wtorek, 23 lutego 2016

✬ Rozdział Trzeci ✬

   Przestraszyłem się. Stałem tak i patrzyłem na niego nie dowierzając. To pierwszy raz, kiedy wziął mój telefon bez pozwolenia.
   - Oddaj mi to - szepnąłem i wyciągnąłem do niego drżącą dłoń.
   - Nie ma mowy!
   Zrobiło mi się słabo, nie miałem ochoty na dyskusję z nim, a tym bardziej na tłumaczenia.
   - Zarywasz do Michael'a?! - wrzasnął i wstał z krzesła, podszedł do mnie i palcem pstryknął w czoło - Chyba totalnie Ci odbiło, przez te swetry od babci!
     Andrew wie o wszystkim... To takie upokarzające, jak on mógł chwycić moją komórkę... Zgarbiłem się i usiadłem na łóżku.
   - Ja pierdole... - wymówił to pod nosem i spojrzał na ekran laptopa - Wstyd mi za Ciebie... Nie wszyscy są gejami, a już w szczególności nie Michael...
   - Ja już z nim nie pisze... To była zabawa...
   - Zabawa? - spytał zirytowany - Jaki facet dla zabawy przebiera się w dziewczynę?
   Co za wstyd....
   Kolejne dni były bardzo podobne do poprzednich. Michael cały czas wysyłał sms-y. Szedłem do szkoły, wracałem do domu i za dużo myślałem. Było to na tyle zauważalne, że zaczął się mną interesować ojciec.
   - Hiroya, może pójdziemy do lekarza? - spytał, podczas gdy ja zamyślony bawiłem się widelcem w swoim talerzu - Nigdy jeszcze tak nie dziobałeś obiadu.
   - Nie chce mi się jeść...
   - Nie martw się tatku, wszystko z nim ok. Nasz Chińczyk dorasta! - wrzasnął podekscytowany - Zakochał się.
   - Wcale nie!
   - Andrew, czyżby Hiroya dorastał szybciej niż Ty? 
   - To był cios poniżej pasa tatulku...

                                                                       ***

    Kolejny dzień. Rutyna. Poszedłem do szkoły,  jak zawsze i jak zawsze unikałem Michael'a na przerwach, bałem się, że w każdej chwili może mnie rozpoznać. Zazdrościłem tym wszystkim dziewczynom, które z nim rozmawiały. Ja już nie dostanę takiej szansy... Cały czas przed oczami miałem nasze spotkanie, ale gdy tylko przypomniałem sobie o tym, że nigdy już się tak nie stanie to... Miałem ochotę płakać.
   Wyszedłem z budynku, gdy moje lekcje dobiegły końca.
   - Chodź ino.
   To był Andrew. Wziął mnie za ramię i zaczął prowadzić w jakieś miejsce.
   - Gdzie mnie ciągniesz? - spytałem spokojnie, ale w środku czułem niepokój. To nie było do niego podobne, żeby o tak zaczął sobie gdzieś mnie prowadzić. Nie odpowiedział mi - Andrew?
   Dopiero gdy skręciliśmy, zobaczyłem sylwetkę Michael'a. Serce podskoczyło mi do gardła i próbowałem mu się wyrwać, jednak moje próby były zbyt słabe.
   - Andrew, puść mnie proszę! Czemu to robisz, nie chcę iść do niego! Rozpozna mnie! Proszę!
   - I tak już wie.
   - Powiedziałeś mu? - spytałem rozczarowany.
   Strasznie się balem. Nigdy bym nie pomyślał, że mój brat powie mu prawdę, przecież jest moim bratem... O wszystkim się dowiedział, ale żeby od razu mówić wszystko Michael'owi? Jaki ma w tym cel? Chce mnie upokorzyć, ale dlaczego? Myślałem, że mogę mu ufać...
   Byliśmy już prawie obok niego. Byłem tak przerażony, że nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Teraz dopiero chciałem zapaść się pod ziemię i zniknąć. Te wspomnienia miały być tylko dla mnie...
   Andrew zatrzymał się i pchnął mnie przed siebie. Stałem przed Michael'em ze spuszczoną głową, a moje ciało całe drżało.
   - To jest Hiroya - zaczął Andrew i potrząsnął lekko moim ramieniem.
   Nie słyszałem żadnego odzewu, trwała grobowa cisza.
   - To Ona... - usłyszałem jego niepewny głos - Znaczy On?
   Andrew pociągnął mnie za włosy, pewnie dlatego, żebym mu się pokazał. Teraz stałem przed nim twarzą w twarz, jako prawdziwy ja. To nigdy nie powinno się stać. Nasze spojrzenia się spotkały. Nie patrzył już na mnie tym miłym wzrokiem, w końcu nie byłem już Hiromi, jestem przecież facetem...
   - Od razu języka w gębie zapomniał.
   Michael lekko się zaśmiał i skrzyżował sobie ręce na klatce piersiowej, po czym oparł się o murek.
   - J-ja... - zacząłem i głos mi się łamał - Przepraszam...
   Powiedziałem te słowa i odszedłem od nich. Chciałem jak najszybciej stąd uciec. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. To wszystko nie miało się tak potoczyć. Chciałem teraz tylko wrócić do domu i poprosić tatę, żeby zgodził się na zmianę szkoły. Muszę ją zmienić, bo nie wierze, że oni zostawią tą informację tylko dla siebie. Nie przewidziałem tego, że moje pierwsze zakochanie zakończy się w taki sposób. Bałem się, że wszyscy zaczną się ze mnie nabijać i już nigdy nikogo sobie nie znajdę.
   Otworzyłem drzwi od domu. Poczułem się bezpieczniej, ale myśli nie zniknęły. Bałem się spojrzeć na wyświetlacz telefonu, miałem przeczucie, że będą tam same niemiłe sms'y. Poszedłem do pokoju ojca, bo wiedziałem, że niedługo wróci też Andrew i pójdzie na piętro. Nie chciałem z nim rozmawiać. Straciłem do niego zaufanie. Zawsze myślałem, że to co wszystko mówi jest w żartach, ale najwidoczniej tak nie było. Niczym mu nigdy nie zawiniłem, więc dlaczego to robi?
   - Płacz sobie płacz! - usłyszałem dokładnie po jakiejś godzinie przez drzwi - Możesz nawet zamieszkać u starszego w pokoju!
   Doskonale wiedział co robię, a co miałem robić? Ciekawe jak on by się poczuł, gdyby był w mojej sytuacji, a moja była całkowicie beznadziejna. Teraz gdy wszystko wyszło na jaw, nic nie mogę zrobić. Mogę tylko czekać na dalszy rozwój sytuacji i jedynie poprosić Andrew'a, by nikomu nic nie mówił, ale wątpię, żeby posłuchał mojej prośby. Nie potrafiłem się uspokoić. Już chciałem napisać do taty wiadomość, żeby wiedział, że chcę zmienić szkołę, ale wyskoczyła mi treść od Michael'a.

Michael: Hej, Hiroya ; ) Teraz przynajmniej wiem dlaczego nie odzywałeś się tyle czasu.

Hiroya: Ja przepraszam, Skasuję Twój numer, tylko proszę nie mówcie nic nikomu...

 Teraz było już mi wszystko jedno, jest już po fakcie. Poprosiłem go o to, chociaż nie wiedziałem co i tak zrobi, nie miałem nic do stracenia.

Michael: Ale dlaczego masz kasować? Nie chcesz już ze mną pisać?

Hiroya: Przecież jestem chłopakiem, a nie dziewczyną.

Michael: No i co z tego? To coś zmienia? 

   Siedziałem na łóżku taty i gapiłem się w telefon niedowierzająco. To coś zmienia? To znaczy, że chce dalej ze mną pisać, pomimo tego, że jestem chłopakiem? Trochę się uspokoiłem, ale nie wiedziałem co mam mu odpisać.

Hiroya: Przecież lubisz dziewczyny...

Michael: Skąd wiesz, że to prawda? Nie powiem, że Twoje przebieranie się , głupie nie było, ale teraz już jest ok.

Hiroya: Co jest ok...?

Michael: Chcę z Tobą się spotykać : ) Pomimo tego, że jesteś chłopakiem.

   Nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem. Chciał dalej ze mną mieć kontakt? Czyżby plan Andrew'a poszedł na marne?

  Michael: Kiedy znowu się spotkamy?

  Hiroya: Nie wiem, ja chyba potrzebuje czasu...

  Michael: Czasu?

  Hiroya: Tak, to nie jest takie proste... Bo to ja zrobiłem z siebie idiotę i... Wstyd mi za to...

   Michael: Ok rozumiem :) Mi się nie spieszy.

   Odetchnąłem trochę, a cały negatywny nastrój zniknął. Może tylko ja to wszystko widziałem w czarnych barwach? To przez moje tchórzostwo, mogłem od razu powiedzieć mu, że jestem facetem i tyle, w ten sposób na pewno byłoby prościej, niż robić z siebie totalną ofiarę losu. 
   Wziąłem się w garść i wyszedłem z pokoju. W międzyczasie wymienialiśmy się z Michael'em wiadomościami. Już chciałem zrobić sobie coś do jedzenia, a do kuchni wszedł Andrew. Wystraszyłem się go,  miał założoną na głowie moją perukę i wyglądał tragicznie.
   - Hej jestem Hiromi - zaczął gadać jakimś piskliwym głosikiem i robił buzię w ciup.
   - Przestań się ze mnie nabijać... - szepnąłem i wyciągnąłem chleb z szafki - Dlaczego mu powiedziałeś prawdę?
   - A czemu nie miałbym mówić?
   W sumie, jeżeli wszystko wyjdzie na moją korzyść, to nawet będę się cieszył z takiego obrotu sprawy. Nie odpowiedziałem mu nic.
   - Myślałem, że to była twoja zwykła ciekawość co do tych stron na laptopie, a nie, że jesteś gejem - powiedział poirytowany i zdjął wiga z głowy.
   - Przecież nie tłumaczyłem się, że to nie prawda...  - szepnąłem i wyciągnąłem nóż z szuflady.
    Andrew podszedł do mnie od tyłu i przyciągnął mnie do siebie. Zszokowany nie mogłem nawet się ruszyć, a on tylko pochylił się nade mną, nosem tracił o szyję i zaciągnął się moim zapachem. Poczułem się strasznie nieswojo i pierwszy raz byłem w takiej sytuacji. Zrobiłem się czerwony jak burak.
   - W życiu bym nie powiedział, że ciebie cokolwiek coś jara - szepnął jakimś dziwnym głosem i przycisnął swoje biodra bardziej do mnie, aż poczułem to, co nie powinienem był poczuć - A już tym bardziej nie penisy.
   Poruszyłem lekko ręka, w której cały czas miałem nóż, chyba dopiero teraz to zauważył i poczuł się w jakiś sposób zagrożony, bo próbował mi go zabrać. Gdy mu się ta próba nie udała, od razu uwolniłem się z jego uścisku i pobiegłem na górę, a tam usiadłem na łóżku.
   Byłem zły, że moja prywatność została naruszona, a już tym bardziej w taki sposób. Andrew ewidentnie robił sobie ze mnie jaja, a mi do śmiechu nie było. Czułem się skrępowany i zawstydzony.
   
    W nocy cały czas myślałem o jutrzejszym dniu. Moje wiadomości z Michael'em wyglądały tak samo, jak wtedy, gdy podawałem się za dziewczynę. To dodało mi otuchy i pewności siebie. Ponownie zacząłem spostrzegać to z tej dobrej strony, bo oprócz tego, że dowiedział się prawdy nic się nie zmieniło. 
   Bałem się kolejnego dnia w szkole. Wiedziałem, że jeżeli spojrzy na mnie, to będzie już wiedzieć, że ja to "ja", a nie ktoś obcy i nieznany. Nie byłem przygotowany na jakąkolwiek realną rozmowę z nim. Nie będę mieć nawet odwagi spojrzeć mu w oczy, to wszystko jest jeszcze zbyt świeże i potrzebuje czasu.
   Nie przewidziałem jednak tego, że nasza wspólna rozmowa tak szybko nadejdzie, bo w szkole podczas przerwy śniadaniowej usiadł na przeciwko mnie.
   - Hej - rzucił miło i się uśmiechnął, ukazując przy tym rząd białych zębów.
   - Cz-cześć... - powiedziałem łamanym głosem. Zdecydowanie lepiej mi się z nim rozmawiało w moim przebraniu, teraz czułem się strasznie skrępowany.
   Przysunął sobie swój talerz z jedzeniem bliżej siebie i zaczął w nim grzebać widelcem. Zaczął paplać o byle czym, a ja znów tylko słuchałem. Normalne było to, że nie wiedziałem co mam gadać, albo jak zacząć jakiś ciekawy temat, więc wolałem siedzieć w milczeniu. Miałem wrażenie, że wszyscy się na nas gapią, ale bałem się rozejrzeć po stołówce.
   - Może wyjdziemy gdzieś po szkole razem się przejść, albo coś i...
   W tym momencie do stolika dosiadł się Andrew. Postawił swój talerz i zmierzył nas obu wzrokiem
   - Siemka Andrew - przywitał się niezbyt zadowolonym głosem i westchnął.
   - W co Ty grasz?
   Spojrzałem na brata. Nie zrozumiałem jego myślenia, ale wciąż siedziałem cicho. Nikt się już nie odezwał. Sam nie wiedziałem, czy jestem zły na Andrew'a za to, że się przysiadł, czy powinienem być mu wdzięczny, bo czułem się zawstydzony w towarzystwie samego Michael'a. To dziwne? Czekałem tylko na upragniony dzwonek, a gdy zadzwonił, wszyscy rozeszliśmy się do swoich klas na lekcje.
   Michael: Może wyjdziemy razem gdzieś po szkole?

   Hiroya: Ja kończę wcześniej lekcje niż Ty...

   Michael: To nic, wyjdę prędzej ;)

   Po skończonych zajęciach czekał na mnie przy barierkach. Od razu mnie zauważył i zaczął machać ręka w moją stronę. Speszony spuściłem wzrok i wolnym krokiem zacząłem do niego podchodzić. Nie spieszyło mi się, ale w końcu stanąłem obok niego.
   - Gdzie chciałbyś pójść? - spytał i pochylił głowę, a ja odwróciłem wzrok.
   - Nie wiem... Możemy po prostu się przejść...
   Poczułem ostre szarpnięcie za rękę. Michael miał tak samo zdziwiony wyraz twarzy jak ja.
   - Hiroya ma dużo nauki, kiedy indziej wyjdzie na dwór.
   - Andrew? - spytałem lekko wkurzony. O co mu chodzi? 
   Zmarszczyłem czoło i wyrwałem rękę z jego uścisku. Zaczynał mnie denerwować i zdążyłem zauważyć, że mnie śledzi. Nie mogłem nawet mu się postawić, jakiekolwiek próby mogłyby się skończyć nieciekawym skutkiem, bo w ramach szantażu powiedziałby " zobaczymy co powie ojciec jak się dowie". 
   - To tylko spacer - wyjaśnił lekko poirytowany Michael 
   - Idziemy do domu.
   Bez słowa wyjaśnienia zaczął ciągnąć mnie do naszego domu. Nie powiedziałem nic, nie mogę zrobić awantury przy wszystkich ludziach. W środku wszystko się we mnie gotowało. 
   - Puść mnie to boli!
   Andrew spojrzał na mnie niezbyt przyjemnym wzrokiem. Mój nadgarstek puścił dopiero wtedy, gdy przekroczyliśmy próg domu. Stałem jak słup, a on zwyczajnie poszedł sobie do kuchni, tak jakby nic się nie stało. Olał mnie i nie wyjaśnił nawet nic.
   Moja cierpliwość się skończyła i wybuchłem. Byłem wkurzony na niego. Mogłem spędzić kolejny dzień z Michael'em, a on mi go zniszczył. Podszedłem do niego i wymierzyłem mu liścia, jego zachowanie było bezpodstawne.
   - Odbiło Ci?! - krzyknął i dotknął na twarzy bolącego punktu.
   - Robisz mi wstyd! Jak możesz mnie zabierać do chaty, gdy ja chcę wyjść na dwór!
   - Do reszty Ci odjebało?! Wstyd to Ty sam sobie robisz!
   - To po cholerę za mną łazisz?! - wrzasnąłem i tupnąłem noga - Czuję się ograniczony, a potem się śmiejesz, że nie mam przyjaciół! Jak nawet nie pozwalasz mi...
   - Michael nie jest twoim przyjacielem - wtrącił.
   - Skąd Ty to możesz wiedzieć?! Nie przeszkadza mu to, że jestem chłopakiem i chciał pójść na spacer!
   - Robi sobie z Ciebie jaja... Załóż w końcu te okulary...  On takich znajomych jak Ty, może mieć stu.
   - Jedyną osobą co robi sobie ze mnie jaja jesteś Ty! Bo to Ty bezczelnie mu wszystko wygadałeś... 
   - Spodziewałem się innego obrotu sprawy... - westchnął i oparł się dłońmi o blat stołu.
   - Ta...  Dobrze wiem, że chciałeś mnie upokorzyć i udało Ci się w stu procentach, tylko nie spodziewałeś się tego, że będzie dalej chciał ze mną pisać ... 
   Andrew pokręcił głową i ponownie westchnął. Byłem tak na niego zdenerwowany, że cały się trzęsłem. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się czułem.
   - Masz klapki na oczach!
    Po tych słowach poszedłem na górę. Zamknąłem, a bardziej trzasnąłem drzwiami i wziąłem telefon w dłonie.
   Hiroya: Wyjdziemy gdzieś potem?

   Michael: Tym razem Andrew nam nie przeszkodzi? 

   Hiroya: Nie, nie będzie nawet wiedział, że wyjdę... Przepraszam za to.

   Michael: Co mu odbiło?

   Hiroya: Myśli, że robisz sobie ze mnie żarty. 

   Michael: Ah, rozumiem. Pewnie spodziewał się tego, że już więcej się do Ciebie nie odezwę. To co, może o 19 na plaży?

   Hiroya: Czemu na plaży?

   Michael: Posiedzimy sobie na moście i pogadamy : ) 

   Hiroya: Ok, to na plaży.

    Wyszedłem z domu o osiemnastej, w sumie bardziej się starałem, aby nikt nie zauważył mojego wyjścia, a udało mi się to fenomenalnie. Chciałem być prędzej, od Michael'a.
   Doszedłem na kąpielisko, tam usiadłem przy drewnianym stoliku. O tej godzinie ludzi było mniej, niż po południu. W sumie dobrze, że wybrał taką późną porę, będzie zdecydowanie lepiej. Potem zacząłem przyglądać się jeziorze i zmarszczyłem czoło, miałem złe wspomnienia co do wody. Patrzyłem na nie smutnym wzrokiem jak zaczarowany, aż w końcu dostrzegłem Michael'a wychodzącego z wody. No tak, pewnie był o wiele wcześniej niż ja i chciał popływać. Podszedł do mnie i się uśmiechnął, a ja spaliłem buraka. W końcu nie codziennie ogląda się osobę bez koszuli, w dodatku taką, która cię jara. 
   - Jesteś wcześniej - stwierdził i okrył się plażowym ręcznikiem. Tak było zdecydowanie lepiej.
   - Nie wiedziałem, że będziesz tutaj też teraz...
   - Pływałem, skoro pogoda dopisuje, to aż żal wydawać kasę na basen. O!! a może chcesz popływać? - spytał z entuzjazmem.
   - Ja... Nie dzięki, nie umiem...
   - Mogę Cię nauczyć to proste, tylko machasz rękami i nogami o tak - mówiąc te słowa zaczął wymachiwać rękami, pewnie chciał przedstawić jak to wszystko wygląda.
   - Nie chcę, poza tym już za chłodno się robi na pływanie.
   - W sumie masz rację, to może kiedy indziej.
    Znów zaczął gadać i rozwijał jakiś bezcelowy temat. Zdawało mi się, że poznaje go coraz lepiej. W końcu znamy się już trochę czasu. Przyjemnie się go słuchało, dopóki nie wkroczył na temat brata.
   - Mam nadzieję, że Andrew nie wyskoczy nam gdzieś z krzaków.
   - Nie ma mowy! - poinformowałem od razu - Nawet nie zauważył, że wyszedłem z domu, więc nie może wiedzieć gdzie jestem.
   - Zawsze taki jest?
   - Nie wiem, to znaczy ja często nie wychodzę z domu. Nie mam wielu znajomych - wstyd było przyznać, że nie mam ich wcale, ale nie musi o tym wiedzieć, bo jeszcze weźmie mnie za dziwaka - A tak, to nie jest chyba taki zły.
   - Chodź na mostek! 
   Wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę drewnianego pomostu. Już chciałem mu powiedzieć, że równie dobrze możemy gadać przy stoliku. Tam czułem się jakoś bezpieczniej, ale to było takie miłe, jak trzymał mnie za rękę.
   Przecież co mi się stanie? Jak zwykle nic.
  Teraz na plaży były pojedyncze osoby, które też zwijały swoje manatki. Stąpałem już po drewnianych deskach a wszędzie wokół było niebieskie jezioro. Michael usiadł na brzegu i stopy zamoczył sobie w wodzie. Uśmiechnął się i poklepał miejsce obok. Usiadłem koło niego i zdjąłem buty i również włożyłem stopy do wody. Była zimna.
   - Lubię Cię słuchać... - miałem to sobie powiedzieć w myślach, ale moje usta same to powiedziały - To znaczy... Cieszę się, że nadal chcesz ze mną pisać...
   - Gdyby Andrew nie zobaczył twojego telefonu, to byś się przyznał?
   - Nie... - powiedziałem zgodnie z prawdą - Upokorzyłem się na całej linii, więc nigdy bym się nie przyznał. Bałem się tylko, że rozpoznasz mnie w szkole...
   - No tak, może bym rozpoznał, ale i tak szukałbym dziewczyny, więc byłbyś po prostu podobny i nie przykuł bym do tego uwagi.
   - Może pójdziemy gdzieś na miasto? - zaproponowałem, gdy niebo zaczynało robić się szare - Może pizza?
   - Jeszcze trochę - uśmiechnął się po czym spojrzał na zegarek.
   Siedzieliśmy tak w milczeniu. Wokół była nieskazitelna cisza, aż w końcu przerwał ją mój telefon. To był tata. Nie odebrałem połączenia, tylko napisałem mu wiadomość, że wszystko dobrze i wrócę trochę później 
   - Kto to? 
   - Tata, pewnie dzwonił, bo wyszedłem bez słowa.
   - A mama?
   - Moja mama nie żyje, pisałem Ci przecież.
   - Ah, faktycznie... Co za plama...
   Zabolało mnie trochę to, że nie pamięta tak ważnego i nieprzyjemnego szczegółu, którego mu mówiłem, ale nie każdy ma dobrą pamięć, więc szybko odrzuciłem te myśli w bok.
   - Nic się nie stało.
   Potem moją uwagę przykuł dźwięk chodu po deskach. Obaj spojrzeliśmy na początek pomostu, a tam była dwójka facetów, która się do nas zbliżała. 
   Michael od razu wstał, a ja poszedłem w jego ślady. 
   - Spóźniliśmy się? - krzyknął jeden z nich.
   - Nie coś Ty, czekam cały czas - zaśmiał się mój towarzysz i przybił piątkę z tą dwójką.
   Poczułem się trochę nieswojo, bo przecież to chyba było wiadome, że mieliśmy być tylko we dwójkę.  Całkowicie zagadał się z nimi i zapomniał o moim istnieniu. Zaczął gadać, ile to dzisiaj przepłynął i jakim to stylem. Stałem za nim w ciszy i czekałem, aż sam w końcu zwróci na mnie uwagę. Nie należałem do tych osób, co wpasowałyby się w temat dyskusji. Dopiero jak skończyły im się tematy spojrzeli na mnie.
   - To jest ten Hiroya.
   Nie spodobało mi się określenie "ten". Spojrzałem na nich. Nie wiem myślałem może, że mi się przedstawią? Ale nic takiego się nie stało. Spuściłem wzrok, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Nie lubiłem takich sytuacji. 
   - To On się przebrał za tą laskę? - spytał niższy z nich i się zaśmiał.
   Wstrzymałem oddech. On im coś powiedział? Speszyłem się i nic nie powiedziałem. To było okropne, że wie ktoś inny prócz Andrew'a i Michael'a. Liczyłem na jakieś wytłumaczenie z jego strony, że to jego przyjaciele i wiedzieli wszystko od samego początku, albo coś innego. Nic, cisza.
   - Przebierzesz się dla nas też? 
   Spytał jakimś dziwnym zabawnym głosem i zbliżył się do mnie, a ja schowałem się znowu za Michael'em, on natomiast obrócił się w przeciwnym kierunku.
   - Idę zapalić - powiedział tylko i wyjął z kieszeni paczkę papierosów i odszedł trochę dalej od nas.
   Chciałem iść za nim, ale ci dwaj znakomicie stanęli mi na drodze. Przepychanie mogłoby się skończyć upadkiem do wody, więc tylko stałem tak i błądziłem wszędzie wzrokiem. 
   - Ja pójdę już do domu... - szepnąłem i miałem nadzieję, że pozwolą mi przejść, ale nie ruszyli się nawet o krok.
   - Ale przebierzesz się? - spytał ponownie rozbawiony.
   Spojrzałem smutnym wzrokiem na mojego towarzysza, ale on nawet na mnie nie patrzył. Cofnąłem się kilka kroków i usiadłem ponownie na moście, tylko tym razem już sam. Trzęsłem się strasznie, a gdybym stał, byłoby to jeszcze bardziej widoczne. Drapałem się w dłoń, chciałem skupić uwagę na czymkolwiek innym, bo wiedziałem, że lada chwila rozbeczę się na dobre. Miałem zamiar tu siedzieć tyle czasu, aż stąd wszyscy nie pójdą. Chciałem zniknąć i zakopać się pod ziemię. 
   - Tej, a może to rzeczywiście dziewczyna jest? - usłyszałem głos tego drugiego - Tylko no, ma krótkie włosy?
   Obaj od razu do mnie podeszli. Głowa zaczęła mi strasznie pulsować z przerażenia, a mózg dawał tylko informacje o ucieczce. Ale dokąd?
   Niższy z nich chwycił mnie pod pachami i pociągnął. Przyjemny chłód wody w stopach zniknął, a ja cały leżałem na tych deskach. Chciałem od razu wstać i gdzieś uciec, ale stało się to niemożliwe, gdy przytrzymał mi ręce. 
   - No dalej Steve, przecież chciałeś sprawdzić czy to baba!
   Obaj zaczęli się nieźle śmiać, miałem wrażenie, że zaraz odlecę. 
   Rzekomy Steve zaczął majstrować przy moim rozporku, zacząłem krzyczeć i go kopać, byle żeby był jak najdalej. Poczułem jak moje oczy zaczęły się robić mokre. Byłem bezradny.
   - Odejdź! Przecież jestem chłopakiem! Zostaw mnie!
   - Zrób coś z nim, bo wyjebie mi zaraz z buta w ryj!
   Potem tylko spojrzałem na tego, który cały czas trzymał moje ręce. Widziałem jak szykuje pięść i nie zdążyłem nawet złapać oddechu, a przyłożył mi prosto w twarz. 
   Poczułem straszny ból w okolicy nosa i nawet przez chwilę odleciałem. Zaczęło mi się kręcić w głowie i miałem plamy przed oczami. Potem usłyszałem tylko " Tej to rzeczywiście ma chuja!" i śmiechy. Nie mogłem nawet poruszyć nogą.
   Dopiero po czasie wróciłem do rzeczywistości. Nikogo obok mnie nie było. Delikatnie usiadłem i trzymałem się przy tym za głowę. Nos mnie strasznie bolał, a w dodatku ciekła mi z niego krew, wytarłem go rękawem. Potem zauważyłem, że sprawdzili to co chcieli. Podciągnąłem spodnie i je zapiąłem. Spojrzałem na początek mostu i wcale ten widok mnie nie zadowolił. Cały czas tam stali, tylko już razem. 
   Było mi strasznie przykro, że mu zaufałem. Andrew miał rację i dopiero teraz  przypomniałem sobie jego słowa, że nie wszyscy są gejami, a już w szczególności nie Michael. Chciałem tylko kogoś poznać i się zaprzyjaźnić, nie szczególnie miałem zamiar coś z nim tworzyć, chociaż go lubiłem. Miło było się odezwać do kogoś innego niż do Andrew'a, wyjść z kimś na miasto, niż tylko z tatą do sklepu. Od samego początku to ja zawiniłem i moje kłamstwo. Teraz znów chciałem się znaleźć w swoim pokoju i już nigdy z niego nie wyjść. Miałem klapki na oczach. Przyszedłem zbyt szybko, przez co Michael czekał na nich, gdybym przyszedł o prawidłowej godzinie, to nawet by ze mną nie porozmawiał, a tak to musiał mnie przytrzymać i zmylić.
   Wytarłem ponownie nos, co ja powiem tacie?
   Usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę. Ponownie pojawiła się panika i bałem się rozejrzeć.
   - Jakim trzeba być idiotą, żeby nie uwierzyć bratu.
   Ciężko było przyznać, że jeszcze przed chwilą razem się do siebie uśmiechaliśmy, wszystko z jego strony było fałszywe. 
   - Mogę już iść do domu? - spytałem łamiącym głosem.
   - Nie.
   Spuściłem głowę, a do oczu ponownie naszły łzy. 
   - Dostałem już za swoje. Mam chyba złamany nos... Chce już iść do domu...- powiedziałem przez łzy.
   - Miałem jeszcze nauczyć Cię pływać. Zaraz pokażę Ci najszybszy sposób na naukę - chwycił mnie za ramię i zbliżył do krawędzi. 
   - Nie! Przestań! Boję się, nie umiem!
   Zacząłem się szarpać, ale kurczowo trzymałem się jego ręki. Bałem się, że wrzuci mnie zaraz do wody i się utopie jak...
   - Puść mnie! Proszę! Już dostałem za swoje! Boję się, nie umiem pływać! Przeprosiłem już!  
   Jeden z dwójki podszedł bliżej i zaczął nagrywać na telefonie moją panikę. Bałem się i kurczowo trzymałem się Michael'a. Trochę się uspokoiłem, gdy doszedł kilka kroków w tył, przez co ja również oddaliłem się od krawędzi. Myślałem, że jestem już bezpieczny i że, zmienił zdanie. Zwolniłem uścisk, a to był wielki błąd. Tylko czekał na tą okazję. Zepchnął mnie.
   Poczułem zderzenie z wodą jak i jej chłód. Gruntu nie miałem w końcu o to mu chodziło. Tak jak się zanurzyłem tak szybko dałem radę znaleźć się na powierzchni, ale znów coś magicznego ciągnęło mnie na dół. Nie był to żaden morski potwór, tylko brak umiejętności pływania. Łapałem łapczywie powietrze, a po chwili byłem już pod wodą. Panika, wierzgałem się na wszystkim strony, byłe żeby jakoś znaleźć się na górze. Jakoś mi się to udało. 
   - Nie umiem! - zacząłem krzyczeć. Na pewno zdążyli to zauważyć, ale oni nawet nie ruszyli się z mostu. 
   Kolejna dawka zanurzenia. 
   Nie panowałem nad sobą, byłem tak przerażony, że nie zwróciłem uwagi na to, że chciałem krzyczeć pod wodą i do moich płuc dostała się woda. Ledwo trzymałem się teraz na powierzchni i cały czas kaszlałem. 
   Nie chcę umierać. Nie zasłużyłem na to. Chcę do mojego pokoju... Mamo nie chcę umierać!
   Wtedy ktoś uniósł mnie lekko ku górze. Mogłem już swobodnie złapać powietrze. Spojrzałem za siebie, był to Andrew. Momentalnie się go chwyciłem.
   - Nie panikuj, bo potopisz nas oboje! 
   Posłuchałem jego instrukcji. Ściągnął mnie na grunt, on o wiele szybciej go złapał niż ja.
   - Andrew, ja...
   - Cicho.
   Milczałem tak jak mi kazał. Wychodząc z wody zauważyłem jak Michael i jego dwóch kolegów chciało się ulotnić z mostu. Trzęsłem się jak galaretka z zimna. Andrew kazał mi stać, a sam przeciął im drogę, wtedy też koło mnie przeszło trzech innych typków.
   - Co to miało być? - odezwał się do niego obojętnie, gdy wystarczająco blisko do niego podszedł.
   - Uczyliśmy Hiromi pływać - poinformował żartobliwie i już chciał odejść.
   Andrew pociągnął go za ramię i przywalił mu prosto w twarz. Towarzysze poszkodowanego już chcieli mu w jakiś sposób pomóc.
   - Ani drgnąć! To sprawa między nim, a mną! Nie macie szans, nas jest więcej.
    Stali bez ruchu tak jak powiedział im mój brat. Michael chciał wykorzystać jego nieuwagę, gdy wpatrywał się w tą dwójkę i chciał mu również oddać.
   - Andrew! - wydarłem się przerażony.
   Uniknął ciosu i chwilę po tym złapał go za rękę i rzucił na ziemię. Zaczął go okładać pięściami, a Michael tylko próbował się bronić rękami przez uderzeniami.
   - Cholerny popierdol! Zabije Cię! - krzyczał prosto do niego i nie przestawał go bić.
   - Chyba już wystarczy co?! - spytał jeden od nich i aż się na to wszystko krzywił.
   Przestraszyłem się, że może zrobić mu większa krzywdę. Należało mu się ale... Nie chciałem, by się z nim bił. Podbiegłem do niego i próbowałem go odciągnąć, ale Andrew tylko mnie odepchnął i runąłem na ziemię. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Momentalnie zostawił Michael'a i pomógł mi wstać. Chyba się uspokoił.
   - Nic Ci nie jest? - spytał już miłym głosem, a ja nie mogłem wydusić słowa.
   - Pójdziesz siedzieć! Zgłoszę Cię na pały! - wrzasnął i próbował się podnieść, jego rycerze od razu znaleźli się przy nim.
   - Czyżby? Timothy zabierz temu telefon, przecież nagrywał coś.
   Facet o tym imieniu podszedł do tej trójki. Rzekomy Steve od razu oddał telefon bez słowa, a tamten zaczął go przeglądać.
   - Jest nagrane. Mamy dowód.
   - Wspaniale... - westchnął mój brat i zaczął się rozciągać.
   Wymienili się jeszcze jakimiś słowami i w końcu dali sobie spokój. Potem Andrew zaprowadził mnie do jakiegoś samochodu, który należał do jednego z jego znajomych, a on zawiózł nas pod sam dom.
   Kompletnie nie słuchałem ich rozmów, bo debatowali, ba, mieli o czym. Byłem rozczarowany, zdołowany i wszystko inne. Bolało mnie to, że Michael tak mnie oszukał, a ja głupi mu zaufałem. Byłem przemoknięty i było mi zimno.
   - Hiroya, jesteśmy już koło domu. Wysiadamy.
   Wyrwałem się z transu i udaliśmy się do domu. Tam od razu obaj udaliśmy się do łazienki, w sumie bardziej Andrew mnie tam zaprowadził. Odkręcił kurek z ciepłą wodą koło wanny, a ja nadal stałem bez ruchu. 
   - No dalej rozbieraj się, musisz się wykąpać.
   Wykąpać?
   Zacząłem dyszeć, a głupie wspomnienia powracały. Nie chcę już mieć styczności z wodą!
   - Trzęsiesz się, masz na sobie mokre ciuchy.
   - Nie chcę, Nie chcę, nie chce!
   Wtedy też mnie przytulił i pocałował w sam środek czoła. 
   - Pokaż nos - powiedział od razu i przytrzymał mi głowę, potem zaczął dotykać mój nos - Boli?
   Pokręciłem przecząco głową. 
   - Chyba nic Ci się nie stało, najwyżej jakby coś się działo to pojedzie się do lekarza - przytaknąłem i spuściłem głowę na dół - Weź ręcznik i się idź przebierz na górze w suche ciuchy.
   Jak maszyna wykonałem jego rozkaz, a następnie położyłem się w łóżku pod pierzynami. Tępo wpatrywałem się w ścianę, aż w końcu poczułem jak Andrew pakuje mi się do łóżka. Obróciłem się trochę zdezorientowany w jego stronę, a on przycisnął mnie do siebie. Moje całe emocje puściły i rozryczałem się na dobre. 
   - Przepraszam, że Ci nie wierzyłem! - zacząłem paplać łamanym głosem przez łzy.
   - Nie masz za co przepraszać, to była Twoja kara, nie moja.
   - Bałem się, że umrę! Ja tak bardzo nie umiem pływać!
   - Tata mi kiedyś opowiadał...
   Spojrzałem na niego zdezorientowany.
   - Że Twoja mama się utopiła.
   Nie odpowiedziałem mu nic. Trwała chwila ciszy.
   - Dlaczego mu wtedy powiedziałeś? - spytałem szeptem - Gdyby nie to...
   - Michael sam się domyślił. Jego ojciec to sam dyrektor. Przez numer telefonu dowiedział się prawdy. Miał możliwość dostępu do danych. - zaczął wyjaśniać - Michael pierwszy przyszedł do mnie, bo mamy przecież te samo nazwisko i zaczął pytać. Nie mogłem kłamać, prędzej czy później i tak się by dowiedział. Mamy szczęście, że mamy to nagranie inaczej bylibyśmy skończeni...
   - To wszystko moja wina! - wydarłem się - Przez mnie musiałeś się z nim bić!
   - Wybaczę Ci pod jednym warunkiem - uśmiechnął się delikatnie i się zaśmiał.
   - Co? Jakim?
   Delikatnie się oparł na łokciu i zniżył się tuż nad moją twarzą. Położył mi rękę na podbrzuszu. Wzdrygnąłem się lekko, ale nic nie powiedziałem. 
   Poczułem jego wargi na swoich, byłem w lekkim szoku, nawet się nie poruszyłem. Potem spojrzał na mnie i nie widząc oporu z mojej strony, zaczął się pomału przedzierać językiem w poszukiwaniu mojego. Nigdy się nie całowałem, więc ciekawość poszła w górę. Otworzyłem szerzej usta, a on złączył nasze języki razem. Moje próby, były lekko marne, mimo wszystko strasznie mi się to podobało. 
   Po chwili oderwał się ode mnie z uśmiechem i delikatnie przejechał ręka po moim kroczu.
   - Co Ty masz za braki Hiroya? Jesteś napalony jak cholera, nie sądziłem, że tak Ci szybko stanie.
   - Nie nabijaj się ze mnie... -  obrażony obróciłem się do ściany.
   - Nie nabijam, po prostu Cię kocham.
   - Też Cię kocham - powiedziałem obojętnie.
   - Hiroya, ale ja nie mówię o braterskim uczuciu.
   Co?
   - Andrew, co Ty gadasz? - spytałem i spojrzałem mu w oczy.
   - Mogę znów Cię pocałować? - spytał i palcem przejechał po moich ustach, ani drgnąłem, a on znów mnie pocałował - Dobrze wiesz, że nie kłamie.
   - Andrew, ja...
   - Dziś nic nie mów, jutro o tym porozmawiamy. 
   Już chciał wyjść z łóżka i zostawić mnie samego.
   - Zostań!
   Noc spędziliśmy razem w jednym łóżku. Co prawda do żadnego aktu seksualnego nie doszło, ale nie byliśmy też super grzeczni.
   Rano obaj zeszliśmy na dół, mój humor zdecydowanie się polepszył. Tata właśnie kończył robić naleśniki i czytał jakąś gazetę jednocześnie. 
   - Zaoszczędziłem trochę grosza - zaczął od razu.
   - Gratulacje tatku, zatrudnimy kucharkę? - zaśmiał się Andrew.
   - Myślałem żeby jechać do budowlanego i przedzielimy w końcu piętro na pół.
   - Chcesz zrobić te osobne pokoje?
   - No, a co?
   Spojrzałem na brata i czekałem na jakąś jego odpowiedz, tylko się smutno uśmiechnął i milczał.
   - Bo my chyba wolimy mieć wspólny pokój.
   Wypowiadając te słowa spojrzałem na Andrew'a, tym razem dostrzegłem na jego twarzy prawdziwy uśmiech.

 Koniec
   
   
   
   
 
   

11 komentarzy:

  1. Och tak wspólny pokój jest najlepszy:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja to bym chciala, zeby byly opisane ich dalsze losy... baaardzo bym chciala (btw. Jestes niesmialy czy nie w sosie, ze nie odpisujesz na gg?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko jestem na gadu, zazwyczaj na niewidocznym. Ciężko mnie tam złapać. xd Jak już wejdę, to po chwili i tak wyjdę xD
      Ogólnie to mam zrobić ( jak narazie) tylko rozdział specjalny, ale kto wie co Będzin za tydzień xD

      Usuń
  3. Dziękuję x) miło czytać takie słowa <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O Jezu...
    Ta historia mnie wykończyła psychicznie. Wyrwano mi serce, przecięto je nożem, usmażono i włożono ponownie. Tak bardzo chcę śmierci Micheal'a. Anderw od początku miał dobre zamiary, było słuchać braciszka T^T Szczerze, mam ogrooomną ochotę na kontynuację tego opowiadania. Nie znalazłam jeszcze żadnego dłuższego brotherxbrother! Może czas, by ktoś się w końcu za to zabrał! :D
    Weny życzę! C:

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny tekst, podobał mi się. Przeczytałam go jednym tchem. Świetny pomysł, aby Hiroya przebrał się za dziewczynę i spotkał się z chłopakiem, który mu się podobał. Ten chłopak okazał się skończonym łajdakiem. Poniekąd dobrze pokazałeś to, że nie zawsze ci którzy nam się podobają, których widujemy z daleka, idealizujemy, są tacy jakimi chcemy aby byli. Często to dranie, takie wilki w owczej skórze. Przez prawie całe opowiadanie myślałam, że Hiroya będzie z tym Michaelem. Wybuchnie piękna, romantyczna miłość. A tu zaskoczenie, które nawet przypadło mi do gustu. :) Naprawdę mi się podobało. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Nagle urosłem o pięć centymetrów, które by mi się przydało, ale cóż x'D Co do końcówki to miałem mieszane uczucia, zajęła mi dużo czasu, bo nie mogłem się zdecydować, no i wyszło tak jak jest :D

      Usuń
  6. Hej,
    ok, jak Andrew mógł powiedzieć, co później się okazało, że Michael sam się domyślil, kiedy pojawiło się tych dwóch miałam złe przeczucia... i się nie myliłam, Andrew całe szczęście z kumplami przybył, i jak się okazało całe zajście widział i jak się okazało kocha go... no to teraz już nie potrzebują oddzielnych pokoi :) chetnie kontynuację bym przeczytała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń