środa, 20 maja 2015

Rozdział XIII

  Rozdział 13
 

    Na dworze było już ciemno, wracali do domu po długiej rozmowie z lekarzem. Kazali tylko czekać i być cierpliwym, że takie odruchy są normalne, że są różne stany śpiączki. Lekarz powiedział, że to dobre znaki jednak jeszcze za wiele one nie znaczą, więc tak jak szybko się ucieszył czy bardziej wystraszył na widok jego oczu, tak momentalnie posmutniał. Jego źrenice nie reagowały na światło.
    Gdy tylko wrócili do domu usiadł w pokoju gościnnym włączając telewizor, patrzył na ekran ale myślami był cały czas w szpitalu przy swoim bracie. Przez chwilę wydawało mu się, że zapomniał jak wygląda jego uśmiech, nie może tego zapomnieć... Nigdy! Nigdy.... Słyszał jak Jack rozmawia z Amnabel o tej całej sytuacji w szpitalu, wyłapując podobne słowa co niedawno mówił do nich doktor sprawiły, że łzy zatoczyły mu się wokół oczu. Nie płakał.
   - Co tam Tae? - usłyszał Shin'a, który rzucił kluczyki swojego nowiutkiego samochodu na blat stołu.
   - Sory - wstał strzepując niewidzialny pył ze swojego ubrania - Nie mam ochoty na pogaduchy.
   - Siadaj! - rozkazał wpatrując się w niego i pociągnął go za rękę aby usiadł - Co się stało?
   - Denis... - wyszeptał zakrywając swoją twarz i po chwili poczuł jak Shin pociągnął go za rękę i prowadził w kierunku drzwi.
   - Ubieraj buty, jedziemy się przejechać.
   Wykonał niechętnie to polecenie i udali się do samochodu, jak zwykle zapomniał zapiąć pasów więc niebieskooki zrobił to za niego. Nie chciało mu się nigdzie jechać, ale lubił jeździć samochodem i patrzeć przez okno, to zajmowało jakoś jego myśli i nie zamartwiał się tak. Będąc już w drodze Shin paplał bez sensu co chwile zmieniając temat na coś innego.
   - To co się stało z Denisem? - zapytał w końcu poważniejszym tonem.
   - Otworzył oczy... - wyszeptał miętoląc w dłoniach końcówkę swojej bluzki - Wystraszyłem się, ale lekarz powiedział, że to może się zdarzać, tak samo jak jakieś inne ruchy.
   - Jak ja byłem u nieg - nie dokończył zdania bo rudy mu przerwał
   - Jak to byłeś! Kiedy ty niby byłeś!? - krzyknął patrząc na starszego wściekłym wzrokiem.
   - Byłem może sam z trzy, albo cztery razy.
   - Po co?
   - Porozmawiać po prostu.
   - O czym? - zadał kolejne pytanie nie spuszczając z niego wzroku
   - A co ty taki dociekliwy? - zaśmiał się - Mam swoje tajemnice.
   - Zostaw go w spokoju... - wysyczał przez zęby wściekły - Nie znasz go...
   - Przecież ci go nie zjem - wyjaśnił wzdychając z uśmiechem - Nie znam i właśnie dobrze, jak się obudzi i będzie pamiętał co do niego gadałem, to nieźle mi przywali i nawet mu na to pozwolę - rudy spojrzał na niego nie rozumiejąc, odpuścił i postanowił więcej nie pytać.
   - Tylko nie mów, że jedziemy znowu do tej wioski starych babć i ruchomych firanek...
   - Dlaczego nie?
   - Jak widzisz nie mam najmniejszej ochoty znów latać po tej fabryce.
   - To cię tam zaniosę.
   Było już mu wszystko jedno, zegarek z aucie wskazywał dwudziestą drugą, a jak wrócą do domu to będzie koło pierwszej albo i drugiej. Nie obchodziło go to, że jutro nie wyśpi się do szkoły, był tak zmęczony. Gdy już prawie zasypiał Shin szturchnął jego ramie informując, że są na miejscu. Otworzył drzwi i poczuł chłód wlatujący do ciepłego samochodu, przeszły go zimne dreszcze, wyszedł z auta rozglądając się po ciemnej okolicy. Strasznie.
   - Pada! - krzyknął zły czując spadające krople na niego.
   - Już od dawna, nieźle ci się przysnęło.
   Pobiegli w kierunku znajomych im obu metalowych drzwi, gdy weszli do środka nic nie widzieli, niebieskooki zapalił w swoim telefonie lampkę, rudy chciał pójść w jego ślady ale przypomniał sobie, że w swoim nowym telefonie, którym dostał od ojca nie ma takiego "full wypasu" z resztą sam go sobie wybierał, więc zażalenia kierował tylko do siebie.
   - Uważaj pod nogi, chodź obok mnie - powiedział chwytając Taemina za nadgarstek i szedł pierwszy kierując się na schody.
   - Jesteś pewny, że nikogo tu nie ma? - spytał nerwowo się rozglądając - Nic nie widać, ciemno...
   - Nie sądzę żeby kręcił się tutaj ktoś bez oświetlenia, chyba że jakiś samobójca, który chce się przewrócić i natrafić na jakąś zbitą szybę - zaśmiał się świecąc lampką wprost w twarz rudego.
   - Weź to! Może pójdziemy tam? - spytał wskazując palcem na korytarz znajdujący się na przedostatnim piętrze.
   - To może jak zejdziemy z dachu, ale to wtedy ty będziesz szedł pierwszy.
   - Nie ma mowy! Chcesz iść na dach!? Przecież leje!
   - Nie wrzeszcz tak bo zwabisz tutaj kogoś. Idź - powiedział pchając Taemina w kierunku drabinki z której niedawno jeszcze spadł.
   Czuł już na swojej głowie spadające krople gdy wchodził na dach, po chwili Shin również do niego dołączył patrząc w ciemne niebo z wielkim uśmiechem na twarzy.
   - I co się cieszysz? Zaraz przemoknę całkiem, a Ty bananujesz do tej ciemnoty - starszy wywrócił oczami i chwycił twarz Taemina w swoje dłonie obracając ją w innym kierunku niż patrzył - Ciemno... - stwierdził szeptem patrząc gdzieś w dal, mając taką widoczność jaką dawał mu księżyc.
   - I cicho, zupełnie inaczej niż u nas nie?
   - Taa... - Taemin zbyt energicznie stąpnął nogą,  przez co nie zauważył kałuży, a ta rozprysła się ochlapując jego jak i Shin'a.
   - No zaraz to już całkiem będziemy mokrzy - zaśmiał się odlepiając od swojego ciała mokrą bluzkę, następnie wyjął ze swojej mokrej torby jakiś słodki napój, odkręcił go i zdusił butelkę kierując ją na rudego przez co picie wylało się na niego.
   - Oszalałeś - zapiszczał odskakując od niego - Będę się lepić!
   - Nie podchodź do krawędzi jest ślisko.
   - Od razu się martwisz? - spytał podbiegając do niego w celu wyrwania mu butelki ale marnie mu to wyszło.
   - Nie ma! - wyciągnął rękę do góry chroniąc pojemnika, był wyższy więc rudy nie mógł jej dosięgnąć - Poproś!
   - Nie będę cię o nic prosić... - powiedział obrażony kładąc ręce na biodra - Pić mi się chce.
   - Od razu?
   - Tak od razu! - krzyknął z powstrzymywanym uśmiechem tupiąc o mokrą kałużę, która ponownie ochlapała ich obu.
   - No nie wierzę... - powiedział zrezygnowany i w tym czasie Taemin ruszył na niego chcąc ponownie wyrwać mu butelkę, siłowali się tak przez dobrą chwilę, aż w końcu niebieskooki chwycił go w pasie przyciągając do siebie, a ten zdziwiony sytuacją spojrzał na niego pytająco. On uśmiechał się do niego, jego wzrok był taki czuły i ciepły, zatracił się w nim, po chwili poczuł jak Shin odgarnia jego włosy, wiedział co się zaraz stanie, wiedział więc zamknął oczy czekając na jego dalszy ruch. Minęła chwila i poczuł na swoich ustach delikatny pocałunek, chwycił jego ramiona bo miał wrażenie, że odlatuje albo się przewróci, otwierając oczy przerwał wszystko. Posmutniał, miał wrażenie, że to głupia gra.
   - Nie rób tego więcej - szepnął odsuwając się od niego.
   - Taemin... Ja przepraszam.. Nie wiem...
   - Z kim się założyłeś o to? - zapytał z ironicznym śmiechem, starszy chciał do niego podejść, ale ten mu zabronił - Pewnie o jakąś kasę nie?
   - Co ty w ogóle mówisz... Powiedziałem wcześniej, że bym tego nie zrobił.
   - Wiesz, po tobie to nawet nie wiem czego mam się spodziewać - zaśmiał się i chciał udawać, że ta cała sytuacja jest mu obojętna, tak jednak nie było, w gardle czuł wielką kulę, i skręcało go w żołądku. Shin podszedł do niego i chciał złapać jego rękę, ten odepchnął go z całych sił - Powiedziałem chyba coś!  Nie zbliżaj się do mnie!
   - Ja ciebie polubiłem, na prawdę polubiłem... - tłumaczył się, dobrze wiedział że ich znajomość nie rozpoczęła się dobrze, a tragicznie więc sam nie wiedział czego oczekiwał.
   - Nie mów takiego czegoś, nawet nie masz pojęcia co ty gadasz! Dalej pisz do Jeremy'ego, że wygrałeś! Pewnie niezłą bekę ze mnie kręcicie.. a ja jeszcze świętowałem z wami wasze zwycięstwo - prychnął.
   - Nie było żadnego spisku, skąd to ci przyszło do głowy?! Oszalałeś...
   - Przestań mnie tu brać na jakieś zagrywki. Też mam kurwa uczucia! To co z tego, że jestem gejem! A ty tak po prostu się bawisz! Z resztą co taki człowiek jak ty może wiedzieć o poniżaniu kogoś. Lider drużyny, lubiany, oczko w głowie mamusi...
    - Przestań gadać to co ci na język przyjdzie, bo teraz nie masz racji! - zrobił kolejną próbę podejścia do niego, tym razem został nagrodzony uderzeniem w twarz. Starszy wkurzony bez zahamowań podszedł do niego, chwytając go boleśnie za ramię - Bawię się?! I mówi to ta osoba co pieprzy się w kiblach na imprezie! - Taemin na te słowa zacisnął mocno szczękę i spuścił głowę.
   - Dlatego chciałeś, abym został na twoich urodzinach... - wyjąkał ściskając dłonie w pięści - To pewnie był ten spisek... Obaj byliście w w zmowie, a ja cię chciałem kryć...
   - Zostałeś tam, bo Jack o to prosił! Nie rozumiem o co w ogóle ci chodzi!  - krzyknął potrząsając nim.
   - Ty już dobrze wiesz o co mi chodzi... Puszczaj mnie!!
   - Nie! Masz mi to wyjaśnić! Po co miałbym zakładać się z kimś, żeby ciebie pocałować?!
   - Chyba przeruchać - poprawił go z ironią.
   - I myślisz, że założyłem się z tamtą osobą o to? Jeżeli nawet by mi takie coś do łba przyszło, to Jack by mnie chyba zabił i wyrzucił z domu, a byłoby to nie korzystne.
   - Ty już pewnie ustaliłeś sobie wymówkę. Nawet bym tacie nie powiedział. Jak myślisz, komu by uwierzył? - spytał ze łzami w oczach. Nienawidził tego, że ojciec tak bardzo faworyzował Shin'a niż go - Bo ja akurat nad odpowiedzią nie muszę się zastanawiać.
   - To ty jesteś jego synem, nie zapominaj o tym.
   - To tylko krew, nic więcej rozumiesz? To z twoją matką on chce założyć rodzinę, z wami, a swoje wymarzone dziecko, to będzie mieć niedługo. Ja nim nie jestem, ani Denis!
   - To przez to, że nie chcesz z nim rozmawiać tworzysz jakieś swoje odczucia! Bo siedzisz w tej chorej skorupie i gadasz "Ja sobie radze", a gówno radzisz!
   - Bo może lubię być sam?! Nie mam zamiaru mówić nikomu tego co czuję, daje radę sam, bez fałszywej pomocy!
   - Nie jestem fałszywą pomocą! Jak mam ci to udowodnić... Kurwa...
   - Wysil się!
   - Taemin... - westchnął bezradny puszczając jego rękę.
   - Proszę bardzo! Idź mu obij mordę! Chcę widzieć jego ryj w siniakach! Tak aby zapamiętał to!
   - Twojemu ojcu? - spytał zdezorientowany marszcząc czoło.
   - Axelowi! - krzyknął już płacząc, nie panował nad sobą i nad swoimi emocjami, powiedział za dużo w sumie i dobrze.
   - Axel...? - powtórzył te imię patrząc na niego w szoku - To on Ci to zrobił? Mówiłeś, że go nie znasz...
   - A co ci miałem powiedzieć?! I tak już pewnie wiesz więcej historii o mnie niż ja o sobie, więc nie udawaj idioty! - Shin odwracając się plecami do niego, wyjął drżącymi dłońmi swój telefon i stukał coś na nim tempem błyskawicznym - Co ty robisz... - Nie słysząc odpowiedzi dopiero teraz spojrzał na siebie, był cały przemoczony i trzasł się jak galareta, było mu zimno - Shin!! - dopiero po chwili ten zwrócił na niego uwagę odwracając się, podszedł obejmując go i pocałował w czoło.
   - Chodź, jedziemy - poinformował kierując go na drabinę.
   Schodzili piętra niżej idąc do samochodu, pogoda robiła się jeszcze gorsza, zamiast przyjemnego deszczu, lało już w najlepsze. Będąc już w aucie Shin podkręcił ogrzewanie do maximum i ruszył w kierunku domu bez żadnego słowa, Taemin nadal się trząsł, zmęczenie brało w górę jak i zimno na jego ciele, zasypiał myśląc o całej sytuacji, znów dał plamę, gdzieś na pewno.
    Starszy zatrzymał samochód po bardzo krótkim czasie, zmusił się aby otworzyć oczy i ujrzał budynek z napisem "Motel", momentalnie obudził się oczekując wyjaśnień.
   - Chodź, musimy porozmawiać, a ty to zamarzniesz prędzej niż dojedziemy do domu.
   - Ty sobie chyba jaja ze mnie robisz... - spojrzał na niego zmęczonymi oczami - Do domu i to już!
   - Poczekaj tutaj - lekceważąc rozkaz rudego wyszedł z auta kierując się do niewielkiego szarego budynku.
   - Nie no świetnie, jasne że poczekam cóż mógłbym innego robić... - siedział z podkulonymi nogami patrząc na włączone wycieraczki, z nudy zaczął grzebać po schowku licząc, że znajdzie tam coś interesującego. Same kable albo bezużyteczne kartki, w tym czasie starszy otworzył drzwi od jego strony - Nigdzie nie idę.
   - Nie zachowuj się jak obrażona księżniczka i chodź...
   - Nie żeby coś, ale to był twój pomysł, aby latać po dachu w deszczu.
   - Potem będziesz mi to wypominać okej?
   Wyszedł z samochodu stając w mokrej kałuży. Poczuł jeszcze większe zimno na stopach z powodu przemoczonych butów. Przeklął pod nosem i poszedł za Shin'em.
   Będąc w pomieszczeniu, skierowali się od razu na schody, starszy pod nosem mówił sobie tylko numerek widniejący na kluczyku od pokoju. Mijali korytarz z dużą ilością drzwi aż w końcu natrafili na te właściwe. Niebieskooki otworzył je wpuszczając Taemina pierwszego.
   Nic nie widział, więc wchodząc do pokoju zaczął szukać włącznika od światła, gdy znalazł od razu zapalił i ku jego oczom pojawił się niewielki pokój o białych ścianach, dwóch łóżkach ustawionych obok siebie wraz z małymi szafkami nocnymi.
   - To miłe, że wziąłeś chociaż osobne łóżka - zakpił patrząc na Shin'a, który zaglądał właśnie do innego pomieszczenia.
   - Nie trudno się zastanowić, że gdybym wziął podwójne to uciekałbyś do domu na piechotę - krzyknął z łazienki, tak aby było go słychać i odkręcił kurek w wannie nalewając do niej ciepłej wody - Pójdę do recepcji spytać się o jakieś szlafroki.
   - C-co!? Po cholerę!?
   - A co chcesz spać nago? Nasze ubrania nam tak szybko nie wyschną, więc przestań już się stawiać i myśl normalnie.
   - A idź sobie! Zakluczę drzwi i ciebie nie wpuszczę...
   - Dobra dobra... - wychodząc z pokoju wziął ze sobą klucz i to on zakluczył drzwi zostawiając rudego samego w pomieszczeniu.
   Lekceważąc to usiadł na podłodze i zdjął z nóg mokre buty, a następnie skarpety i postawił je na grzejniku. Wyjrzał przez okno, pokazywało one parking i cały czas padało, więc nie było na co popatrzeć.
  Po krótkim czasie Shin wrócił z dwoma puchowatymi szlafrokami które zaniósł do łazienki, następnie podszedł do łóżka na którym leżał ręcznik, podał go Taeminowi i popchnął go w kierunku łazienki.
   - Idź się wykąp i nawet już nie komentuj, bo ci wejdę do tej łazienki i przywalę.
  Nie powiedział nic, spojrzał na drzwi zamknięte przez niebieskookiego i westchnął, rzucił ręcznik gdzieś na szafkę obok umywalki i podszedł do wanny zakręcając kurek od wody. Zdjął z siebie mokre ubranie i wszedł do wanny zanurzając się w niej po samą szyję. Ciepła woda ogrzewała jego ciało i uśmiechał się sam do siebie, czując że zasypia postanowił za długo nie przesiadywać. Umył szybko włosy i wyszedł z wanny opatulając się ręcznikiem. Następnie założył na siebie ten puchowy czarny szlafrok, był na niego za wielki ale to nawet i dobrze. Wyszedł z łazienki z swoimi przemoczonymi ciuchami informując Shin'a, że może już z niej skorzystać, a rzeczy ułożył na grzejniku, po tej czynności wszedł do łóżka zakopując się pod kołdrą, Zauważywszy telewizor szukał wzrokiem pilota, znalazł go w szufladzie od szafki i włączył puszczając jakiś nudny serial, inne kanały nie działały, pewnie z braku zasięgu.
   Nie wiedział ile czasu Shin siedział w łazience bo zasnął, obudził go dźwięk otwierających się drzwi i spojrzał na starszego śmiejąc się.
   - Do twarzy ci w czarnym.
   - Musimy pogadać - zaczął jak zwykle poważnie na co rudy przewrócił tylko oczyma.
   - Wszystko wyjaśniliśmy... - na te słowa starszy usiadł tylko na łóżku patrząc na Taemina - No Boże no, to o czym ty chcesz gadać... - westchnął zrezygnowany.
   Shin wstał i zaczął kręcić się po pokoju zdenerwowany, rudy tylko śledził jego ruchy oczami czekając na jakąś odpowiedź
   - Czyli to był Axel tak? - spytał zatrzymując się i spojrzał na młodszego, po chwili ponowił swoją wcześniejszą czynność.
   - Co nie wierzysz mi? Wiedziałem, że nikt nie uwierzy, albo pewnie nie chcesz uwierzyć, bo to był wasz plan - prychnął odwracając głowę w kierunku ściany i oparł się o nią.
   - Wierzę ci do cholery! - powiedział kucając przy jego łóżku - ale znam go trochę czasu i myślę, że raczej nie zrobiłby by tego bez powodu... Kur... sam już nie wiem... I tak obiję mu tą mordę, to wtedy uwierzysz mi, że to nie był żaden spisek!
   - Miał jakiś swój chory powód, ja też sam byłem sobie winny ale mógł mi dać tylko w ryj a nie.... - na tym słowie zatrzymał swoją wypowiedź i dodał po chwili - Popsułem mu jego związek, nie żałuję tego.
   - Co ty zakochałeś się w nim, że mu związek zepsułeś?
   - Ta, dokładnie tak jak mówisz, a on tylko mnie wykorzystał, więcej nie muszę ci dopowiadać - powiedział z wielkim bólem, którego nie dało się przeoczyć, Shin chwycił jego dłoń nie wypowiadając ani słowa - Wszystko mu opowiedziałem..., wszystko to, co wtedy się działo... w szkole, w domu, po tym wszystkim już prawie cała szkoła wiedziała jaką mam orientacje. Moje stare liceum to nie jest takie jak twoje, tam to wszyscy mają cię w dupie. Jak jesteś słaby to zrównają cię z ziemią, a nauczyciele potrafią tylko wstawić uwagę nic więcej.
   - Tae.... już tam nie wrócisz, nie musisz się o to martwić... Idź spać, jesteś zmęczony, rano pojedziemy do domu.

                                                             ***

   Nienawidził poranków w nie swoim łóżku, mimo tego próbował to zlekceważyć. Wraz z Shin'em poszedł na śniadanie w motelu, a następnie wrócili do domu. Jack spytał tylko tyle "czy wszystko w porządku", starszy musiał go pewnie uprzedzić, że nie będzie ich na noc w domu. Ponownie opuścił zajęcia w szkole, co stało się ostatnio normalne. Większość popołudnia spędził w swoim pokoju.
   Schodząc na obiad zauważył wkurzonego ojca, spytał się go o co chodzi, a ten poinformował go   tylko, że Shin jest na komisariacie i jedzie wszystkiego się dowiedzieć, pojechał z nim.
   Czekał przed drzwiami za którymi zniknął jego ojciec, denerwował się i miał nadzieję, że niebieskooki nie zrobił tego, o czym wczoraj mu mówił. Wstał z krzesła widząc jak drzwi się otwierają i pierwsze co zobaczył to Shin'a i jego przecięty łuk brwiowy, a ten widząc młodszego uśmiechnął się szeroko prezentując zęby, i z czego niby się cieszył?
   - Z czego się niby cieszysz idioto?! - krzyknął podchodząc do niego z pięściami - Widziałeś się w lustrze?!
   - Ty niedawno wyglądałeś podobnie...
   - Shin... Pojechałeś do niego tak?
   - Ta, jakieś złamanie nosa i takie tam, a co? - odpowiedział z obojętnością, jakby się nic nie stało.
   - Czy ty jesteś poważny?! - krzyknął chwytając go za bluzkę i potrząsnął nim z całych sił - Za to możesz iść do więzienia!
   - Pewnie dostanę ewentualnie jakaś grzywnę...
   - Coś ty zrobił... - szepnął bezradny puszczając jego koszulkę i oparł czoło o jego klatkę piersiową - Będą z tego jeszcze większe kłopoty.
   - Przynajmniej wiesz, że to nie był żaden spisek... - po tych słowach odskoczyli od siebie jak oparzeni słysząc otwierające się ponownie drzwi z których wyszedł Jack.
   Spojrzał na ojca i westchnął, sam nie wiedział co o tym wszystkim ma myśleć, co prawda Jack wiedział tylko tyle, że Taemina ktoś "pobił" na tej całej imprezie i nic więcej.
   - Shin, twojej matce to się nie spodoba.
   - I teraz powiesz mi, że jeszcze źle zrobiłem? - Jack tylko się zaśmiał i poklepał niebieskookiego po plecach.
   - Cieszę się, że zaczęliście się dogadywać - powiedział spoglądając na ich obu - Ale ja załatwiłbym to w trochę inny sposób niż ty.
   - No na przykład jaki?
   - Tego to już ci nie powiem, dosyć już namieszałeś. Twoja matka oszaleje, a wiesz że nie można jej denerwować.
   - Idziemy już...? - spytał rudy obrywając listki jakiegoś wielkiego kwiatu stojącego przy schodach, czuł się dziwnie.
 
                                                                       ***
       

    Podczas kolejnych dni unikał Shin'a na tyle ile było to możliwe. Do szkoły wstawał jak najpóźniej się dało, aby nie widywać go w kuchni przy śniadaniu, Starszy zaproponował mu nawet, że może jeździć z nim rano na zajęcia, ale odmówił z głupią wymówką "wolę jeszcze żyć, nie chcę jeździć z wariatem drogowym" chociaż wcale szybko nie jeździł. Całe popołudnie po szkole przesiadywał w swoim pokoju kłamiąc, że ma dużo nauki.
   W piątkowy wieczór męczył się z podładowaniem swojego nowego "zwierzaka", który był zbyt roztrzepany i nie mógł usiedzieć w jednym miejscu.
   - Siedź tu! - krzyknął po raz kolejny kładąc Eiichi'ego na poduszce i ponownie podłączył kabel do jego nogi w którym znajdowała się wtyczka do ładowania, ten odezwał się swoim przybitym robocim głosem, informując że nie jest zadowolony z siedzenia - Bo ciebie przywiąże do krzesła! - zagroził palcem odsuwając się od niego i wrócił do swojego łóżka, miał zamiar położyć się dziś wcześniej spać. Odkąd robot się pojawił, wiecznie jego ciuchy były powyrzucane z szafy, przyzwyczaił się już do tego bałaganu i nawet nie chował już ich do szafy tylko zrobił wielką kupkę z ciuchów koło niej. Najgorsze było to, że Eiichi nie spał, tylko miał zarejestrowaną w tym swoim urządzeniu około cztery godziny bezczynności, czyli w tym czasie siedział grzecznie nic nie robiąc.
   - Ani się waż wyłazić! - krzyknął siadając na łóżku w stronę robota, gdy usłyszał otwierające się drzwi, ale fioletowe oczy spojrzały na niego zdezorientowane, a w drzwiach zobaczył Shin'a - Aha to ty.... - szepnął pociągając nosem, od niedzielnego wypadu dostał kataru.
   - Mogę wejść? - spytał mrużąc oczy, w pokoju było ciemno i mało dało się zauważyć.
   - Ta, ale zaraz idę spać.. - niebieskooki wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi, powoli podszedł do łóżka rudego, wiedział jaki znajduje się bałagan w jego pokoju, nie chciał przypadkowo o coś się potknąć - Co chciałeś? - zapytał opierając się plecami o ścianę.
   - Może pojedziemy jutro poza miasto?
   - Nie, chcę siedzieć w domu, bo rozchoruje się przez ciebie jeszcze bardziej - powiedział obojętnie przytykając kołdrę do buzi, Shin westchnął siadając na skraju jego łóżka.
   - To może znajdziemy jakieś zajęcie w domu...
   - Shin, chce leżeć jutro w łóżku...
   - Wcale nie! To znaczy, od tego incydentu z tym idiotą wcale się do mnie nie odzywasz, jesteś zły za to co mu zrobiłem? Albo wcale nie myślałeś, że pojadę do niego i przywalę mu co nie?
   - Ta... - przytaknął prawie niesłyszalnie - Nie myślałem że serio do niego pojedziesz, wie za co przynajmniej dostał?
   - Myślę, że raczej zdał sobie z tego sprawę, chociaż nie powiedziałem mu tego wprost.
   - Pisał do ciebie?
   - Nie i niech nawet nie próbuje bo przywalę mu z drugiej strony.
   - Przestań i on tobie też przywali i to bez sensu, wystarczy że teraz wyglądasz jak potwór z tą brwią.
   - Ja to tam wiesz... to tobie nie pasują siniaki na twarzy... - szepnął i pogładził policzek Taemina, po tamtym siniaku już nie było śladu.
   - Ej... co miało znaczyć to wtedy na dachu... - spytał zabierając jego dłoń ze swojego policzka. Dużo nad tym myślał i nie mógł uwierzyć w to, co się wtedy wydarzyło, ciężko mu się zasypiało, a przez ten czas nie miał odwagi go o to zapytać, teraz gdy w pokoju było ciemno i nie widzieli swoich twarzy, było inaczej, czuł się pewniej. Przestraszył się, gdy niebieskooki długo nie odpowiadał.
   - Ja nie wiem.... Kurwa.... - westchnął chwytając się za głowę i oparł się łokciami o swoje kolana - Taemin ja się chyba w tobie zakochałem...
   .
   .
   Zakochał się...?
   .
   .
   We mnie?
   Bez ruchu patrzył na niego z wyłupiastymi oczami, przeszło mu to nawet ostatnio przez myśl, ale odrzucił szybko ten fakt z głowy twierdząc, że to nie może być prawda. Jego serce zaczęło szybciej bić i poczuł jak dłonie pocą mu się ze stresu, nie odezwał się.
   - Tylko znowu nie gadaj mi, że robię kolejny zakład z Jeremy'm... - dodał po chwili dziwnym przepełnionym bólem głosem.
   - I co ja mam ci powiedzieć...? - szepnął przygryzając dolną wargę, chciało mu się ryczeć, teraz go kocha po tym wszystkim?
   - Wiem, że nasza znajomość zaczęła się chujowa... Byłem na ciebie zły i obwiniałem ciebie za to wszystko...
   - Że za co niby, o to że przyjechałem tu z Denisem zajmując przy tym twoje kochane piętro domu?
    Shin wyjaśnił mu, że to wszystko zaczęło się od tej imprezy, gdy zobaczył jego z tym gościem, a potem dowiedział się jeszcze, że będą ze sobą mieszkać, powiedział mu też o tym, że przez to wszystko zauważył iż coś się dzieje z nim nie tak, dlatego winił za to go przez ten incydent w toalecie.
   - Shin, czy ty jesteś pewny swojej orientacji? - spytał rudy przerywając mu w wypowiedzi.
   - Pytasz o to, czy jestem hetero?
   - Tak...
   - Nie... teraz już nie jestem tego pewny.
   Trwała chwila milczenia, obaj nie wiedzieli co mają teraz powiedzieć, Shin wyjął ze swojej kieszeni telefon i zaczął coś na nim stukać, dzięki świetle które świeciło prosto w twarz starszego mógł ujrzeć jego zmartwioną i smutną minę.
   - Myślałem, że zabije Patrick'a jak mi powiedziałeś o jego zaproszeniu ciebie
na randkę... - rzekł z powagą i przetarł oczy.
   - Jak jesteś bi to nie znaczy, że musisz się za mną uganiać...
   - Ale to właśnie ty jesteś powodem, bo to ty mi się podobasz... - bez pozwolenia objął rudego przyciskając go do siebie - Dostaje fioła na twoim punkcie, a nawet się o to nie prosiłem... Pomóż mi do cholery bo oszaleje...  - jęknął błagalnie tak jakby ktoś go katował. Taemin delikatnie uwolnił się z jego objęć, zapalił lampkę nocną, zmrużył oczy na widok ostrego światła i stanął na swoim łóżku krzyżując ręce na piersi. Miał zamiar wskazać na niego palcem, ale nie chciał pokazywać swoich trzęsących się dłoni.
   - Po pierwsze przestań się mazać jak dziecko, bo jeszcze w twarz ci nie dałem - zmuszając się patrzył teraz na jego oczy, ten wzrok strasznie go raził i onieśmielał.
   - Czyli dajesz mi szansę? - spytał podekscytowany uśmiechając się, a jego oczy stały się szczęśliwsze - Może spróbujemy być razem?
   - Nie rozpędzasz się? - spytał odwracając wzrok, poczuł jak się czerwieni i teraz pożałował, że zapalił lampę.
   - Mam czekać aż Patrick zaprosi cię na kolejną randkę? - spytał udając jakieś dziwne obrażenie - Nie ma mowy.
   - Za to ty mnie nigdzie nie zaprosiłeś... - westchnął siadając po turecku.
   - Zaproszę cię! - krzyknął od razu po jego wypowiedzi - Tae... Bo jeśli ci się nie podobam, albo coś to powiedz... Bo nawet nie wiem, co ty o tym myślisz...
   - Nie chodzi o to, że mi się nie podobasz, a moje myśli to zostaw w spokoju, nie będę się z nimi dzielić.
   -  To mam szansę czy nie?! - westchnął i złączył ich dłonie razem. Zmusił rudego, aby się położył, a on sam zawisł nad nim patrząc mu w oczy. On natomiast nie wiedział o czym miał myśleć, bujał w obłokach błądząc oczami po całym pomieszczeniu.
   Jasne, że ten typ miał szansę, ale nie chciał za szybko się rozpędzać. Znów poczuł jego usta, taki sam delikatny pocałunek jak na dachu, taki niepewny, a zarazem szczery. Shin widząc, że rudy go tym razem nie odpycha pogłębiał pocałunek wpraszając się językiem do jego ust, po chwili ich języki złączyły się razem tworząc już bardziej namiętną atmosferę, jednak nie chcąc przesadzać. Przerwał wszystko całując go w czubek nosa.
   - Nie uderzyłeś mnie za to - powiedział zadowolony pokazując zęby, a Taemin myślał tylko o tym, że ta chwila trwała zbyt krótko.
   - No nie... - westchnął i chciał uwolnić ręce z jego uścisku, ale niebieskooki mu jeszcze na to nie pozwolił.
   - Spróbujemy być razem... - gadał ponownie smutnym głosem patrząc w jego oczy - Nie chcę już się od ciebie oddalać...
   - Okej... Dam ci szansę...- odpowiedział z lekkim przerażeniem w głosie. Nie był pewny, ale chciał spróbować. Od dłuższego czasu również ciągnęło go do Shin'a i zaczął go lubić. Bał się nowego związku i bał się tego, jak dziwnie się on rozpoczął, mimo wszystko w duchu się uśmiechnął informując siebie, że wszystko będzie dobrze.
   Shin zapiszczał jak jakaś uradowana dziewczynka przyciskając Taemina do siebie i cmoknął go kilka razy w usta, rudemu było strasznie dziwnie patrzeć na stan w jakim on się znajdował, a właściwie, już jego chłopak. Nawet nie zauważył kiedy niebieskooki przykrył ich obu kołdrą i położył się obok niego mówiąc, że dzisiaj go stąd nie wygoni, ten na tą wieść wywrócił oczami i położył się plecami do niego, a on zgasił lampkę przytulając się do jego pleców.
   
                                                                           ***

    Przez te pierwsze kilka dni związku myślał, że oszaleje, bliskość i troska starszego denerwowała go, bo nie był do tego przyzwyczajony, w końcu około dziesięć razy dziennie słyszał pytanie "Czy wszystko ok?". Był załamany faktem, że jego prywatność została naruszona, gdyż Shin całe dnie przesiadywał w jego pokoju. Brakowało mu ciszy, a teraz cały czas tylko słyszał nie zamykający się jazgot starszego.
    Zauważył również zmianę u siebie, przestał się zadręczać, nie myślał teraz o wszystkich przykrych sprawach, przelatywały mu one przez myśl, jednak nie zatrzymywały się na długo, więc to chyba dobrze? Postanowili nie chwalić się nikomu swoim statusem związku, bo nawet i po co? Tym bardziej nie chcieli mówić nic rodzicom, chociaż przez Shin'a to i tak prędzej, czy później się wyda, przez jego ciągłe przytulnie, albo całowanie go w czubek nosa.
   W czwartek skończył prędzej lekcje z powodu nieobecności dwóch nauczycieli, miał dzisiaj po szkole wracać z Shin'em, więc musiał poczekać, aż on skończy zajęcia, aby zbić jakoś czas udał się do szpitala, nie znajdował on się wcale daleko jak niebieskooki pokazał mu najszybszą drogę.
   Przechodził szybko ponure korytarze i po chwili znalazł już się przy znajomych drzwiach, wszedł do środka i widząc Denisa odetchnął z ulgą. Czasami bał się, że jak otworzy te drzwi to znajdzie puste łóżko, albo zupełnie kogoś innego, jego lęki wracały, gdy był sam. Spojrzał na drzwi słysząc, że ktoś cichutko puka w szybę która się na nich znajdowała, była to znajoma pielęgniarka, uśmiechnęła się do niego machając delikatnie dłonią, nie weszła, poszła dalej. Wyjął z torby swoje zeszyty i zaczął je z nudnością przeglądać mówiąc coś do Denisa, że będzie strasznie dużo miał do nadrobienia jak się obudzi.
   Wracał z słuchawkami w uszach na szkolny parking i czekał właśnie na zielone światło, gdy tylko one się włączyło ruszył do przodu i zastygł widząc samochód jadący wprost na niego, po chwili głośny pisk opon, a on dotknął maski samochodu tak jakby chciał ją odepchnąć od siebie. Podniósł głowę aby zobaczyć kierowce i zakręciło mu się w głowie, z szokiem namalowanym na twarzy przeszedł na drugą stronę ulicy i usiadł niedaleko na murze. Takie żarty wcale go nie kręciły, nogi odmawiały mu posłuszeństwa i trzęsły się jak galareta, Gdy się uspokoił udał się na parking.
    Uśmiechnął się widząc z daleka swojego chłopaka idącego w jego stronę, podbiegł do niego przytulając się. Pierwszy raz sam się do niego przytulił, czuł się szczęśliwy i bezpieczny, zaufał mu.
   - Co tam Taemin? Byłeś u Denisa? - spytał dotykając jego włosów.
   - Byłem - odpowiedział wtulając się bardziej w niego, niebieskooki uniósł go trochę i zakręcił się wokół własnej osi, widząc, że Taemin nie chce go puścić zaśmiał się.
   - Chcesz abym ciebie zaniósł do samochodu?
   - Nie... - powiedział zachrypniętym głosem - Tylko tęskniłem.

                                                                       ***

    Mijały kolejne dni... Wieczorem oglądali film na laptopie, chyba zaczął lubić te nudne przygodówki, szukanie skarbu, rejs dookoła świata i tym podobne. Tam wszystko było takie idealne tak jak w filmach i to szczęśliwe zakończenie.
    - Gdzie chciałbyś kiedyś pojechać? - spytał starszy nie odrywając wzroku od laptopa.
    - Nie wiem... Nie mam tak rozległych zachcianek, gdy wiem, że w najbliższym czasie ich nie spełnię.
   - To zacznij mieć, żebyśmy zaczęli je razem spełniać - nie słysząc żadnej odpowiedzi zmienił temat - A twoja matka? Jaka ona jest?
   - Nie gadaj mi czasami, że chcesz ją poznać, nawet na to nie licz...
   - Może źle ją oceniasz.
   - Nie broń skoro jej nie znasz - powiedział ze złością.
   - To może odpowiesz coś mi z twojego dzieciństwa, zamiast się na mnie złościć gdy powiem coś nie tak?
   -  Tutaj nie ma co opowiadać, sam powinieneś się domyśleć czy miałem super przeszłość, miałeś nawet za dużo okazji, aby sobie posłuchać - niemal jednym tchem powiedział te kilka słów, rozmowa toczyła się na ciężki tor, po którym on nie chciał jechać, bo już raz się przejechał.
   - Słuchać kogoś, a ciebie to co innego - stwierdził obejmując go ramieniem.
   - Ale co ty chcesz dokładnie wiedzieć, bo nie rozumiem.
   - Jak twoi rodzice się rozstali, no i dlaczego zostaliście z matką? - Taemin słysząc pierwsze pytanie potrząsnął przecząco głową.
   - Oni nigdy nie byli razem... - zaczął mówić zduszonym głosem - Ja i Denis wcale nie byliśmy planowani... Wychodzi na to, że to była ich jednorazowa przygoda - zatrzymał swoją wypowiedź przypominając sobie o dziwnych listach, które przestały przychodzić - Wiesz... W tych listach...
   - Jakich listach? - spytał zamykając laptopa. Film poczeka.
   - Jeden dostałem wtedy co ci o nim powiedziałem, przed nim był jeszcze jeden - zaczął wyjaśniać, chociaż nie bardzo tego chciał - W tamtym było napisane, że tata chciał aborcji, a matka się nie zgodziła tylko dlatego, bo będą super alimenty...
   - Chyba nie wziąłeś tego do siebie? - chwycił go za podbródek i spojrzał w ciemne oczy - Widać, że ten ktoś ciebie nie lubi, ale to nie znaczy, że masz wierzyć w to wszystko co pisał.
   - To nie jest takie łatwe... Nie dostaję już nic i koniec tematu.
   - Chodź tutaj - szepnął i przyciągnął go bliżej siebie. Taemin usiadł na nim okrakiem, z lekkim strachem złączył ich dłonie i uśmiechnął się, słabo ale szczerze, mógłby się teraz rozpłynąć, dotyk tego człowieka sprawiał, że miał wrażenie iż płonie. Niebieskooki przycisnął go bardziej do siebie tak, że nie siedział, a leżał teraz na nim.
   - Shin... - wypowiedział szeptem patrząc gdzieś na jego włosy, a nie oczy.
   - No słucham?
   - P-pocałuj mnie - szepnął zawstydzony.
   - Dobra, ale spójrz na mnie,... - poprosił gładząc jego policzek, rudy z lekkimi widocznymi rumieńcami na twarzy popatrzył na niego - Teraz to powiedz, jesteś taki piękny, a tak się chowasz.
   - Zawstydzasz mnie... - rzekł na oburzony - No pocałuj mnie!
   Tak jak powiedział, tak szybko na swoich ustach poczuł wargi starszego. Delikatny, leniwy pocałunek, a sprawił, że jego serce mało co nie wyleciało mu z klatki piersiowej, Shin przejął inicjatywę i zmienił pozycję tak, że rudy znajdował się teraz pod nim, zaczął obsypywać pocałunkami jego szyję i palcem przejechał po bardzo słabo widocznej już malince.
   - Zabije go... - powiedział pewny siebie, a ten dłonią zakrył to miejsce pesząc się.
   - Jeszcze dzień albo dwa i już nie będzie śladu - odpowiedział smutno unikając jego wyroku - Było, minęło.
   Shin przyssał się do tego samego miejsca, młodszy wybełkotał jakiś niezrozumiały protest, jednak nie odepchnął go pozwalając dokończyć mu dzieło.
   - Teraz jest moja - powiedział zadowolony mrugając do niego jednym okiem.
   - Trochę bolało... Powinieneś robić to trochę delikatnej... - pouczył go - Jest moja, bo to moja szyja.
   - Przynajmniej będziesz pamiętać kto ją tobie zrobił, gdzie chcesz kolejną? - spytał z nadzieją w głosie.
   - Nigdzie, będę wyglądać jak nie powiem co...
   - Całego bym ciebie tak pocętkował, żeby każdy wiedział iż jesteś zajęty - rzekł z fascynacją wpijając się ponownie w jego usta, następnie zaczął bawić się jego uchem, a ten na tą pieszczotę zachichotał. Wolną ręką zaczął gładzić jego ramiona, przeszkadzała mu bluzka, więc zdjął ją szybko, rudy na tą czynność zaczął zakrywać się nieśmiało rękoma - Ej Tae to tylko ja, nie masz co się wstydzić.
   - Ja... Ja wiem - rzekł lekko zmieszany - Tylko zimno - skłamał odwracając głowę w bok.
   - Zimno? - dotknął jego policzka - Przecież jesteś gotujący - bez zastanowienia zdjął również górną część swojej odzieży i rzucił gdzieś w kąt, by po chwili zamknąć rudego w swoich objęciach.
   - Shin... To takie dziwne... Wiesz my razem... Na początku chciałem ci łeb urwać - wyznał prawdę wtulając się bardziej w chłopaka, a on pocałował go czule w czoło.
   - Nic nie mów, po prostu tak miało być.
   - Ale ja nie wiem co o tym wszystkim myśleć... a jeżeli założyłeś się z kimś z drużyny... Że mnie zdobędziesz dla żartów albo coś...? - spytał ze smutkiem w głosie, znowu przychodziły mu głupie myśli - Umarłbym ze wstydu... - dodał po chwili.
   - Postradałeś zmysły chyba - podniósł ton głosu odsuwając go od siebie - Nawet nie miałbym z tego żadnych korzyści, a Jack by mnie prędzej zabił, niż Ty umarłbyś ze wstydu.
   - To wszystko tak szybko się dzieje, sam przestaje za sobą nadążać...
   - Dla mnie też szybko, ale wiem że zakochałem się w tobie i to przyszło tak po prostu - chwycił podbródek młodszego, aby patrzył mu teraz w oczy, chciał żeby mu zaufał i się nie bał - Próbowałem wmówić sobie, że to kłamstwo, ale rzeczywistość jest inna. Kocham Cię Taemin i jak ciebie widzę to mam ochotę zamknąć cię w klatce, aby nikt nie dotykał nawet twojej dłoni.
   - To może ty mnie podotykasz co? - spytał naburmuszony krzyżując ręce na piersi, Shin słysząc te słowa zaśmiał się i przygryzł jego lewe ucho.
   - Co ci się tak spieszy co?
   - Mam swoje potrzeby, a po to mam o ile wiem chłopaka - wytknął język pokazując go niebieskookiemu - Nie zachowuj się jak jakaś dziewica, bo twój znajomy mówi co innego - rzekł z powagą przyciskając dłonią jego krocze.
   - Nie o to chodzi, tylko o to...
   - A nie... Okej mogę ci się w końcu nie podobać - wyszeptał cicho bawiąc się jego łańcuszkiem na szyi na którym widniał krzyżyk.
   - Jesteś idiotą... Ja się na ciebie napatrzeć nie mogę... Chodzi o to, że nie byłem z facetem w łóżku i nie chce cię skrzywdzić...
   - Nie jestem takim miękkim dydkiem za jakiego mnie uważasz, więc przestań tak myśleć - powiedział pewny siebie patrząc na jego oczy - Zobaczysz to jeszcze ty będziesz błagał abym cię zostawił w spokoju.
    - Nie ma mowy! Czegoś takiego nie będzie - zaprzeczył wstając i zgasił światło w pomieszczeniu, mimo iż było teraz ciemno to i tak dużo można było zauważyć przez księżyc, który patrzył prosto w ich okno i świecił swoim słabym światłem. Podszedł do Taemina i wziął go na ręce przodem do siebie, a ten oplótł nogi wokół jego bioder przytulając się do niego.
    Gdy Shin go podniósł po chwili poczuł na swoich plecach zimną ścianę, mały dreszcz przeleciał przez jego ciało i czuł już na swoich ustach pocałunki, które nie były już tak leniwe jak poprzednie, a bardziej namiętnie. Przymknął oczy upajając się chwilą, gdy niebieskooki przeszedł do jego szyi zastanawiał się czy tego na pewno chce i po chwili odpowiedział sobie "zdecydowanie tak". Rozpływał się pod jego dotykiem i gdyby nie fakt, że starszy go teraz trzymał to na pewno upadł by na ziemię.
   - Taemin? - spytał Shin i usłyszał tylko ciche przytaknięcie więc spojrzał na jego twarz, widząc że rudy znajduje się w amoku podszedł do łóżka i rzucił go na nie.

                                                                          ***

   Zbliżał się koniec tygodnia, pogoda była tak samo nudna i ponura jak zawsze. Wyszedł z pokoju aby zobaczyć kto przyszedł, może to był Patrick i jego kolejne filmy? Albo Kyle się w końcu odezwał? Wychylając się za barierkę zobaczył dziewczynę o ciemnych włosach i dwójkę dorosłych ludzi, którzy zapewne byli jej rodzicami. Zaczęli rozglądać się po domu, ale gdy Jack zaczął mówić ich wzrok spoczął na nim.
   - Słucham? Co państwa sprowadza? - spytał z wyrobionym uśmiechem.
   - To dosyć poważna sprawa, więc raczej zajmie trochę dłużej niż chwilę - powiedział ciężkim tonem obcy mężczyzna zdejmując kurtkę.
   - To ja może wstawię wodę na kawę? - odezwała się Amnabel - Jack zaprowadź gości do salonu - gospodarz dłonią wskazał pomieszczenie znajdujące się po lewej stronie, łączyło się one prawie z korytarzem i nie posiadało drzwi, więc łatwo można było trafić.

   Znudzony siedział na schodach, rozmowa toczyła się rzeczywiście długo, był ciekawy i gdy tylko oni wyjdą chciał zapytaj ojca kim są. Po chwili zobaczył jak do domu wchodzi Shin,. Uśmiechnął się i zbiegł ze schodów przytulając się do niego.
   - Ktoś przyszedł do ojca - powiedział wskazując na pomieszczenie znajdujące się parę kroków dalej i zobaczył jak wychodzi akurat z niego Jack, wraz z dziwnie wyglądającą Amnabel.
   - Shin musimy porozmawiać - zaczął poważnie Jack - To jest poważna sprawa.
   - O co chodzi? Kto jest w salonie? - spytał zmieszany mrużąc oczy.
   - W salonie jest dziewczyna i jej rodzice i...
   - Ona mówi, że jest z tobą w ciąży Shin, mój Boże dziecko, powiedz że to nie prawda! - krzyknęła Amnabel potrząsając nim, a po jej policzkach spłynęły łzy.
   Shin tylko patrzył na matkę bez żadnych emocji, po chwili chwycił się za głowę, następnie uderzył rękoma w komodę. Kobieta krzyknęła drugi raz jego imię, ale on nic nie odpowiedział.
   Taemin stal na ostatnim schodku i nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Patrzył na swojego chłopaka oczekując jakiegoś zaprzeczenia, jednak to się nie stało. Ich spojrzenia spotkały się na moment, dopiero wtedy poczuł, że również płacze, przygryzł dolną wargę i ze spuszczoną głową pobiegł do swojego pokoju. Słyszał jak Shin krzyczy jego imię, ale to teraz było nie istotne. Przekręcił zamek w drzwiach i wyjął spod łóżka dużą torbę, bez zastanowienia zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy, lekceważąc krzyki i walenie w jego drzwi.
   Znów czuł się tak samo, za szybko zaufał i teraz historia zatacza koło. Żałował teraz tego dania mu szansy, gdyby nie to, to miałby teraz gdzieś, tą całą sytuację. Nie chciał tylko przez chwilę czuć się szczęśliwy, żeby potem cierpieć tak samo? Nie chciał tego, wcale o to nie prosił, ale potrzeba bycia z kimś była silniejsza.
   Ubrał na siebie grubszą kurtkę i wziął pełną torbę w dłoń, spojrzał smutnym wzrokiem na zdezorientowanego robota i otworzył drzwi. Od razu chciał wyjść, jednak było to wiadome, że zostanie zatrzymany.
   - Gdzie ty idziesz Taemin?! - darł się niebieskooki panikując, chciał zabrać mu torbę, ale on mu zabronił.
   - Wracam do mamy - starał się być twardy, ale jego głos był tak żałosny jak on teraz. Nie potrafił nawet powstrzymać łez.
   - Nigdzie nie idziesz!
   - Taemin? Gdzie ty idziesz? - długo nie trzeba było czekać żeby na górę przybiegł Jack. Spytał się syna spokojnym głosem jednak nie usłyszał od niego odpowiedzi.
   - Czy ty nie rozumiesz? Będziesz miał dziecko! - zawrzeszczał tak odnośnie, że aż go gardło zabolało, chciał ominąć Shin'a, ale ponownie mu się to nie udało - Tato... to znaczy Jack, nie ruszajcie rzeczy Denisa... - szepnął nie patrząc na nikogo z nich, czuł jak nogi uginają mu się w kolanach i miał nadzieję, że zaraz tutaj nie odleci.
   - Tae... Shin... - w szoku spojrzał to na jednego, potem na drugiego - Czy wy...
   - No i co z tego!? To nie znaczy, że mam być z nią! To ciebie kocham! - Taemin pokręcił tylko nerwowo głową.
   - Będziesz z nią, bo NAS już nie ma - szepnął zaciskając zęby. Wcale nie chciał tego mówić, Ominął patrzącego na niego z niedowierzaniem Shin'a, jednak po chwili począł jak chwycił go za nadgarstek. Słuchał jeszcze wypowiedzi Jack'a, który gadał mu czy jest pewny swojej decyzji, potem dziwne i żałosne gadki niebieskookiego.
   - Tae... ja już nie wiem co mam powiedzieć - jęknął przecierając swoje oczy.
   - Wiesz co, najlepiej nic. Zapomnij o wszystkim - on sam chciałby zapomnieć - Zaopiekuj się nim, nie popełnij takiego samego błędu jak mój ojciec - w tym dialogu spojrzał z bólem w oczach na swojego ojca - Bo mi nawet teraz ciężko mówić do ciebie "tato" i z każdym wypowiedzianym słowem czuję się jakby ktoś mi dał w ryj.
   Wybiegł z domu trzaskając drzwiami, wszystko się zaczęło na nowo walić, bo zachciało mu się dawania szansy, żałował.





Na tym zakończę część pierwszą.
Rozdział dosyć chaotyczny ale nie chciałem niczego przedłużać.
Także nie bijcie.
Czy jestem zadowolony z tego opowiadania?
Niezupełnie (60% zadowolenia hehe ), to moje pierwsze i znalazłem trochę błędów, których nie chciałem już poprawiać, bo byłoby to bez sensu, dlatego zrobię to w drugiej części.
Kiedyś na pewno będzie lepiej! :D
To chyba najdłuższy rozdział 8284 słów, jestem w szoku.

6 komentarzy:

  1. Rozdział może i chaotyczny ale tyle się działo, że nie zwróciłam na to uwagi. Tera znowu będę się denerwować, że u matki Tae coś się stanie. Daj szybko następny bo od tego myślenia coś mi się porobi :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak można to było tak zakończyć?! D: NIE W TAKIM MOMENCIE!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowita fabula, ciekawe postacie. Myślałam że Tae będzie twardym facetem, okazał się tak naprawdę bardzo delikatny który wnioskując z opowiadania wiele przeszedł. Mam nadzieje że w następnej części szykujesz mu trochę lepszy los, bo trochę mi go szkoda. No cóż wracam do czytania... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    och pocałunek, uznał że to w ramach zakładu... a potem powiedział wszystko, Shinn pobił Axela, zakochani są razem, a potem co... ciekawe czy naprawdę jest w ciąży i to z nim...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Tae i Shin nareszcie razem. Jest, jest, jest ..... (๑•ㅂ•)و✧
    A ciąża to na pewno jakaś intryga. ┑( ̄Д  ̄)┍

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniały rozdział,  ten pocałunek... uznał, że to w ramach zakładu, no a potem powiedział wszystko, ah Shin pobił Axela za to co ten zrobił Teaminowi... są razem pięknie, a potem to co... ciekawe czy naprawę jest w ciąży i to z Shinem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń