środa, 25 marca 2015

Rozdział X

                              Rozdział 10                                   

   Czwartek. Pogoda wcale się nie zmieniała. Padający deszcz tworzył masę błota oraz brzydkie dni. Siedział w pokoju Denisa i rozmyślał, a pomieszczeniu panowała egipska ciemność. Wszystkie przedmioty pozostały nienaruszone i czekały na swojego właściciela, on sam nie pozwoliłby na to, aby ktoś tykał rzeczy jego brata. Na biurku było już widać znaczną ilość kurzu jak i na innych meblach. Wyglądało to tak jakby ktoś opuścił ten pokój, teoretycznie tak było. Przebywanie w tym pomieszczeniu uspokajało go, dodawało siły, nadziei. Pomimo bólu jaki nadal w nim tkwił, wiedział to że jego bliźniak nie chciałby aby płakał. Denerwował się Ivan'em, nie wiedział o co mu chodzi i dlaczego chce, aby wrócił do byłego mieszkania. W myślach dziękował jednak Shin'owi, że pojawił się w odpowiednim czasie, bo inaczej pewnie już siedziałby w byłym domu.
    Tymczasem na parterze Amnabel szykowała się do weekendowego wyjazdu. Była szczęśliwa chociaż, gdy tylko widziała swojego syna upominała go, żeby nie zdemolował domu, ten natomiast tylko przytakiwał. 
   Zamknął pokój brata i bezszelestnie zszedł na dół przemieszczając się do kuchni, zastał tam gosposię która nuciła jakaś piosenkę przy gotowaniu zupy. Zajrzał kobiecie przez ramię wdychając zapach dania.
   - Co to? - spytał zbliżając twarz do garnka. 
   - Kalafiorowa - oznajmiła uśmiechając się oraz kątem oka patrząc na chłopaka, który wyciągał właśnie miskę z szafki.
   - Chcę spróbować. 
   - Miło, że ktoś docenia moją kuchnię - bez zastanowienia napełniła miskę zupą.
    Zobaczył wchodzącego z ulgą ojca, który usiadł naprzeciw niego. Złożył starannie na stole swoje dokumenty, po czym odłożył je na bok, po chwili dołączył również Shin, który również zajrzał do garnka i skrzywił twarz.
   - To jak z weekendem Taemin? - pytał Jack - Chcesz jechać z nami? 
   - Pojadę do Kyla - rzekł mieszając łyżką swoją zupę.
   - Wolałbym, abyś pojechał z nami, albo został w domu, niż wracał sam na swoje osiedle. 
   - Co? - zaśmiał się ironicznie, jednak po chwili stał się poważny - Tato nie żartuj, dlaczego niby nie mogę jechać? - nie rozumiał swojego ojca, zdecydowanie u Kyla byłoby bezpieczniej niż na imprezie Shin'a
   - Bo jesteś teraz pod moją opieką, a ja tego człowieka nie znam. Poza tym ostatnio za dużo rzeczy się dzieje - powiedział poważnym tonem - Nie powiedziałeś mi wczoraj, że Ivan tutaj był, Shin to również tyczy się ciebie. 
   - To nie mój interes... Nawet nie wiem kto to był - prychnął starszy chłopak.
   - To partner mamy, co widzisz dziwnego w tym, że przyszedł tutaj pogadać. 
   - I o czym rozmawialiście? 
   - To jakieś przesłuchanie?! - krzyknął oburzony.
   - Nie unoś się - odparł spokojnie - Chce wiedzieć w jakim celu tu przyszedł.
   - Po prostu porozmawiać!
   - A ślad na twoim policzku też jest tak po prostu znikąd? - stwierdził stukając nerwowo w blat stołu.
   - To przez moją szafę, za mało miejsca, za dużo przedmiotów - skłamał.
   - Myślę że kłamiesz. Denis mi powiedział wszystko o waszych relacjach. Nie lubicie się.
   - No i co z tego...
   - Shin? 
   - Ja nic nie wiem... Wiem tylko tyle, że ten gość chciał zabrać go do domu. Bez butów - dodał po chwili śmiejąc się, jednak szybko przestał widząc ponury wzrok Jacka - Był dziwny.
   - Okej... - westchnął - Shin możesz zostawić nas samych? 
    Chłopak bez słowa opuścił pomieszczenie, w jego ślady poszła gosposia informując, że pójdzie posprzątać piętro mieszkania. Przez chwilę trwała niezręczna cisza, krople deszczu znajdujące się na szybie informowały o tym że znowu pada. Nienawidził deszczu już od kilku tygodni, przypominały zbyt wiele.
   - Chciał zabrać Cię do matki? - kontynuował. 
   - Po co mnie o to pytasz skoro wiedziałeś - odpowiedział stłumionym głosem. - Powiedział, że o wszystkim wiesz.
   - Dobrze wiesz, że jeżeli wracałbyś do matki to sam bym cię odwiózł.
   - Dlatego chciałem poczekać aż wrócisz... 
   - I wtedy Cię uderzył? Bo nie chciałeś iść? - wywnioskował.
   - N-nie... - jąkał się łapiąc szybko powietrze - To nie tak... 
   - Tae, wiem że między tobą a Ivan'em dochodziło do bójek. Rozmawiałem o nim z Denisem i opowiedział mi wszystko.
   - Nie wiem, po co chciał abym wrócił, wtedy jeszcze tak cieszył się z naszego wyjazdu do ciebie. Jak jakiś debil. - westchnął wstając i odstawił miskę na szafkę. Stracił apetyt. 
   - Znam tego człowieka już parę lat i nie przepadam za nim. Następnym razem nie chce abyś wpuszczał go do mieszkania. - rzekł surowo.
   - Tato, dlaczego nie ułożyło ci się z mamą? - spytał zmieniając temat oraz spuszczając wzrok. Chciał wiedzieć i zawsze chciał o to zapytać, jego matka unikała tego pytania oznajmiając iż nie powinno ich to obchodzić. 
    - Co Ci teraz przyszło do głowy? To było dawno temu - westchnął wstając.
   - No tak, tylko dopiero mając trzynaście lat dowiedziałem się o twoim istnieniu - odparł - Dlaczego tak późno... - dodał po chwili szeptem.
   - Człowiek dopiero rozumie swoje błędy po kilku latach, niekiedy potrzeba czasu.
   - Więc twierdzisz, że jesteśmy błędem?
   - Taemin nie powiedziałem tego i masz tak wcale nie myśleć - podniósł ton głosu - Źle zrozumiałeś, nie żałuję niczego związanego z wami. Owszem, gdy dowiedziałem się że zostanę ojcem, tym bardziej podwójnym ojcem to stchórzyłem, przestraszyłem się obowiązków. Nie byłem gotowy na rolę ojca. 
   Słuchał wyraźnie tych słów a jego twarz przedstawiała skupienie. Przypominał sobie dzieciństwo, kiedy to zazdrościł wszystkim innym dzieciom ich ojców. Nadal nie dowiedział się czemu jego rodzice się rozstali i czy w ogóle kiedyś byli razem. Westchnął zrezygnowany.
   - Chcę Ci pomóc, tylko nie wiem o co chodzi. - stanął przed swoim synem zostawiając dłonie na jego ramionach - Z twojej twarzy można czytać wszystko jak z kartki, widać że coś cię trapi.
    - Jest już lepiej, to przez ten wypadek.
    - Jeżeli chciałbyś porozmawiać, jeżeli potrzebujesz pomocy, to wiesz gdzie mnie znaleźć. 
     

                                                                               ***

    Po skończonych piątkowych zajęciach, siedział w pokoju gościnnym przyglądając się dwóm wielkim walizkom. Amnabel kręciła się jeszcze a to na parterze, a to na piętrze, sprawdzając czy wszystko zapakowała. Z tak wypchanymi walizkami wątpię żeby czegokolwiek zapomniała... - przeszło mu przez myśl. Jack przeglądał się właśnie w lustrze, zakładając swój płaszcz i po chwili przeczesał dłonią swoje krótkie włosy.  
  - Jeszcze momencik! - krzyknęła z piętra.
  - Mamo, w takim tempie to wy nigdy nie pojedziecie, nie karz Jack'owi czekać! - powiedział Shin i po chwili wywrócił oczami zrezygnowany.
  - Nie bądź taki do przodu - skarciła go schodząc pośpiesznie po schodach - Bo jeszcze się rozmyślę i będziemy świetnie razem obchodzić twoje urodziny - zagroziła palcem szeroko się uśmiechając - Jestem już gotowa.
  - Shin, Taemin - zaczął swoją wypowiedź Jack - Nie zdemolujcie mieszkania. Tae postanowiłeś zostać w domu, więc trochę i ciebie to dotyczy. To jest wasz test - przypomniał im - Traktujcie to na poważnie. 
  - Jack nie denerwuj się damy sobie radę... - dowiadując się, że rudy zostaje w domu skrzywił swoją twarz, był zły - Zobaczysz zdam twój test na 100 procent, a Wy się dobrze bawcie.
  - Gosposi nie będzie do poniedziałku, bo raczej nawet nie zgodziłaby się na uczestnictwo w twojej imprezie. Pieniądze zostawiłem Wam na stole w kuchni, zamówicie sobie coś do jedzenia, albo pójdziecie do restauracji, chyba że chcecie się bawić w gotowanie to co innego - powiedział drapiąc się po głowie i myśląc czy wszystko już powiedział.
  Po wymienionych jeszcze kilku zdaniach, Shin wziął jedną z walizek i pośpiesznie zaniósł do samochodu. 
   - Jakby coś się działo to dzwoń - uśmiechnął się do swojego syna, po czym wziął w dłoń drugą walizkę - Wrócimy w niedzielę wieczorem.
   - Okej, myślę że i tak nie będzie potrzeby. Miłego pobytu - rzucił trochę lekceważącym tonem.
   Jack poczochrał go po włosach i pożegnał się, po czym wyszedł z mieszkania. Został chwilowo sam w domu. Wstał i udał się do kuchni, na stole tak jak powiedział ojciec leżały oddzielone pieniądze, dla niego jak i Shina. Widząc starszego w drzwiach bez zastanowienia zaczął rozmowę.
  - Jadę do Kyla - oznajmił stanowczo kierując się w stronę salonu. Kyle zgodził się, aby spędzili weekend wspólnie, więc nie widział żadnych przeciwwskazań poza ojcem, którego już nie było. Po chwili poczuł silną rękę na swoim ramieniu która go zatrzymała.
  - Jack mówi.... - nie dokończył swojej wypowiedzi.
  - Weź moją kasę, masz nic nie mówić tacie. 
  - O nie, ja tak nie będę grał - uniósł swój głos dając do zrozumienia, że się nie zgadza - Nie mam zamiaru mieć porachunków z Jackiem.
  - Nikt się nie dowie. Ani ty, ani ja nie chcemy, abym był na twojej domówce. Będziesz mieć trochę kasy na plusie i spłacasz swój dług. - był zadowolony z swojego planu, jednak nie wiedział, że Shin jest tak odpowiedzialny.
  - Nie.
  - Co? - spytał niedowierzając, nie takiego obrotu zdarzeń się spodziewał. Zmarszczył czoło zakładając ręce na biodra - Jeżeli mnie nie puścisz, to wiesz że twoja reputacja ucierpi? - spytał patrząc złowrogo, jednak po chwili poczuł nieprzyjemne zderzenie ze ścianą.
  - Czy ty jesteś aż taki tępy? - krzyknął patrząc na jego twarz, nie tracąc przy tym kontaktu wzrokowego - Jack się boi, dlatego nie chciał cię puścić! Denis też nic nie przewidział, to był moment, sekundy! - krzyczał dalej, potrząsając jego ramieniem.
  - Puść mnie! - wysyczał przez zęby. Czuł tak, jakby dotyk Shina palił go, także odetchnął z ulgą gdy starszy go puścił - Nie porównuj niczego.
  - Nie mam zamiaru porównywać. Jesteś apatyczny i flegmatyczny, bynajmniej teraz się taki zrobiłeś - stwierdził oddalając się trochę.
  - Nie znasz mnie, więc nie mów jaki jestem!
  - Ale nie potrzeba cię aż tyle znać, aby stwierdzić, że wyglądasz jak kupa gówna - stwierdził wzdychając.
  - Czemu nie chcesz iść na ten głupi układ? - spytał oschle siadając na krześle. 
  - Jeżeli twój ojciec chce abyś został w domu, to musiał być konkretny powód. Znam go na tyle, żeby to stwierdzić.
  - Tak świetnie, o niczym innym nie marzyłem, niż siedzieć w czterech ścianach i to jeszcze w weekend - wstał oburzony chcąc udać się do pokoju, jednak szybko zmienił zdanie i ponownie obrócił się do Shin'a - Chcę jechać do Denisa - powiedział rozkazująco, tak jakby wiedział, że mu nie odmówi.
  - Muszę jeszcze jechać do sklepu po kilka rzeczy, więc możemy wjechać tam po drodze.
   Założył szybko buty oraz kurtkę i udał się w kierunku drzwi wyjściowych, starszy widząc taki popęd bez słowa wziął kluczyki od auta i biegiem ruszył za Taeminem. Rudy usiadł tym razem z przodu, po chwili obok usiadł Shin, który zapiął pasy, spojrzał na młodszego z dziwnym wyrazem twarzy, po czym zbliżył się do niego wyciągając rękę koło jego głowy.
  - Co Ty robisz?! - pisnął zdezorientowany wbijając swoje ciało bardziej w fotel samochodu.
  - Pasy. - wyjaśnił chwytając pas i zapiął go.
  - Ahaa. - wymamrotał pod nosem z miną zbitego psa.
  - A ty myślałeś że co? - spytał unosząc jedną brew i po chwili się zaśmiał - No! Chciałbyś żebym Cię pocałował. 
  - Dostałbyś wtedy w mordę zanim by do czegoś doszło - niebieskooki nie odpowiedział tylko się zaśmiał, odpalił samochód i ruszył w kierunku centrum. 
  - Pojedziemy do szpitala, później na market. 
  - Przecież możesz mnie zostawić i jechać do sklepu, potem przyjedziesz po mnie - zasugerował młodszy.
  - Mam czas, nigdzie mi się nie śpieszy. 
  - Przecież nie ucieknę ze szpitala do Kyla... - powiedział przez zęby - Nie przesadzaj już.
  - Mamy czas - powtórzył ponownie uśmiechając się.

   Byli po krótkim czasie już na miejscu,wieczorami nie było takich korków. Taemin wysiadł z samochodu i pewnym krokiem ruszył kierując się w stronę szpitalnego budynku. Mijał znajome, ponure i puste korytarze kierując się do pokoju 312. Zatrzymał się tuż przed drzwiami z szybą, przez które było widać jego brata. Spuścił głowę w dół i przełknął głośno ślinę, spojrzał jeszcze w dal korytarza - Shin jeszcze nie dotarł tutaj. Drżącą ręką chwycił za klamkę i otworzył drzwi, po czym wszedł do pokoju. Słychać było tylko aparaty, które się tam znajdowały. Podszedł do niego najwolniej jak było tylko to możliwe, spojrzał na bladą twarz Denisa i po chwili zakrył oczy dłońmi. Tak bardzo za nim tęsknił. Stał tak bez ruchu i czuł jak jego dłonie robią się mokre od łez, nie potrafił nad tym panować będąc tutaj, bezradność robiła swoje. Obrócił się w kierunku wyjścia i gdy zrobił jeden krok zderzył się z kimś, po chwili poczuł na swoich ramionach ręce, które go przytuliły. Wiedział kto to jest, mimo że nadal zakrywał swoje oczy. Ten dotyk już nie palił, był jak lekarstwo, które koiło wszystkie myśli. 
  - Shin... - wyjąkał po chwili zachrypniętym głosem - Puść mnie.  
  Starszy wykonał jego prośbę i puścił go spoglądając na niego wzrokiem pełnym współczucia. Taemin nie zauważając tego wyszedł z sali i usiadł na korytarzowym krześle wycierając, rękawem bluzy mokre oczy. Zobaczył jak Shin przysuwa małe krzesło i siada na nim przy łóżku Denisa, uśmiechał się do niego i mówił jakieś słowa których nie słyszał. 
   Przygnębiony udał się w stronę toalety aby opłukać twarz. Przechodząca tą samą drogą pielęgniarka spytała go, czy wszystko w porządku, odpowiedział jej stłumionym głosem że tak, po czym ominął ją wchodząc do łazienki. Odkręcił kurek z zimną wodą i moczył dłonie dotykając nimi potem twarz. Po kilku powtórzeniach sięgnął po papierowy ręcznik, by wytrzeć się z resztek wody. Wcale nie rozmyślał o zajściu, które miało miejsce w sali.

                                                                        ***

   Następnego dnia obudził go hałas dochodzący z parteru. Nakrył kołdrą bardziej swoje ciało i cieszył się z niesamowitego komfortu. Jednak, gdy hałasy nie zaczęły ucichać a nasilać się, zszedł na dół postanawiając, że nie będzie tego lekceważyć. Kompletnie zaspany zdążył zauważyć, jak Shin wraz z swoim przyjacielem Jeremy'm i machającym ręką w jego stronę Patrickiem robili małe przemeblowanie. Szybko się wycofał przypominając sobie, że znajduje się w piżamie. Gdy tylko się ubrał zszedł bezszelestnie na dół i zaczął pukać palcem niebieskookiego po plecach.
   - Co? - spytał nadzwyczajnie normalnym tonem starszy - Może chcesz pomóc?
   - Nie - odpowiedział szybko przypominając sobie, że pewnie robią więcej miejsca na jego imprezę, usiadł na kanapie włączając TV.
   Shin usiadł naprzeciw niego na fotelu opierając się łokciami o swoje kolana, patrzył tak przez chwilę na niego dopóki ten nie zmarszczył czoła.
   - Co masz zamiar robić na ten wieczór? 
   - Będę w domu tak? - odpowiedział sucho zostawiając nogi na stoliku, który znajdował się między nim a Shin'em - Sam tak postanowiłeś, więc pobawię się na twojej imprezie. 
   - Właśnie chciałem z tobą o tym porozmawiać.
   - Hm? - podniósł brew, a jego mina okazywała zdziwienie.
   - Dołączysz trochę później, nikt nie zauważy wtedy ciebie od razu. Powiesz, że przyszedłeś z Patrickiem.
   - To był mój pomysł! - zakrzyczał zadowolony Patrick, ukazując swoje białe zęby - Nie musisz mi dziękować.
   - Wcale nie miałem zamiaru, poza tym Shin nie myśl, że jak mnie zaprosisz to dostaniesz prezent.
   - Ta... Tylko o tym marzę - rzekł wywracając oczami.
   Wymienili jeszcze parę zdań dotyczących wieczoru, swoje sugestie oraz mini zasady, jeżeli jakaś sprzeczka miałaby miejsce. Taemin się nie udzielał tylko słuchał, spoglądając co chwila na każdego z nich. 
     
                                                                          *** 

    Po godzinie dziewiętnastej w domu Martinez'ów było słychać już pierwsze odgłosy imprezy. Dużo osób złożyło Shin'owi życzenia jak i wręczyło prezenty, które w większości stanowiły sam alkohol. To było takie przewidywalne, w razie czego żeby czasami nie zabrakło. Ludzi przybywało coraz więcej, nawet pojawili się też tacy, którzy wcale nie zostali zaproszeni, mimo wszystko postanowił zostawić to w spokoju i nie zwracać na to uwagi. Jego kumple mieli mieć wgląd na zaistniałe sytuacje jak i on sam. Jak tylko przyjmował szybkie życzenia od niskiej brunetki, od razu przed nim stanął blond włosy chłopak, był to Haru. Złożył mu niedbale życzenia pytając się przy tym o Taemina, odparł mu, że wcale go nie zapraszał mimo wszystko blondyn zlekceważył to i poszedł w głąb budynku przeciskając się przez niektórych ludzi.
   Mijały godziny i już dawało zauważyć się pijańską atmosferę. Taemin przybijał właśnie kieliszek z jakimś chłopakiem i wypił jego zawartość. Zdawał sobie sprawę, że mieszanie piwa i wódki w jego żołądku to nie najlepszy pomysł, ale zlekceważył ten fakt. Skrzywił się na ten ostry smak i dołożył naczynie na stół. Obrócił się i otworzył szeroko oczy, aby rozpoznać jakiś ludzi, w głowie zaczynało mu się już kręcić. Nawet dawno już nie widział Shina. Gdy chciał iść już ponownie został zatrzymany na kolejną dawkę alkoholu, uśmiechnął się informując że się zgadza. Wypijając kolejnego niemal się zakrztusił widząc parę zielonych oczu, które patrzyły wprost na niego. Jego umysł wytrzeźwiał momentalnie i obrócił się unikając spojrzenia, tak bardzo kochał ten wzrok. Nie wiedział co on tutaj robi, przecież nie jest stąd. Gdy dostrzegł że zbliża się do niego, ruszył przed siebie uciekając przed nim. Po drodze ze stołu zabrał jedno piwo i udał się szybko na dwór poza dom. Tak jak przewidział znajdowała się tam jakaś parka całująca się i całkowicie pochłonięta tylko sobą. Przykucnął opierając się przy tym o ścianę i otworzył piwo, by zaraz wypić kilka większych łyków. Uśmiechnął się sam do siebie przypominając sobie tą krótką, ulotną i szczęśliwą chwilę którą dzielił wtedy z Axelem, jednak po chwili znów wróciło to rozczarowanie. Usłyszał głos jakiejś dziewczyny, nie zwracając uwagi na to co gadała, pokazał jej gestem ręki, aby odeszła. Obrócił głowę w bok i zobaczył po drugiej stronie budynku tą samą postać, przez którą uciekał. Wrócił ponownie do mieszkania udając się na piętro budynku. Wszedł do łazienki zamykając się i wypił duszkiem dobrą połowę piwa.
   - Co on tu robi... - spytał sam siebie przygryzając dolną wargę.
   Wychodząc z pomieszczenia poczuł jak ktoś go do niej ponownie wpycha. Trzymał mocno swoją butelkę, aby jej nie upuścić. Zgasił wcześniej światło, więc można było tylko coś zauważyć dzięki latarni która stała za oknem. Obraz rozmazywał mu się przed oczami i uderzył przypadkowo biodrem o stojąca obok szafkę. Obcy zamknął drzwi przekręcając przy tym zamek.
  - Taemiś - usłyszał dobrze znany mu głos i ciarki przeszły mu po ciele - Dawno się nie widzieliśmy - powiedział Axel swoim słodkim głosem.
   Przez chwilę myślał że odleci, chciał więcej słuchać jego słów bo lubił jego głos. Nie potrafił mu nie oprzeć, nadal mu na nim zależało. Nagle poczuł jak Axel podnosi go i usadza na blacie szafy. Nie odpowiedział nic czekając na dalszy bieg zdarzeń.
   - Taemin - powtórzył jego imię i dotknął opuszkami palców jego policzek, ten natomiast odruchowo obrócił głowę w bok - Co tutaj robisz?
   - Bawię się, nie widać? - ujął lekceważąco machając jedną nogą aby na czymś się skupić.
   - Widzę, ale nie wydaje mi się żebyś znał Shin'a.
   - A no bo nie znam, jestem tutaj przypadkowo - skłamał schodząc z szafki i udał się w kierunku drzwi, jednak zawroty głowy sprawiły, że o mały włos się nie przewrócił. Axel złapał go w pasie i przytrzymał jego ciało.
   - Powinieneś raczej przystopować z tym alkoholem - stwierdził patrząc na butelkę z jego dłoni i po chwili chciał mu ją zabrać - Daj mi to.
   Taemin czując iż ktoś wyrywa mu jego własność zdenerwował się i krzyczał aby mu oddał. Axel w zabawnym geście schował szklaną rzecz za swoje plecy śmiejąc się przy tym.  Obaj zamilkli słysząc głos odbiegający z korytarzu, należał on do Patricka i wołał imię rudego, jednak chwilę później powstała niezręczna cisza. Zielonooki korzystając z nieuwagi swojego towarzysza wylał do zlewu zawartość butelki, młodszy widząc to pisnął podbiegając do zlewu tak jakby chciał uratować wylany płyn.
   - Idziesz mi teraz po nowe piwo! - rzekł urażony krzyżując dłonie na piersi. Ponownie poczuł iż siedzi na blacie, a Axel przytula go jeżdżąc mu palcem po plecach. Przymknął oczy i oparł głowę na jego ramieniu pozwalając przy tym na dotyk. - Axel... - wyszeptał wzdychając. Zamknął oczy i nawet nie poczuł kiedy ich usta złączyły się w pocałunku, na początku delikatnie potem coraz namiętniej. Założył mu ręce na szyi i oplótł nogami jego ciało bardziej przyciskając do swojego. Jednak po chwili otworzył szeroko oczy przypominając sobie o wszystkim. - Przecież on cię nie kocha, znowu się bawi - te myśli krążyły mu teraz po głowie i odepchnął delikatnie chłopaka informując, że idzie po piwo. Szybkim ruchem zszedł na dół taranując przy tym jakiegoś kolesia, był to słynny kolo od kieliszków.
  - Mój kumpel od picia się znalazł! - krzyknął uradowany zaciągając rudego w stronę stołu z alkoholem, przy którym stał Shin wraz z Jeremy'm. Nalał pełny kieliszek i podał go Taeminowi - Toast za solenizanta!
   Cała czwórka wzniosła kieliszki ku górze, i po chwili zderzali się nimi. Rudy przybijając naczynie ze Shin'em, wylał jedną czwartą tego co się z nim znajdowało, uśmiechnął się krzywo wypijając przezroczysty płyn.
   Krótko przed północą siedział na schodach przyglądając się Shin'owi i towarzyszącej mu pannie. Dotychczasowy czas spędził z Haru, który ulotnił się gdzieś po pójściu do toalety. Oczy miał już niewyraźne i było widać że najchętniej to położyłby się spać. Rezygnując z dalszego uczestnictwa udał się w kierunku swojego pokoju. Zmęczony wszedł do środka podtrzymując się ściany i zamknął za sobą drzwi. Przestraszył się widząc postać siedzącą na jego biurku która grzebała w jakiś zeszytach.
  - Ten pokój nie jest częścią imprezy - wybełkotał spokojnie.
  - Długo szedłeś po te piwo - słysząc te słowa już wiedział że to Axel.
  - Tak jakoś wyszło... - podszedł niedbale do łóżka i usiadł na nim. - Jestem zmęczony, chce iść spać.
   Ponownie został zaskoczony. Axel pchnął go tak, że leżał teraz nad nim. Spojrzał na niego zamglonym wzrokiem i nie miał siły aby cokolwiek powiedzieć. Spiął ciało czując pocałunki na szyi i uniósł głowę dając lepszy dostęp do wykonywanych pieszczot. Zajęczał swoim głosem domagając się więcej, był śpiący a podniecenie rosło w górę, rozciągnął swoje ciało uśmiechając się. Czuł jak jego policzki pieką żywym ogniem, a postać nad nim była jeszcze gorętsza.
    - Gorąco mi... - wyszeptał wzdychając.
   Nie zdążył już nic powiedzieć bo poczuł na swoich ustach język chłopaka, który za wszelką cenę chciał dostać się do środka. Otworzył usta zapraszając do pocałunku i po chwili ich języki walczyły o dominację. Przerwał dopiero wtedy, gdy zabrakło mu tchu, patrzył teraz z nieobecnym wzrokiem na twarz Axela.
    - Wyglądasz uroczo jak jesteś podniecony - słysząc te słowa uśmiechnął się.
    Po chwili jego koszula została rozpięta. Poczuł delikatne ruchy palca, który kreślił szlaczki na jego torsie. Kręcił nerwowo stopami czując ze jego męskość już nie mieści się w spodniach. Chciał więcej i więcej, tego mu brakowało chwilowego odcięcia się od rzeczywistości. Chciał zapomnieć o wszystkich problemach i przez chwile skupić się na sobie, chociażby przez seks. Alkohol robił swoje i pomagał mu w tym robiąc mętlik w głowie oraz zwiększając poczucie podniecenia. Wziął leżące w zasięgu ręki picie i wypił kilka sporych łyków ugaszając pragnienie. Westchnął ciężko, gdy zielonooki zaczął ssać jeden z jego sutków. Opadł znów bezwładnie na łóżko i cieszył się chwilą.
    Axel postanowił dłużej nie czekać widząc stan w jakim znajduje się Taemin, myślał że ciężej będzie mu szło rozpalanie chłopaka, a tutaj miła niespodzianka. Pozostał również bez bluzki i czuł właśnie drobne dłonie drapiące jego plecy. Przyssał się jeszcze boleśnie do szyi rudego i zaczął ssać delikatny kawałek skóry robiąc wielką bordowa malinkę. Odsunął się trochę chcąc zobaczyć swoje dzieło, uśmiechnął się na widok dużego czerwonego kółka które zdobiło właśnie szyję młodszego w dość widocznym miejscu.  Zjechał dłońmi do jego spodni odpinając jeden guzik.
    Pauza
   Osłupiał ponownie i chciał odtrącić Axela. Wstrzymał powietrze zdając sobie sprawę z tego co właśnie robił, zależało mu na nim, ale nie chciał mu dawać siebie tylko w postaci seksu. Rano żałowałby i ponownie dołował się przez tą osobę, nie chciał tego, za dużo już się napłakał.
   - To nie jest dobry pomysł - stwierdził zapinając guzik spodni.
   - Dlaczego? - spytał zły i nie ruszył się wcale z miejsca - Jakoś wtedy ci się podobało i nie narzekałeś. 
   - To było dawno - jąkał się - Puść mnie już.
   - Chcesz to teraz przerwać? Chyba należy mi się jakaś rekompensata za to, że zniszczyłeś mój związek - powiedział oschle chwytając boleśnie Taemina za ramię.
   - To ty ją zdradziłeś... - wypowiadając te słowa poczuł mocne uderzenie w twarz, w to samo miejsce gdzie uderzył go Ivan. Zaczął opierać się i szarpać Axela, aby z niego zszedł - Co ty robisz?!
   - Bawię się, nie przeszkadzaj mi.
    Próby uwolnienia się nie robiły na Axelu jakiś szczególnych wrażeń. Zielonooki uderzył ponownie, celując tym razem w brzuch. W pokoju rozniósł się krzyk, który został stłumiony przez muzykę. 
   

                                                                    ~~~~

                                                                     

     Szedł właśnie do szkoły z namalowanym szczęśliwym uśmiechem na twarzy. Nawet w najskrytszych snach nie śnił o tym, że jego marzenia ujrzą światło dzienne, a tym bardziej, że zostaną spełnione. Będąc na boisku szukał już tej znajomej mu twarzy. Chciał z nim porozmawiać, może bardziej zadecydować co dalej. Cieszył się jak i dziecko i miał motylki z brzuchu. Zakochał się w sumie już na dawno, ale dopiero przedwczoraj jego uczucie zostało odwzajemnione. Fakt faktem, że przy alkoholu, ale teraz to nie miało znaczenia. Ponoć człowiek po alkoholu mówił prawdę, a On kochał tą prawdę. Niemal powstrzymał pisk widząc znajomą sylwetkę, do której tamtego wieczoru się tulił. Palił, nie lubił tego. Podszedł niepewnie do chłopaka.

    - Hej... Axel- gdy wypowiedział te słowa spojrzała na niego para zielonych oczu. Momentalnie poczuł, że się czerwieni.
    -Cześć Taemin, co tam?
   - A nic... - odparł zażenowany - Tak tylko chciałem porozmawiać...
   - O czym? - spytał nie spuszczając wzroku z młodszego, lubił patrzeć jak się czerwieni.
   - No tak ogólnie... I o tamtej sobocie... -  wyjąkał spuszczając wzrok.
   - Co? No chyba dobrze Ci było co nie? - spytał marszcząc czoło oraz zaciągając się papierosem.
   - Tak... To znaczy było wszystko ok,  tylko tak sobie myślałem może....że może spróbowalibyśmy być razem? - ostatnie wypowiedziane słowa niemal wyszeptał, przez chwilę był dumny z siebie, że zdobył się na odwagę wypowiedzenia tego zdania.
   - Co? - spytał z dziwnym wyrazem twarzy. - Nie, Taemin nie mogę być z tobą, to było jednorazowe...  
     Tylko seks? - szepnął sam do swoich myśli - To był tylko seks... Poczuł się tak jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody, w oczach zaczęły krążyć łzy. Tysiące myśli przeleciało przez jego głowę, to że jemu było przyjemnie to nie znaczy że Axel też tak czuł, w końcu nie powiedział chłopakowi, że to był jego pierwszy raz, ani nie uprzedził Go bo wstydził się tego.  Wcale nie pomyślał o tym, że ten chłopak może go odepchnie, tak ślepo był zapatrzony w swoje szczęście. Może zrobił coś nie tak że jemu to się nie spodobało? Może to była wina wyglądu jego ciała? Nie chciał swojego pierwszego razu przeżyć jako jednorazową przygodę, chciał to zrobić z osobą, z którą będzie dzielił wspólny etap w życiu. W sobotni wieczór otworzył się przed tym człowiekiem mówiąc swoje najskrytsze marzenia z którymi nie dzielił się z nikim, jak i o swoich problemach codziennych. Tak bardzo tego żałował, teraz wiedział, że za bardzo się rozpędził ze wszystkim. Bał się odezwać, bał się cokolwiek usłyszeć, nie wiedział w ogóle co powiedzieć.
   - Ja... - zaczął po dłuższej przerwie - Rozumiem - kłamał, wcale nic nie rozumiał - Zapomnij o tym, pójdę już na lekcje - wyszeptał słabo i ominął Axel'a udając się w kierunku budynku. Jednak, gdy tylko się oddalił, łzy same zaczęły w błyskawicznym tempie wydobywać się z jego oczu. Nie zwracał uwagi na nic, byle tylko dojść do łazienki i się zamknąć, pobyć chwilę samemu, pomyśleć. Pomyśleć? Nie ma o czym, to było już skończone.
   Wieści w szkole rozpowszechniały się tempem błyskawicznym, to było normalne. Ludzie nie mieli swojego zajęcia, więc popularnym hobby było interesowanie się cudzym życiem. To było okropne i przykre. Chodziły różne pogłoski na temat Taemina i Axel'a.
    Minął tydzień od zdarzenia, które miało miejsce na szkolnym boisku. Nie docierał do niego fakt, że został odepchnięty, a tym bardziej czuł się wykorzystany, chociaż można nazwać to faktem wykorzystania skoro sam się na to zgodził i znał konsekwencje swoich czynów? Za każdym razem miał ochotę wybuchnąć płaczem, gdy mijał tą osobę na korytarzu. Zaczynał go nienawidzić, chociaż winił za to wszystko tylko i wyłącznie siebie, jednak emocje same wyryły tylko ból i nienawiść. Nie mógł się pogodzić z rzeczywistością. Nadal Go kochał.
   Po kilku dniach dowiedział się ze Axel ma dziewczynę. Była już z Axel'em wtedy, gdy Oni się przespali. Zniszczył ich związek nie myśląc o niczym, nie obchodził go fakt, że dziewczyna może wygadać o jego orientacji, chciał żeby zielonooki  poczuł się tak samo, jak teraz On się czuł. Powiedział jej całą prawdę, uwierzyła. Żył nienawiścią, chciał aby cierpiał.





Jestem załamany, że tak późno dodaje rozdział.

Miałem za dużo spraw do załatwienia :(



4 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze cudowny :)
    Więcej nie muszę pisać, bo dobrze znasz moje zdanie a końcową opinie napisze kiedy opowiadanie się skończy :)
    Weenyy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg. Omg omg XD nie wierze . zajebiste :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    skąd Aksel się tam wziął, zranił go, zabawił się nim, i co chce go teraz zgwałcić, gdzie jest Patric...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniały rozdział, co? skąd się wziął tam Aksel? i co chce zrobić, zabawił się nim, a teraz chce go zgwalcić? gdzie jest Patrick?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń