wtorek, 5 maja 2015

Rozdział XI

Rozdział 11 

  - Przestań! To boli! - wykrzyczał osłaniając rękoma swoje ciało przed dalszym uderzeniem. Był w szoku i nie spodziewał się tego. Ugryzł Axel'a w ramię co spowodowało, że uwolnił się od niego i zsunął swoje ciało z łóżka. Podniósł się szybko z podłogi kierując się ku drzwiom, zielonooki zareagował pociągając Taemina do tyłu za jego koszulkę, ten wylądował na podłodze tracąc równowagę - Zostaw mnie! - wydusił z siebie błagalnym tonem, kierując się w kąt pokoju. Axel podszedł powoli do niego i podniósł go do pozycji pionowej, szarpnął nim popychając w stronę łóżka.
   - Przyda Ci się trochę rozrywki - kolanem zablokował jego nogi przyciskając je do materacu, złapał rudego za nadgarstki  przytrzymując je nad jego głową, a drugą ręką zaczął majstrować przy guziku od spodni.
   - Przestań! Puść mnie! Proszę! - zaczął się wierzgać na wszystkie strony. Wiedział, że ma marne szanse w tej sytuacji, Axel za mocno go trzymał. Dostał ataku paniki ze strachu i z braku możliwości jakiegoś ruchu. Daremne byłoby wołanie kogoś, skoro nikt nie usłyszy jego głosu - Ja nie chcę! - Poczuł ponowne silne uderzenie w głowę, aż jego twarz obróciła się na lewy bok, zakręciło mu się w głowie, zaczął widzieć wszystko podwójnie, zamknął oczy i otworzył je ponownie widząc ścianę, ani drgnął. Zanim się zorientował, po dłuższym pulsowaniu i boleści głowy to był już bez spodni jak i bielizny. Axel ustawił go tak, że klęczał teraz przed nim na kolanach. Chciał złożyć kolejny protest ale w tym czasie jego głowa została przeciśnięta do materacu. Axel włożył dwa palce do ust Taemina ośliniając je, następnie przeniósł je na jego wejście, uśmiechnął się widząc przerażenie w jego oczach, szybkim ruchem włożył oba palce w niego i bez zastanowienia zaczął poruszać nimi w środku. Rudy czując niespodziewany ból, wydał z siebie przerywany krzyk.
   - Nie wrzeszcz tak!
   Próbował rozluźnić swoje ciało, aby nie czuć jakiego bólu, jednak nic z tego, był wystraszony do granic możliwości. Jego mięśnie kurczowo zaciskały się na palcach Axel'a. Odetchnął chwilową ulgą gdy po minucie wyjął palce, jednak wiedział co się zaraz stanie. Znów zaczął się wyrwać, obrócił się na plecy i dłońmi próbował odetchnąć go jak najdalej. Nagle poczuł jak jednym pchnięciem wbił się w niego cały, z oczu poleciały mu łzy, a jego ciało całe zdrętwiało. Wydał z siebie jęk, który był cichy i pełny bólu. Po omacku zaczął szukać jakiejś rzeczy w zasięgu ręki. Chwycił butelkę i trafił nią w skroń Axela. 
     Wolność.
    Pokracznie wybiegł z pokoju potykając się o swoje nogi. Zdążył zabrać tylko telefon. Nie spojrzał nawet na Axel'a. Nie interesowało go teraz, że był pół nagi. Wbiegł do znajdującej się naprzeciwko łazienki i przekręcił zamek. Nie widział nawet czy ktoś był na korytarzu i dziękował Bogu, że to pomieszczenie było wolne. Od razu w oczy rzuciła mu się jego sylwetka odbijająca się w lustrze. Usiadł na zimnych kafelkach, nie mógł teraz na siebie patrzeć. Na kolanach podszedł do kosza przeznaczonego na brudne ubrania i zaczął w nim grzebać w poszukiwaniu jakiś spodni. Znalazł tylko sportowe spodnie Shin'a, bez zastanowienia założył je.
    - Taemin to Ty?! - obrócił się w stronę drzwi słysząc głos Patrick'a. Pierwsze co mu przeszło przez myśl było to, czy on widział jak wbiegł do łazienki. Milczał. - Szukamy Cię!
    Tępi idioci! Trzeba było zajrzeć do mojego pokoju - przeszło mu przez myśl. Dziwił się, że Patrick jeszcze nie jest zalany w trupa. Miał dobra głowę? Jednak pomyślał iż to jego szansa na ucieczkę przed Axelem, inaczej pewnie spędził by całą noc w tej łazience. Otworzył drzwi nie patrząc na niego tylko na wnętrze swojego otwartego pokoju. Axel dotykał się właśnie dłonią po głowie, a w pokoju panował półmrok. 
   - Zmieniłeś stylówkę? - spytał starszy spoglądając na krótkie spodnie Taemina.
   - Chodźmy - powiedział nadal drżącym głosem chwytając za jego nadgarstek i kierując ku schodom, nie chciał aby przypadkowo zobaczył Axela i cieszył się, że nic nie zauważył.
    Schodząc na dół zobaczył już wielki bałagan w domu którego wcześniej nie zauważył, ludzi wydawało się być tyle samo, a może trochę mniej, niektórzy już spali na sofach. Był zmęczony i czuł tak jakby alkohol sam wyparował z jego ciała. Westchnął puszczając starszego i oznajmił mu, że wychodzi, Patrick zaczął mu gadać, aby powiedział o tym Shin'owi ale zlekceważył to. Z wieszaka zdjął kurtkę, która też należała do Shina, on sam zostawiał swoje wszystkie rzeczy na górze, a nie miał zamiaru tam wracać. Gdy oddalił się bardziej od domu wyjął telefon i zadzwonił do Kyla, nie odbierał, ręce zaczęły mu się trząść jak i nogi, ponownie wybrał numer przyjaciela błagając w myślach aby odebrał. 
   - Taemin jest po 12 w nocy - usłyszał jego głos i rozpłakał się prosto do słuchawki - C-co się stało?! Czemu płaczesz ?!
   - Proszę przyjedź - rzekł błagalnie i usłyszał jakieś krzątanie.
   - Już jadę! Gdzie jesteś ?
   - Idę główną ulicą...
   - Okej za chwilę będę, nie ruszaj się! albo lepiej idź prosto zobaczę cię gdy będę jechał!
   Nie minęło piętnaście minut a na ulicy zatrzymał się samochód, to był Kyle. Wsiadł do auta bez słowa.
   - Co się stało? - usłyszał jego zatroskany głos.
   - Proszę nie pytaj... - szepnął zapłakanym głosem ściskając dłonie w pięści - Cieszę się że przyjechałeś.
   - Taemin ja nie będę na Ciebie patrzeć w takim stanie! Muszę wiedzieć! 
   - Nie teraz proszę! - rozpłakał się i ukrył twarz w rękawie kurtki - Po prostu posiedź ze mną trochę...
   - To ten łajdak tak?!
   - Nie Kyle! Proszę chcę trochę spokoju, nie chce o tym rozmawiać - wyjęczał błagalnie.
   - Śmierdzisz alkoholem.
    Dopiero teraz zwrócił uwagę na to, że rudy ma na sobie za dużą kurtkę jak i krótkie spodenki. Taemin nie nosił sportowych ubrań. Zaświecił światło w samochodzie i zmierzył go całego wzrokiem.
   - Co Ty masz za ciuchy? - Nie słysząc odpowiedzi chwycił jego podbródek tak aby spojrzał mu w twarz - Kto Ci to zrobił !? - krzyknął przejeżdżając opuszkiem palca po fioletowym siniaku. 
   Zdrętwiał przypominając sobie o tym, że został wcześniej uderzony w twarz. Kyle ruszył i zaparkował auto dopiero przed domem Martinez'ów. Taemin trzymał się kurczowo fotela i nie chciał wychodzić z samochodu, czuł wielkie zażenowanie i poniżenie, brunet wiedział wszystko o Axelu z jego opowiadań, jednak nie miał odwagi powiedzieć mu o dzisiejszym incydencie, wstydził się, zamknął oczy i przed oczami znów miał ten straszny obraz. Kyle wysiadł z samochodu w celu szukania Shina, a on został sam w aucie.

    Wszedł do domu i już wiedział co się święci. Impreza. Wszędzie unosił się zapach alkoholu i papierosów. Nie rozpoznał nikogo, same obce twarze. Po kilku minutach znalazł blondyna, rozpoznał go bo to on towarzyszył Taeminowi wtedy na meczu. 
    - Gdzie Shin? - spytał oschle czytając go za ramię.
    Haru odpowiedział mu, że widział go na dworze. Poszedł tam, z drugiej strony budynku znalazł go z jakąś dziewczyną. Niebieskooki skrzywił się na widok obcego i odsunął swoją koleżankę, chciał go wyprosić. Jednak szybko został pchnięty na ścianę i poczuł prawego sierpowego na twarzy.
   - Co ty kurwa! Powaliło Cię?! - krzyknął niebieskooki chwytając się za policzek
   - Jeszcze masz czelność gadać?! Mówiłem, że się z tobą rozliczę jeżeli go dotkniesz! - wysyczał kopiąc go. Dziewczyna pobiegła do mieszkania strasznie piszcząc.
   - O co ci chodzi?! Wynoś się stąd! - rozkazał robiąc unik przed kolejnym ciosem.
   - Nie mogę na ciebie patrzeć! Jesteś totalnym gównem! Jak mogłeś go uderzyć co?! Zabieram Tae ze sobą!
     Słysząc imię rudego zdziwił się. Zdał sobie sprawę że dawno go nie widział, ale nie wiedział o co w ogóle chodzi. Był za niego odpowiedzialny, on nie może go nigdzie zabierać!
   - Czekaj! Jak to zabierasz?! On jest teraz pod moją opieką!
   - Tak? Pod twoją opieką?! W tej pijańskiej dżamprie? Rozejrzyj się! - chwycił Shin'a za szyję przyciskając do muru.
   - O co ci chodzi...? - powiedział zduszonym głosem - Wyjaśnisz mi?
    Rozejrzał się i zobaczył niewielki tłum gapiów. Patrick ratując sytuację podbiegł do nich i ich rozdzielił, jednak również skrzywił się na widok przyjaciela rudego.
   - Odbiło wam? - spytał Patrick szeptem - A ty co tu robisz? - kiwnął głową na bruneta.
   - Spierdalam stąd, nie mam zamiaru rozmawiać z jakimiś przeklętymi pakerami! 
   - Ejjj! - krzyknął Shin - Oddawaj rudego! Patrick widziałeś Taemina?
   - Powiedział, że wychodzi i wyszedł. 
   - Co!? Idioto jak mogłeś pozwolić mu wyjść! Jestem za niego odpowiedzialny! - darł się pokazując palcem na siebie.
   - Widać tą twoją odpowiedzialność - prychnął Kyle chcąc iść już w kierunku auta.
     Shin ubłagał go aby mógł przez chwilę porozmawiać z Taeminem, wiedział że obalił już swój test, miał nadzieje że znajduje się w ukrytej kamerze.

                                                                      ***

     Taemin spanikował widząc dwójkę chłopaków zbliżających się do auta. Siedział z kolanami pod brodą i otulił się bardziej kurtką wdychając jej zapach, pachniała Shin'em. Wzdrygnął się gdy usłyszał, że wchodzą do samochodu, światło w aucie zapaliło się i padło pierwsze pytanie.
    - Co ty robisz w mojej kurtce? - spytał Shin który usiadł na tyle auta - I w moich spodniach od treningu! - dodał po chwili.
    - Po co go tu przyprowadziłeś...- szepnął niemal niesłyszalnie. Nie chciał nic gadać, o niczym i nic opowiadać.
   - Tae, chce wiedzieć tylko czy to zrobił Shin.
   - Że co niby zrobiłem!? 
   - N-nie. 
   - Więc kto!? - krzyknął wściekły Kyle uderzając pięścią o kierownicę.
   - Ale ja nic nie rozumiem! Tae, że kto Ci coś zrobił!? - Kyle chwycił w dłonie głowę rudego zmuszając go aby pokazał twarz niebieskookiemu, a on spuścił wzrok widząc jak Shin przygląda się jego twarzy.
   - Zjebałem na całej linii, Jack mnie zajebie.... - westchnął opadając ciężko na fotel - Miałem być odpowiedzialny... - prychnął sam do siebie.
   - To nie była twoja wina... to ja jestem winny - wymamrotał zakrywając oczy dłońmi - Dajcie już spokój.
   - Taemin ja muszę wiedzieć kto to zrobił! Boże... Mogłem pójść na ten układ i pozwolić Ci do niego jechać.
   - To już nic nie zmieni.
   - Czego Ty się boisz!? Obije mu ryj tak samo jak on tobie! Nawet lepiej! - na te słowa rudy otworzył szybko drzwi samochodu i zwymiotował na trawnik. Kyle wyciągnął ze schowka chusteczki.
   - W niczym ci to nie pomoże jeżeli zostaniesz z tym sam - powiedział brunet patrząc z żalem na przyjaciela.
   - Latałeś tylko z Haru i z gościem co zawsze polewał - stwierdził Shin zastanawiając się - Może to on?
   - NIE!
   - Więc dlaczego nie chcesz powiedzieć?
    Przenieśli się do domu po nie udanych próbach wyłudzenia informacji od rudego. Patrick zdołał już sam wygonić większość ludzi informując, że impreza się skończyła. Jednak zostali nieliczni którzy za wszelką cenę chcieli zostać. Udali się na piętro. Taemin'owi od razu rzuciła się leżąca butelka na podłodze, gdy wchodził do swojego pokoju, następnie krew na pościeli. Zakrył twarz czując ponowne odruchy wymiotne i wbiegł do łazienki i nachylał się nad muszlą klozetową. Kyle podszedł do niego w geście otuchy.
   Shin wszedł chwilę po nim do pokoju i w oczy rzuciła mu się krew, potem dopiero zobaczył leżące na podłodze spodnie jak i bieliznę Taemina, zdał sobie sprawę że to coś więcej niż pobicie i dlatego rudy miał teraz na sobie jego spodnie, które miały iść do prania. Ze złości uderzył pięścią w ścianę, był skończony, nie dopilnował niczego, wolnym krokiem podszedł do chłopaków.
   - Taemin... - szepnął - Co robi tam krew?
   - Uderzyłem go butelką.
    Znów płacz.
    - Czyli chciał... To znaczy.. - Shin czuł że ta sytuacja zaczyna go przerastać, nie wiedział jak ma się zachować.
    Taemin nic nie odpowiedział. Wtulił się w Kyla zakrywając twarz. Czuł się zażenowany i upokorzony, w myślach przypominała mu się ta sytuacja. Axel, który za pierwszym razem był taki ciepły i czuły znikł, wyparował. Nienawidził go. 
   - Ja muszę iść wstawić do prania tą pościel i kołdrę... Lepiej aby starsi nie widzieli tego... 
    Rudy przytaknął, a Shin opuścił pomieszczenie. Miał nadzieję że Axel już opuścił imprezę, nie chciał go oglądać ani przyznawać się do całej prawdy, bał się że on wszystkiego się wyprze i nikt mu nie uwierzy,winił siebie za to, że dał mu za wiele satysfakcji, że za dużo pozwolił mu w łazience i to spowodowało taki bieg wydarzeń.   
   - Zdążyłeś się obronić? - usłyszał słaby głos Kyla - Mi możesz powiedzieć...
   - Tak, ale mało brakowało...
   - Chodź, zabieram cię do mnie - chwycił rudego za rękę chcąc aby poszedł z nim.
   - Nie Kyle nie mogę, muszę tu zostać, nie chcę aby Shin miał problemy z ojcem...
   - O ile wiem Shin miał cię pilnować, a o mały włos nie doszło do tragedii!
   - On nie jest winny! - krzyknął ze złości - Miał mieć oko na to wszystko, a nie mnie pilnować. Sam jestem sobie winny. Odpuść już!
   - Jack sam to zauważy, masz obitą twarz, nie jesteś w stanie tego zakryć.
   - Wiem, muszę coś wymyślać.
   - Wymyślać ?! Chyba zależy ci na dobrych relacjach z tatą, masz mówić prawdę!
   - Chcę się już położyć... - odsunął się od przyjaciela i udał się do swojego pokoju, wchodząc tam zobaczył, że jego łóżko nie posiada teraz pościeli, kopnął leżące na ziemi ubrania pod biurko, wyciągnął z szafy koc i runął ciężko na łóżko opatulając się nim pod samą szyję.
    Kyle zszedł na dół w poszukiwaniu pralni w której miał znajdować się Shin, po odwiedzeniu kilku pomieszczeń znalazł go na korytarzu. Muzyka została wyłączona już wcześniej i było słychać tylko rozmowę pojedynczych ludzi, zrobiło się cicho.
   - Kto był na tej imprezie?
   - Nie jestem w stanie wymienić tobie wszystkich ludzi, poza tym przyszło też parę osób których nie zapraszałem. Musimy poczekać aż Taemin sam powie kto to zrobił - powiedział twardo zbierając kilka pustych butelek ze stołu, wcale nie miał ochoty na spanie, po tej sytuacji czuł się jakby wypił z 10 napojów energetyzujących.
   - On chyba nie powie, boi się.
   - Powie, musi powiedzieć - rzekł pewny siebie.
   - Słuchaj nie wiesz o nim nic, ja wiem jaki jest Tae.
   - Tamci nie chcą wyjść - powiedział Patrick i wskazał na piątkę ludzi siedzących wokół stołu - Powiedzieli, że będą grzeczni i nie zrobią problemów.
   - Walić ich, niech siedzą.
   - I jeszcze parę ludzi na dworze jest... - dodał po chwili.
   
                                                                           ***

       Obudził się czując nieprzyjemny zapach w pokoju od alkoholu. Zmarszczył czoło i usiadł na swoim łóżku, jednak tak szybko jak usiadł tak znowu się położył, czując zawroty głowy. W domu panowała cisza. Odchrząknął i poczuł w gardle suchość, a w pokoju nie miał żadnych napoi oprócz jakiegoś otwartego nocnego piwa. Skrzywił się na jego widok i ostrożnie wstał z łóżka, podszedł do okna i otworzył je wyglądając przy tym przez nie. Na tyłach domu było sporo potłuczonych butelek, przymknął oczy i westchnął na myśl o sprzątaniu. Zorientował się, że nadal ma na sobie spodnie Shin'a, zmieszany otworzył szybko swoją szafę i wyjął jakieś spodnie oraz bluzkę, następnie podszedł do komody i wyciągnął bokserki i skarpety.
    Z ubraniami z ręce na palcach podszedł do drzwi, nawet sam nie wiedział dlaczego chce pozostać niezauważonym czy też nieusłyszanym. Powolnie je otworzył i wyjrzał na korytarz. Pusto. Wchodząc do łazienki niemal się nie poślizgnął przez mokre kafelki, w ostatniej chwili przytrzymał się zlewu co uratowało go przed upadkiem. Ktoś kąpał się wcześniej i nie posprzątał i oznaczało to więcej rzeczy do ogarnięcia. Pośpiesznie się rozebrał i wszedł pod prysznic odkręcając ciepłą wodę, nie minęła chwila, a w pomieszczeniu zaczęło się robić duszno i parnie, czując ponowne zawroty głowy wyszedł wycierając swoje ciało w ręcznik i założył na niebie bieliznę. W odbiciu lustra dostrzegł fioletowego siniaka znajdującego się prawie przy policzku. Przygryzł wargę i dotknął skaleczone miejsce, potem zjechał niżej dłonią i przejechał po zrobionej przez Axel'a malince, spuścił wzrok zastanawiając się jak ma to zakryć, z malinką nie byłoby problemu, ale twarz to już nie jest takie proste. Nagle drzwi od łazienki otworzyły się, a w nich stanął zszokowany widokiem Shin, rudy na początku nie wiedział o co mu chodzi, jednak po chwili zdał sobie sprawę, że znajduje się w samej bieliźnie.
   - Wyjdź! - krzyknął złowrogo wskazując na drzwi, Nie poskutkowało to w żaden sposób, gdyż niebieskooki podszedł do niego chwytając jego ramiona i okręcił go wokół osi - C-co Ty robisz?! - spytał zszokowany.
   - To zrobiła ci też ta osoba? - spytał a bardziej stwierdził starszy patrząc na niego z powagą.
   - Ee... - dopiero wtedy spojrzał na swoje uda i dostrzegł kolejne sińce, nie były one takie mocne jak ten na twarzy, spiął się momentalnie i chwycił ręcznik zakrywając się nim. - Co się gapisz! Wynocha!
   Shin przez chwilę patrzył na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi, przecież wiele razy widywał swoich kumpli w gaciach podczas przebierania do treningów czy tym podobne.  Gdy dostrzegł jego różowe policzki niemal się uśmiechnął by następnie siebie za to skarcić w myślach, no tak Taemin jest przecież gejem.
   - Długo jeszcze mam czekać? - spytał patrząc w kąt łazienki.
   - Nie. Już wychodzę - zamykając za sobą drzwi znów się uśmiechnął do swoich myśli, jednak wydarzenia z dzisiejszej nocy sprawiły, że po chwili znów przybrał swoją kamienną twarz.
   Shin nie spał całą noc z nadmiaru wydarzeń i wcale nie wyglądał na jakiegoś niewyspanego, chociaż mózg domagał się już snu. W domu nadal panował bałagan, ale było już lepiej gdyż posprzątał już część w nocy z rozwydrzonym i panikującym Patrick'iem, który teraz spał w jego pokoju, okazał się on bardziej pomocny niż Jeremy. Nie mógł przeboleć myśli dlaczego rudy nie chce powiedzieć tego, kto był całym sprawcą, bał się rozmowy z Jack'iem i wiedział, że nawet nie ma czym się wybronić. Odciągnął negatywne myśli podchodząc do lodówki, miał zamiar zrobić jajecznice. Nagle znikąd usłyszał głos rudego, ten to potrafił zachować się jak jakiś duch.
   - Gdzie Kyle? - spytał rozglądając się po pokoju gościnnym.
   - Pojechał... Stwierdził, że i tak będziesz spać do wieczora więc powiedział, że wpadnie około dziewiętnastej.
   - Nie chce mi się sprzątać... - burknął sam do siebie siadając na krześle oraz opierając się ręką o blat stołu.
   - Sam posprzątam, może uporam się z tym do wieczora...
   Spojrzał na niego dziwnym wzrokiem - Co on taki miły się zrobił? To ma być rekompensata za to, że dostał w ryj i że o mało co nie został zgwałcony, czy co?  Jednak jego rozmyślania zostały szybko przerwane.
   - Co masz zamiar powiedzieć Jack'owi? - spytał go starszy, ale on milczał. Sam nie wiedział i nic nie przychodziło mu do głosy, czuł się bezradny, z jednej strony winił za wszystko Shin'a bo to była jego impreza, a z drugiej to przecież nie jest już dzieckiem i powinien sam się o siebie zatroszczyć. Nie mógł go winić, sam musi być odpowiedzialny za swoje czyny. Przygryzł wargę zastanawiając się nad odpowiedzią - Będzie trzeba powiedzieć prawdę - dodał po chwili Shin.
  - Ja nie mam zamiaru mówić prawdy... Po co to ojcu do wiadomości? Będzie wyciągać swoje wnioski, a ja nie mam zamiaru się tłumaczyć.
   Shin po krótkiej chwili postawił przed Taeminem talerz z jajecznicą, dopiero wtedy zorientował się jak bardzo jest głodny, bez podziękowania wziął w dłoń widelec i zaczął jeść, było lekko przesolone ale nie miał ochoty dogryzać teraz taką pierdołą Shin'owi, wystarczy że zrobił jakieś śniadanie.
    Przez resztę dnia próbowali doprowadzić dom do porządku co zajęło im większość czasu. Shin był pochłonięty sprzątaniem i chciał uporać się z tym jak najszybciej przed przyjazdem rodziców, aby nie mogli akurat tego się chociaż przyczepić. Taemin chodził z kąta w kąt udając, że sprząta lub co jakiś czas przecierał jakiś mebel ściereczką.
   - Fuuuj!! - rozległ się doniosły krzyk rudego - Ja tego sprzątać nie będę! - rzucił ścierkę na podłogę wskazując na miejsce znajdujące się za kanapą, Shin podszedł tam opierając się o nią i zajrzał za jej tyły - To ohydne! Rzygać za sofę, ohyda!


                                                          ***

    Biegiem ruszył do swojego pokoju, miał wrażenie, że z jego uszu wydobywa się para złości, trzasnął drzwiami siadając energicznie na swoje łóżko, położył dłonie na swoich kolanach i ścisnął je. Shin powiedział całą prawdę, powiedział wszystko Jack'owi i Amnabel, miał nadzieję że będzie milczał i nie wyda całej prawdy o imprezie. Chwilę potem do pomieszczenia wparował Shin, tak jakby goniło go stado jakiś wygłodniałych tygrysów jak to w filmach na Animal Planet.
   - Co się złościsz?! Kłamstwo w tym przypadku by akurat nie pomogło! - krzyknął starszy trzaskając za sobą drzwiami, stanął naprzeciwko niego krzyżując ręce na piersi.
   - Komplikujesz wszystko... - wysyczał przez zęby, było wyraźnie widać jak trzęsą mu się dłonie.
   - Ja? Nie Taemin, to ty komplikujesz, mogłeś zwyczajnie powiedzieć kim jest ta osoba.
   - Nie będziesz mi mówił co mam robić. Mówiąc o tym tacie ani ty, ani ja na tym nic nie zyskaliśmy, tylko jeszcze więcej problemów! - wrzasnął zamykając oczy ze złości i wstał energicznie - Ojciec nie da mi za wygraną dopóki mu wszystkiego nie powiem! A tobie zachciało się bawić w brata czy co!? Taki troskliwy się zrobiłeś z dnia na dzień!
   - Nie bawię się w br...
   - I dobrze bo nie jesteś moim bratem! - przygłuszył starszego ściskając dłonie w pięści - Nigdy nie będziesz ani przeszywanym ani przyrodnim, czymkolwiek to się różni.Więc daruj sobie!
   - Przybrany...
   - Nie ważne! To teraz nie jest istotne! - złapał szybko oddech aby ponownie coś powiedzieć ale zamilkł.
   - Chcę po prostu wiedzieć kto to był... - westchnął  wiedząc, że i tak niczego się nie dowie.
   - Nie dowiesz się.
   - Czuję się winny... - niebieskooki wypowiadając te słowa usłyszał głośny śmiech Taemina, spojrzał na niego marszcząc czoło.
   - I dobrze, bo może w jakimś stopniu powinieneś, to była twoja impreza, a ja w jakiś sposób byłem zmuszony w niej uczestniczyć.
   - I dlatego się martwię do cholery i chce się czegoś dowiedzieć!
   - To nie martw się o mnie, sam doskonale sobie daje radę! - po wypowiedzeniu tych słów został pchnięty z dużą siłą na łóżko, jęknął z zdezorientowania i lekkiego szoku, po czym podparł się na łokciach patrząc na Shin'a. Starszy zbliżył się do łóżka i podtrzymał się poręczy zniżając się ku jego twarzy przyglądając jej się, ten w ciągłym szoku oddalił się kilka centymetrów, momentalnie zaczęło robić mu się strasznie gorąco i duszno, przełknął głośno ślinę wytrzymując jego wzrok na swoim. Niebieskooki po chwili oddalił się spuszczając głowę na dół i wyszedł z pokoju bez słowa zostawiając Taemina  kompletnie zdezorientowanego, rudy sam nie wiedział czy Shin robi sobie z niego żarty, czy rzeczywiście chce zbudować jakąś nić porozumienia.

   Późnym wieczorem cała czwórka zasiadła do kolacji. Kyle tak jak obiecał, to się nie pojawił. Atmosfera była ciężka, nic nikt nie mówił, ciszę przerywał tylko włączony telewizor w sąsiednim pokoju. Po twarzach Amnabel i Jack'a było widać, że również są po ciężkiej rozmowie dotyczącej całej imprezy. Shin opierał się łokciem o blat stołu dłubiąc leniwie widelcem w swoim talerzu, a Taemin? Pochłaniał całe swoje danie z prędkością światła, by za chwilę wziąć kolejną dokładkę.
   - Pychota - dodał zadowolony po zjedzeniu drugiej porcji i zaczął klepać dłonią po swoim brzuchu, spojrzał po wszystkich twarzach i zauważając ich ponure miny zmarszczył czoło, westchnął i postanowił się już więcej nie odzywać, po chwili jednak Amnabel odskoczyła od stołu z ręką na ustach i pobiegła w stronę łazienki.
   - Mamo? Co jej się stało? - spytał Jack'a.
   - To pewnie nic groźnego - odpowiedział wstając od stołu i kierował się w stronę drzwi za którymi zniknęła kobieta.
   - Jak to nic? To przez ten wasz weekend? - nie uzyskał odpowiedzi, jego matka wyszła z łazienki wraz z Jack'iem który obejmował ją troskliwie ramieniem, obaj stanęli obok stołu, uśmiechając się lekko poinformowała, że zostaną niedługo starszymi braćmi - Jestem za stary na starszego brata! - wydusił z siebie te słowa krzywiąc lekko uśmiech, Taemin chwycił ponownie swój widelec i zaczął go obracać skupiając całą swoją uwagę na tym przedmiocie.
   - W tym samym momencie obraziłeś też mnie, sugerując że ja również jestem za stara do roli mamy - oddała uśmiech swojemu synowi lekko żartując - Trzeba było w końcu wam powiedzieć bo już niedługo będzie to widoczne - pogłaskała swój brzuch z wyraźną czułością i zadowoleniem.
   - Nie no.... - Shin zaczął drapać się nerwowo po głowie - Gratulacje, a już wiadomo czy dziewczynka czy chłopak? - dodał po chwili zastanowienia.
   - Nie, jeszcze trochę musimy poczekać.
   - Jak będzie to facet i jak zacznie chodzić to od razu musi zacząć kopać piłkę, tak jak ja! - wrzasnął z podekscytowania na co przyszli rodzice się lekko zaśmiali.
   - A może to będzie dziewczyna? - spytał z nadzieją Jack - Przydała by się druga kobieta w naszym domu.
   - Zobaczysz to będzie chłopak i jak będzie kopać mamę w brzuch to znaczy, że będzie znakomitym piłkarzem - stwierdził pewny siebie niebieskooki - Okej, to robimy zakład. Taemin, a ty na co obstawiasz? - obrócił się w stronę stołu przy którym siedział rudy, jednak go już tam nie było - Gdzie poszedł?
   - Mówiłam że nie będzie z tego faktu zadowolony - stwierdziła kobieta wyraźnie niezadowolona - Pozmywam - podeszła do stołu zabierając brudne talerze i udała się do kuchni, Jack spojrzał z troską na schody którymi pewnie uciekł na górę jego syn, miał ochotę tam pójść i z nim porozmawiać ale jednak spasował , chciał dać mu trochę czasu na przemyślenia.
   - Nie rozumiem go... - westchnął Shin siadając na fotelu - To znaczy nie wiem dlaczego nie jest zadowolony...
 

                                                                        ****

    Słoneczny początek tygodnia, a już biegł spóźniony na pierwszą lekcję, na korytarzach już było pusto, w końcu od jakiś 20 minut powinien być już na zajęciach. Wszedł cicho i miał nadzieję, że pozostanie niezauważony jednak szybko padło pytanie nauczyciela.
   - Numer? - spytał nie spoglądając wcale na spóźnialskiego ucznia.
   - Czternasty... - odparł wkurzony szukając gdzieś Haru jednak nigdzie go nie było, Usiadł w ostatniej ławce spoglądając na tablice aby zorientować się, jaki jest temat dzisiejszych zajęć.
   - Wpisuje spóźnienie, usprawiedliwisz to może jakoś u wychowawcy - odburknął znudzony profesor zapisując coś w dzienniku.
    Nikt dzisiaj nie obudził go do szkoły, czyżby zrobili to specjalnie? Sam zapomniał nastawić sobie budzika, ale to był szczegół, bo Jack zawsze wparowywał do pokoju nakazując mu, aby wstawał i nie siedział cały czas w pokoju. Otworzył podręcznik na losowej stronie udając zainteresowanie pozostałą częścią lekcji, wyjrzał znudzony przez okno i dostrzegł samochód jego matki, poczuł jak dłonie zaczynają mu marznąć i wstał instynktownie jednak po chwili usiadł i postanowił poczekać do końca zajęć. Może to zwykły przypadek i podobny samochód... próbował dostrzec rejestrację samochodu, jednak była za daleko.
     Słysząc dzwonek na przerwę już wcale nie miał ochoty sprawdzać tego, czy jego matka nie zjawiła się czasem w szkole, jako ostatni wyszedł z klasy przed nauczycielem rozglądając się po korytarzu na którym panował chaos. Zdenerwowany chwycił mocniej swoją torbę i poszedł w kierunku sali chemicznej. Ktoś chwycił go za ramię, podskoczył ze strachu.
   - Taemin, dyrektor prosi ciebie do siebie - usłyszał głos swojej wychowawczyni. Teraz to już był pewny, że coś się dzieje, zmienił kierunek swojej drogi i szybkim krokiem udał się do gabinetu dyrektora. Wszedł wcale nie pukając i zamiast swojej matki zobaczył Ivan'a, mina mu zrzedła i stanął w drzwiach.
     - Możemy już iść - zaczął Ivan chowając do torby jakaś teczkę.
    - Jak to iść? Mam lekcje - spojrzał na niego miną zabitego psa, Ivan się tylko uśmiechnął jednak wiedział, że ten jego głupi uśmieszek jest fałszywy.
   - Powiem ci wszystko po drodze, chodzimy już - położył dłoń na ramieniu rudego kierując go w kierunku wyjścia - Dziękuję panu bardzo, do widzenia!
   - Do widzenia.
   Wyszli na korytarz, a tam nadal panował harmider, zatrzymał się ze spuszczoną głowa czekając na jakieś wyjaśnienia, jednak nic takiego się nie stało, Ivan ponownie go chwycił za ramię i pociągnął w kierunku wyjścia z szkoły.
   - Zostaw mnie! - syknął przez zęby wyrywając się, wzbudził tym zainteresowanie kilku osób i zmarszczył czoło chowając swoją twarz we włosach - O co ci chodzi, mam przecież lekcje.
   - Wypisałem cię, jedziemy do domu, wrócisz do swojego starego liceum.
    Kalkulował jego słowa dłuższa chwilę gdy szedł za nim, mógłby kłócić się z nim na korytarzu, ale tylko najadłby się wstydu przed wszystkimi, czy on w ogóle mógł go wypisać?
   - Niech zgadnę, tata pewnie nic nie wie? - spytał zachrypniętym głosem.
   - Nie - odpowiedział surowym tonem na co Taemin, aż na niego spojrzał.
   - Ja zostaje u ojca - spuścił głowę zatrzymując się na pustym parkingu, bał się odpowiedzi, został tylko szarpnięty, aby szedł dalej w kierunku auta, uwolnił swoją rękę z jego uścisku i cofnął się o kilka kroków poprawiając torbę na ramieniu, schował dygoczące ze strachu dłonie do kieszeni, aby je ukryć.
    - Nie zapominaj o tym kto przez cały czas ciebie wychowywał - usłyszał jego surowy ton, wiedział że gdyby mógł to ten człowiek zacząłby na niego krzyczeć, dało się wyczuć, że ledwo się opanowuje. 
   - Wychowywał? - zakupił z niego. Ivan zbliżył się do niego i pochylił się tak, że czuł jego oddech na swoim uchu
   - Tak, bo kto dawał ci jedzenie? Kto kupował ci ubrania? - Taemin na te słowa przygryzł dolna wargę - Też mógłbym wrócić do swojego dzieciaka, jak już odchowany i nie trzeba się pierdolić z pieluchami. 
   - Sami nas do niego wysłaliście, a teraz co wyrzuty sumienia masz?!
   - Nawet nie próbuj podnosić na mnie głosu, bo ci potem przyłożę.
   - Tak albo stęskniłeś się za czymś innym - prychnął z trudem hamując łzy - Bez Denisa nie idę.
   - Denis jest w śpiączce, nie wiadomo czy się wcale obudzi.
   - Jak możesz tak mówić! Gdyby mama to słyszała.... - nie dokończył zdania, bo szarpnął go za włosy wyrywając przy tym mały pukiel.
   - Gdyby twoja matka miała do ciebie chociaż mały szacunek, to by ci uwierzyła, ale ty wiesz jakie są realia.
   - Jesteś idiotą! Dzwonię do taty! - krzyknął nie czując łzy na swoim policzku, zaczął grzebać w swojej torbie szukając telefonu, cofał się małymi krokami ponownie w tył. Ivan wściekły podszedł do niego i wyszarpnął mu torbę jak i telefon. Przez szarpaninę upadł na ziemie i patrzył jak ten typ rzuca jego komórką o asfalt, chwilę później zrobił tak z torbą z której wypadło większość zeszytów, patrzył tak przez chwilę na swoje rzeczy w szoku - miał znowu powrócić do tej codzienności? Nie mieć telefonu? Wracać do domu o 18? Do tych ciągłych krzyków i do wykorzystywania go? Powrócić do tej cholernej szkoły w której był Axel?
   - Zbieraj to, zaraz chce cię widzieć w samochodzie! 
   Cały drżał, podszedł do swojej torby i powolnie zaczął zbierać porozwalane zeszyty jak i części swojego telefonu - ekran był zbity, był już do niczego. Spojrzał jeszcze raz na budynek szkolny i łzy same zaczęły mu lecieć, wytarł je rękawem bluzy. Przestraszył się na dźwięk klaksonu, to był chyba znak, aby się pospieszył, nie wiedział co ma zrobić, nie chciał wracać do swojego domu. 
    Bez zastanowienia pobiegł do szkoły zostawiając wszystkie swoje rzeczy, usłyszeć się dało wściekły krzyk Ivana, aby wracał. Taemin miał tylko nadzieję, że będzie on dziś w szkole, lekcje już jakiś czas temu pewnie się zaczęły. Wparował do męskiej przymierzalni jak oparzony, miał nadzieję, że będzie ona już pusta, ale za bardzo się przeliczył, patrzyło właśnie na niego spora ilość chłopaków, niektórzy nie byli jeszcze do końca przebrani na lekcje wf-u przez co jeszcze się speszył.
    - Chyba pomyliłeś plany zajęć - stwierdził jakiś koleś siedzący z tyłu, rudy podniósł głowę aby zobaczyć, czy jest może tutaj, ale nie było go więc spuścił ja znowu.
    - Ja... Szukam Shin'a... - odparł nieśmiało.
    - Ej znacie jakiegoś Shin'a? - spytał całą watahę inny niski osobnik, odpowiedziało mu na to kilka śmiechów. Tak myślał, że nie obędzie się bez głupich żartów, było słychać głośny gwizdek wuefisty, większa połowa chłopaków udała się więc na halę sportową, zostali jeszcze Ci co nie zdążyli się jeszcze przebrać.
   - Jest chociaż dzisiaj w szkole? - zadał kolejne pytanie i obrócił się słysząc iż ktoś wchodzi do pomieszczenia.
   - Shin, jakaś księżniczka cię szuka, to znaczy książę - dowalił tekstem niski, chichocząc pod nosem. 
   - Co tu robisz? - spytał zamykając drzwi.
   - Już nic, pomyliłem się - szepnął i wyszedł na korytarz, przecież miał z nim nie rozmawiać i nie psuć mu reputacji, znów myślał tylko o sobie. Zacisnął dłonie w pięści i odetchnął. spoglądając w oko dostrzegł tam nadal stojącego Ivana palącego papierosa, nadal czekał.
   - Taemin co jest? 
   - Nie, już nic, możesz iść.
   - Ryczałeś, czemu? - usiadł na parapecie czekając na odpowiedź.
   - Miałem nie psuć ci reputacji zapomniałem - wyjąkał spoglądając ponownie w okno, niebieskooki poszedł jego śladem.
   - Co ten typ tu robi? 
   - Wracam do domu... - powiedział słabo patrząc na resztki porozwalanego telefonu na betonie. 
   - Jak to do domu? Jack wie?
   - Nie wie, Ivan wypisał mnie ze szkoły, szarpaliśmy się... - wskazał palcem na leżące na dworze rzeczy.
   - Jak to wypisał? - spytał śmiejąc się, myślał że to żart, rudy tylko wyruszył ramionami - Chcesz tam wracać?
   - Bez Denisa...Nie mam do czego tam wracać...  - Shin zaczął grzebać w swoim plecaku i wyciągnął z niego klucze, chwycił Taemina za rękę i kierowali się w kierunku parkingu.
   - Ja nie chcę tam iść!
   - Idziemy szybko do naszego auta i masz nie zwracać na niego uwagi - Taemin przysunął się bliżej niebieskookiego mając nadzieję że Ivan go nie zobaczy, gdy znalazł się w samochodzie odetchnął i zapiął swój pas.
   - Jedziemy do taty? - spytał gdy tylko samochód ruszył.
   - Nie... - odpowiedział lekko uśmiechając się pod nosem.
   - To gdzie? 
   - Zobaczysz.
   Postanowił nie być ciekawski i już nic nie mówił, chciał pomyśleć. Dlaczego oni tak bardzo chcą aby wrócił do domu? Nie wiedział i dostawał bólu głowy na samą myśl. Co teraz zrobi jeżeli został wypisany ze szkoły, a jego wszystkie dokumenty ma teraz Ivan? Nie cierpiał takiego fałszywego człowieka.
    Krajobraz zaczął się zmieniać, budynków za szybą było coraz mniej - wyjeżdżali poza miasto. Słońce świeciło i grzało swoimi promieniami informując, że zbliża, a może już jest wiosna. Kątem oka spojrzał na swojego kierowcę, właśnie jechał poza miasto i to w dodatku z Shin'em, co nigdy w życiu by tego nie przypuszczał. Rzadko bywał poza dzielnicą swojego miasta, nie miał nigdy z kim jechać, a jego matka nie miała czasu i nie dostrzegała potrzeb własnych synów. Nie posiadał prawa jazdy, a żal mu było wydać swoje oszczędności na autobusy dla swoich zachcianek, wolał odłożyć na coś innego. 
   - Chyba nie chcesz mnie zostawić gdzieś na polu? 
   - A chcesz? 
   - Domyśl się - odparł zły krzyżując dłonie na piersi - Chce mi się pić.
   - Wjedziemy na stację, zatankuje i wejdziemy po coś do picia.
     
                                                                    ***
    
     - No daleko jeszcze? Jedziemy już ponad godzinę albo i dwie. 
    - Co Ci się śpieszy? Uratowałem Cię więc teraz doceń to, że zwiałem z lekcji i że jedziemy gdzieś razem, a może  chcesz abym cię wysadził?
   - Patrz jakie wielkie! - nie odpowiedział na pytanie tylko przytykał palec do szyby - Te wiatraki.
   - To elektrownia wiatrowa.
   - Może... Nie widziałem tego nigdy - odparł speszony.
   - To ty chyba całe życie w domu - zażartował popijając wcześniej kupioną colę - Zbliżamy się do miejsca.
   - Może nie w domu tylko w mieście.
   - To ty chyba całą swoją rodzinę masz w mieście.
   - Dosłownie.... - westchnął i nagle samochód zatrzymał.
   - Wysiadamy,
   - To jakaś wiocha - powiedział Taemin wyraźnie niezadowolony - Co ty chcesz tutaj robić? Tu psy dupami szczekają.
   - Obróć się.
   Spojrzał w tył i zobaczył wielką fabrykę, liczyła ona dobre kilka pięter i wcale nie należała do takich najmniejszych, posiadała masę wybitych okien, widać było że od dawna jest ona opuszczona, bo jej stan był fatalny.
   - Chyba żartujesz - spojrzał na niego z nadzieją w oczach - Pójdziemy tam a jakaś moherowa babcia wezwie pały za wandalizmy.
   - Tutejsze babcie nawet pewnie nie wiedzą co to policja, nie stękaj tylko chodź.
   - Wiesz, właśnie czuje się jak w jakimś tanim horrorze...
     Shin zaśmiał się i poszedł pierwszy w stronę uchylonych stalowych drzwi, rudy zaczął krzyczeć, że może ktoś tam jest, jacyś bandyci albo ktoś, jednak widząc że niebieskookiego to nie rusza pobiegł w jego stronę, nie chcąc zostawać sam. Ostrożnie wszedł do budynku, jakby ktoś miał zaraz mu siekierą w łeb dać i zaczął rozglądać się po potężnej hali.
   - Uważaj na potłuczone szkło, pełno tutaj tego dziadostwa na dole - ostrzegł Shin czekając na niego koło metalowych schodów, wokół leżało pełno bezużytecznych śmieci, gruzu czy też drewna. Poszedł za nim kierując się na piętro fabryki, mijali tak kolejne piętra udając się na samą górę . Mosiężne schody skrzypiały, a mimo tego miał pewność, że się nie rozsypią, z każdym mijającym piętrem zdawało mu się , że jest czyściej, na jednym była widoczna dziura w podłodze przez co stracił swoją pewność siebie. Bał się, się że budowla nie wytrzyma i z każdym kolejnym krokiem mogą naruszyć uszkodzoną belkę, przez co wylądują na parterze, przy prawie ostatnim piętrze zatrzymał się wyglądając na jego korytarz. Ciarki przeszły mu po całym ciele, gdy zobaczył stare szpitalne łóżka nie nadające się już rzecz jasna do użytku,
   - Shin... co to jest za miejsce? - niebieskooki wzruszył tylko ramionami i znalazł się właśnie na samej górze - Nie rozglądaj się tylko chodź - ponaglił go.
    Taemin udał się na ostatnie piętro patrząc na poczynania Shin'a, siłował się właśnie z jakimiś drewnianymi drzwiami, które nie chciały ustąpić, jednak po dłuższych próbach deski połamały się ukazując schodki, usunął zbędne rzeczy i wszedł do małego pomieszczenia tym razem próbując dostać się na sam dach budynku.
                                                 
                                                                       ***

    Chwycił jego wyciągniętą dłoń i pomógł sobie tym wejść na dach, od razu poczuł wiatr który rozwiał mu włosy wokół głowy, odgarnął je i wstrzymał oddech. Byli strasznie wysoko, samochód stojący na dole sprawiał wrażenie malutkiego przedmiotu do zabawy. Wokół nie było nic tylko kilka budynków należących do wioski, które chowały się między drzewami. Z jednej strony znajdowały się niezasiane pola uprawne jak i trzy elektrownie wiatrowe, z drugiej strony ogromny las, który z takiej wysokości nie ukazywał swojego końca.
   - Muszę cię tutaj kiedyś zabrać latem, wtedy widok jest jeszcze piękniejszy.
   - Pojedziemy tu kiedyś z Denisem, będzie zachwycony - powiedział nie patrząc wcale na niego tylko na widoki pochłaniające go.
   - Możemy do niego pojechać jak wrócimy - kątem oka patrzył na rudego pocierając swoje chłodne dłonie o siebie.
   - Tak, pojedziemy - obrócił się zadowolony i z zamkniętymi oczyma uśmiechnął się do Shin'a ukazując białe zęby - Wrócę do samochodu po nasz prowiant i bluzę.
   Gdy tylko Taemin znikł za schodkami coś w nim pękło, skrzyżował swoje ręce i postawił je sobie na ramionach, wściekły zaczął dyszeć, podbiegł do leżących na ziemi śmieci i zaczął kopać wszystko po kolei. Nie mógł w to uwierzyć, musiał się mylić, wcale o to nie prosił. Zacisnął zęby i zobaczył jak mała postać kieruje się do samochodu i było widać, że macha do niego ręką, po chwili z plecakiem na plecach wróciła z powrotem do opuszczonego budynku.


 


7 komentarzy:

  1. HA, chyba nic nie powiem bo chciałaby strzelać do niektórych co prawda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle czekać
    Nawet nie wiesz jaka jestem na ciebie zła
    Ale po przeczytaniu stwierdzam, że rozdział jest super tylko trochę końcówki nie kumam.
    Brak weny czy czasu ci doskwierał?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie tego i tego mi brakowało :/
      Dawno nie zaglądałem tutaj i muszę nadrobić czytanie swoich obserwowanych blogów. Właśnie tak myślałem że końcówkę właśnie wszyscy nie będą rozumieć ale może i dobrze ^^, bo w następnym rozdziale już wszystko będzie wiadome.

      Usuń
  3. Ululululu Taemin ale się sweet robi ^°^ ale i tak wole Shina.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    mogą się cieszyć, ale był niechciany, Ivan wypisał go, mam pewne podejrzenia, matka w ogóle się z nim nie liczy, Shin go uratował, zabrał bo z stamtąd, czemu nie powiedział kto mu to zrobił, ale czyżby Shin zaczynał czuć coś do Teamina, kiedy Denis się obudzi i co z Patrickiem?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    ok, świetny rozdział...
    Ivan wpisał Teamina ze szkoły, mam tutaj pewne podejrzenia, ech matka w ogóle się z nim nie liczy... Shin go uratował i zabrał z stamtąd, ale czemu Teamin nic nie powiedział o tym kto mu to zrobił... czyżby Shin zaczynał coś czuć do Teamina? kiedy obudzi się Denis i co z Patrykiem?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń