piątek, 27 lutego 2015

Rozdział VIII

      Szedł za nim już jakieś dobre dziesięć minut. Zatrzymał się dopiero wtedy gdy Shin wszedł do parku, który o tej godzinie wyglądał jak wzięty z jakiegoś horroru. Zastanawiał się nad tym aby powrócić do domu, jednak poszedł przed siebie z trzęsącymi się rękoma. Zszedł z dróżki udając się na nieoświetlone tereny parku, musiał teraz uważać nikogo innego w końcu tutaj nie było. Park był ogromny i posiadał dużo ścieżek prowadzących do różnych miejsc. Nie słyszał niczego poza świerszczami, jak to możliwe skoro zbliżał się dopiero koniec zimy? Albo to jego mózg plata mu figle. Widząc chłopaka który szedł naprzeciwko niebieskookiego, schował się za drzewem. Jednak mało słyszał z toczącej się rozmowy.

                                                                      ***
    Shin widząc minę swojego niegdyś znajomego wkurzył się jeszcze bardziej. Stała przed nim postać o muskularnej budowie ciała, facet grubo po 30-stce, w dodatku łysy.
   - Masz?
   - Mam część tego tak jak mówiłem, potrzebuje więcej czasu. - powiedział przekazując łysemu jakąś gotówkę. Drugi zaczął przeliczać daną kwotę.
   - Tylko pięć stów?! Człowieku po takim czasie oddajesz mi tylko tyle? - warknął na Shin'a przez co ten zrobił krok do tyłu.
   - Mówiłem że nie mam więcej, zdobędę wszystko tak szybko jak będzie się dało.
   - Trzeba było o tym pomyśleć wcześniej! Za informacje się płaci jak i za błędy.
   - Człowieku daj spokój i mów co nowego wiesz. - rzucił szybko Shin.
   - Nie. Jak zobaczę forsę to dowiesz się sporo ciekawych rzeczy, aż mnie korci aby Ci powiedzieć, jednak kasa jest dla mnie ważniejsza. Poczekam.

                                                                          ***

      Zrozumiał tylko tyle że łysy ma dostarczyć jakieś informacje. Poza tym skąd niebieskooki wytrzasnął taką gotówkę? A musi oddać jeszcze więcej, dla rudego była to spora ilość pieniędzy. Shin przecież nie pracował. Dalszej części rozmowy nie usłyszał, a bliższe podejście wypadało z gry. Nagle usłyszał znajomą melodię, dopiero po chwili zwrócił uwagę na to że to jego telefon dzwoni. Drżącymi rękoma zakończył połączenie nie sprawdzając kto dzwonił, jednak melodia zwróciła uwagę dwójki stojącej na dróżce. Rozglądali się chcąc odnaleźć źródło dźwięku, a rudy stał jak słup za swoim drzewem. Modlił się aby nie podeszli tutaj wtedy byłby skończony. Czuł jak wielka kula podchodzi mu do gardła i oblał Go zimny pot, nie mógł opanować trzęsącego się ciała. Jednak nic takiego się nie wydarzyło, zamiast tego usłyszał kolejną osobę. Widocznie ktoś jeszcze przyszedł i dołączył się do rozmowy, dzięki temu przestali węszyć.
     Taemin zrezygnował z dalszej misji wycofując się, niemal zakrzyczał gdy jakieś zwierze przebiegło mu tuż pod jego nogami. Z ręką na ustach robił kolejne kroki między drzewami chcąc wydostać się z parku, wolał nie ryzykować wchodzenia jeszcze na dróżkę. Wszedł na nią dopiero wtedy gdy był pewny że tamci go nie zauważą. Minął jednego bezdomnego czy też żula który spał na ławce, chrapał tak głośno że głuchy mógłby Go usłyszeć. Ucieszył się i podskoczył w duchu widząc wyjście, jednak to nie trwało długo ponieważ okazało się że park ma kilka wejść a On nie trafił na te właściwe.
  - Cholera... - szepnął sam do siebie uświadamiając sobie, że wchodząc do parku żadnego żula nie mijał. Haru zamiast oprowadzać po parkach, wolał pokazywać sklepy i puby. Rudy ze stresu szybko zgubił orientację w terenie, a nie chciał wracać do parku szukając odpowiedniego wyjścia.
    Wrócił do domu chwilę po 22. Nadal nie znał dobrze okolicy i przez to wrócił późno, już nigdy więcej nie będzie nikogo śledzić. Zdobył zbędne mu na razie informacje,  nie cieszyło Go to wcale bo spodziewał się czegoś więcej. Wykąpał się szybko po czym udał się do swojego azylu.
      Nie mógł zasnąć. Wcale się nie dziwił bo stało się to jego codziennością po wypadku. Gdy tylko zostawał sam na sam z ciemnością, jego mózg odtwarzał ponownie wydarzenia z tamtego dnia. Wiercił się na łóżku wmawiając sobie że niewygodna pozycja jest przyczyną bezsenności, jednak mózgu nie dało się oszukać. Jego pokojowe drzwi otworzyły się robiąc wielki hałas, usiadł szybko na swoim łóżku, a w futrynie zobaczył wściekłego Shin'a. Starszy podszedł do niego i chwytając za włosy przycisnął jego głowę do zimnej ściany. Taemin dotknął swoją głowę napotykając na niej dłoń niebieskookiego, szarpnął ją ale ta cały czas pozostawała na miejscu.
  - Puszczaj mnie! To boli!
  - Po cholerę mnie śledziłeś co!? - zamurowało go, serce podskoczyło mu do gardła. Wydawało mu się że dobrze został zakamuflowany i nie zauważony, te przypuszczenia okazały się mylne. Pożałował że wpadł na ten głupi pomysł, nie wiedział jak się wybronić i czy są chociaż jakieś szansę na wybronienie.
  - I co!? Teraz nie masz mi nic do powiedzenia? - wysyczał przez zęby Shin.
  - Skąd to niby wiesz?
  - Myślisz że jestem aż taki głupi? Było słychać twój telefon! Kamery są przed domem, wyszedłeś od razu za mną!
     Zapomniał o kamerach, teraz to już na pewno się nie wybroni, nie wymyśli żadnego argumentu w tak krótkim czasie. - Okej... Bądź twardy, przecież nic Ci nie zrobi, dasz radę -
   - No i co z tego!? - odepchnął rękę Shina i stanął na podłodze z założonymi na klatce rękoma.
   - Co słyszałeś? - zapytał z groźną miną, stukając nerwowo palcami o blat szafki. Czekając zbyt długo na odpowiedź, ponowił pytanie.
   - Wystarczająco dużo. - skłamał.
   - Morda na kłódkę, zapamiętaj sobie to!
   - Nie wiem, zobaczymy.
   - Lepiej zacznij szukać swojego Romea przeuroczych listów.
      Taemin prychnął i tanecznym krokiem znalazł się obok drzwi, otworzył je i rozkazał dłonią aby starszy opuścił jego pokój. Tak jak chciał, tak też się stało, nawet bez jakichkolwiek wymiany zdań. Zakopał się ponownie pod kołdrą, ciesząc się że łóżko jeszcze nie straciło ciepła. Westchnął po czym wziął jedną tabletkę nasenną którą ukradł z półki na leki, łyknął ją i szybko popił wodą. Zasnął.

                                                                           ***

    - Tae wstajesz?
       Nie chciał jeszcze przerywać swojego snu, tak dobrze od dawna nie spał. Zlekceważył czyiś głos, chcąc znów powrócić do wcześniejszych snów.
   - Taemin?
     Czując dotyk na swoim ramieniu usiadł szybko na swoim łóżku, nie kontaktując jeszcze co się wokół dzieje. Zdziwił się widząc ojca, a raczej zdziwił go sposób w jaki został obudzony. W ciągu najbliższych kilku dni wcale nie włączał budzika, przez co Jack wparowywał do jego azylu nakazując aby szedł do szkoły. No tak szkoła, dziś miał zamiar się w jej pojawić.
   - Wstawaj i się ubierz. - podszedł do szafy Taemina i otworzył ją. Zleciała na niego masa ciuchów.
   - Nie otwieraj! - zakrzyczał lecz było już za późno. Jego ojciec stał właśnie w środku bałaganu który został zrobiony z ubrań. Ta szafa była za mała, żeby wszystko zmieścić musiałby zawsze wkładać tam poukładane rzeczy, a kto miał na to czas...
   - Masz więcej ubrań niż Amnabel. - stwierdził zwalając jakąś koszulkę z głowy. - Chyba potrzebujesz dodatkowej szafy. - zaczął rozglądać się po pokoju szukając miejsca na nowy mebel.
   - Nikt nie zmuszał Cię do tego abyś tam zaglądał, z resztą mogłeś sam zgadnąć jak wygląda porządek w szafie typowego nastolatka.
   - Tyle rzeczy to nawet ja nie posiadam.. - westchnął.
   - Co się czepiasz! Kolekcjonuje ubrania. - wstał szybko i zaczął ciągnąć ojca za rękę aby wyszedł.
      Był sam na sam ze swoim bałaganem. Depcząc po ubraniach wybrał jakieś z nich i założył na siebie. Resztę zostawił tak jak było, nie miał czasu teraz robić porządków, a jak wciśnie znów wszystko do szafy to już nigdy tego nie poukłada. Wyszedł z pokoju i biegiem ruszył do łazienki widząc Shin'a, który widocznie kierował się w to same miejsce. Będąc pierwszy przekręcił klucz w zamku i usłyszał głośne " kurwa!" , ucieszył się jak dziecko ze swojego zwycięstwa. Wyszczotkował dokładnie zęby i obmył twarz, następną czynnością było doprowadzenie swoich włosów do ładu co zajęło mu większość czasu. Za każdym razem gdy tylko je rozczesywał miał ochotę je ściąć, pełno kołtunów i bólu. Chyba prawdą było to iż dziewczyny potrafią bardziej dbać o swoje długie włosy niż mężczyźni.
  Zjedzenie śniadania go nie ominęło, gosposia wytrwale dbała o to żeby zjadał najważniejsze posiłki dnia. Dzisiaj serwowała naleśnikami.
   - Jeszcze jednego zmieścisz. - uśmiechnęła się, po czym rzuciła na talerz rudego kolejnego naleśnika. Był to już czwarty. - A może jeszcze jeden co? - spytała z nadzieją.
   - To ostatni! Już nie dam rady więcej. - zaczął szybko jeść dopóki jeszcze nie poczuł iż żołądek ma dosyć.
   - Dzisiaj ja Ciebie odwiozę. - powiedział Jack gdy tylko znalazł się niedaleko kuchni. Męczył się z założeniem krawatu i chociaż wiązał go już tysiąc razy, to nadal nie nabrał odpowiedniej wprawy.
   - Niech zgadnę twój pracownik znowu się rozchorował, a Shin się śpieszy na trening? - zakpił.
   - Nie. 
   - To co? Chcesz mieć pewność że trafię do szkoły?
   - Też nie. - rzucił oschle i skarcił syna wzrokiem.
    W samochodzie kończył swoje zdanie domowe pisząc je na kolanie, pismo przez to wychodziło okropnie, lepiej żeby nauczycielka się doczytała. Nie umiał tych działań matematycznych ale miał swoją zasadę, że byle co napisane ale jest, nawet jeśli zadanie jest błędnie rozwiązane.
   - Teraz dopiero lekcje robisz? - zaśmiał się widząc w lusterku odbicie syna i jego poczynania.
   - Wolisz żebym dostał pałę z matmy? - spytał poważnie nie odrywając wzroku z zeszytu. - Lepiej teraz niż wcale.
   - Jak się czujesz? - spytał poważnie i obrócił głowę aby zobaczyć twarz syna. Stali właśnie w korku.
   -  Myślę że lepiej, chociaż nie wiem. - nie skłamał i powiedział te słowa spoglądając w okno. 

    Świeciło słońce, mrużył oczy spoglądając na inne stojące samochody, wyglądało na to że zbliża się wiosna i to wielkimi krokami. Instynktownie obrócił głowę spoglądając na siedzenie obok które było puste, tam powinien siedzieć Denis. Powrócił znów do zadania z matmy, nie chciał znów wpadać w doła.
    - Dasz sobie radę w szkole?
   - I tak nie mam innego wyjścia.
   - Będziemy musieli iść w tym tygodniu na komisariat. Musisz złożyć swoje zeznania.
   - I co ja mam im powiedzieć?- zajęczał wystraszony pakując zeszyt do torby, miał teraz ważniejsze sprawy na głowie. -  A co jeżeli zmienili swoje zdanie co do tego mojego pobicia?
   - Nawet jeśli zmienili zdanie to i tak nic ci nie grozi, zostaw to mnie. Masz mówić tylko prawdę.  - skręcił z piskiem opon w lewo. - Objedziemy miasto, inaczej nigdy nie wydostaniemy się z tego korku.
   - Nie chcę iść tam sam. - wyszeptał wstydząc się tego, iż nie jest za bardzo samodzielny.  Tym bardziej że będzie musiał wrócić myślami do tamtych wspomnień, ba nawet wszystko opowiedzieć. 
   - Shin też jeszcze nie był na policji pojedziemy razem, ja też tam będę.  
   - Tato ten wazon... - zmienił temat przypominając sobie o zbitym przedmiocie.
   - Nie zadręczaj się tym, był ohydny. - wypowiadając te słowa śmiał się. - Wyciągałem go tylko na okazję kiedy moja matka przyjeżdżała, a tak to leżał w piwnicy.
   - Myślałem że teraz to dostałeś. Wcześniej go nie widziałem.
   - To już znasz przyczynę, leżał po prostu w piwnicy. Tae to tylko przedmiot, nie ważne czy był prezentem czy nie. Równie dobrze mógłby też spaść Ci na głowę, na całe szczęście się nie stało. - powiedział poważnym tonem, rudy aż się zdziwił.  - Więc wyrzuć te zdarzenie.
       Przez resztę drogi milczeli. Jack miał rację niepotrzebnie zaprzątał głowę rzeczami które były wcale nie ważne w porównaniu z Denisem.  Widząc budynek szkolny szykował się do wyjścia z auta.
   - Przyjadę po Ciebie. - uprzedził Jack zatrzymując się na szkolnym parkingu.
   - Ok. - wysiadł i zamknął drzwi auta mocno trzaskając, wysłał ojcu przepraszające spojrzenie.
      Jack odjechał tak szybko jak się pojawił. Patrzył jeszcze przez chwilę na oddalający się samochód i ruszył w kierunku szkolnego wejścia. Wzrokiem szukał Haru i czerwonowłosej dziewczyny, jednak nigdzie ich nie widział. Miał tylko nadzieje że pojawią się w szkole, nie chciał być teraz sam.  Udał się na korytarz w którym znajdowały się szkolne szafki, otwierając swoją szafeczkę zdziwił się gdy wyleciała ponownie jakaś koperta. Podniósł ją szybko rozglądając się - Cholera znowu komuś zachciało się bawić w jakieś swoje gierki. Zaklął pod nosem chowając list do pierwszego lepszego podręcznika. Myślał nad tym aby wyrzucić list wcale go nie czytając.
    - Taemin!! - usłyszał krzyk dziewczyny, obrócił się i zobaczył twarz Alice biegnącą do niego z otwartymi ramionami. Zwróciła uwagę kilku interesantów - Jak się miewasz?
   - Bywało lepiej. - odchrząknął i zapakował jakieś książki do torby. - Jak niosą się plotki?
   - Cała szkoła o tym gada, pojawiło się tyle wersji że nawet nie wiem która jest prawdziwa. Sami nauczyciele zaczęli się tym interesować i pytają się jakiś szczegółów na lekcjach. - gadała tak szybko zapowietrzając się.
   -  Słyszałem o tym.  - ruszył w stronę sali w którym miał odbywać pierwszą lekcję  - Jakie są te wersje?
   - Znam tylko dwie,  na pewno chcesz to słyszeć? Wiesz wystarczy że tylko Ty znasz prawdę -  Spytała doganiając rudego, wolała się upewnić czy rzeczywiście jej kolega chce znać plotki.
   - Mów.
   - Pierwsza jaką słyszałam jest to że wepchnąłeś Denisa pod te auto.  - mówiąc te słowa spuściła wzrok w najdalszy kąt korytarza. Nie słysząc jakiejkolwiek odpowiedzi zaczęła mówić dalej - Druga jest taka że widząc wypadek i sprawcę,  rzuciłeś się na osobę prowadzącą samochód, jedni mówią że go pobiłeś inni że zabiłeś.
   - Prawdą jest to że rzuciłem się na tego mężczyznę, ale nie zabiłem nikogo.  Potrącił Denisa, zrobiłabyś to samo na moim miejscu gdyby chodziło o kogoś bliskiego. -  wypowiedział te słowa hipnotycznie spoglądając na dziewczynę.
   -  Rozumiem... - przytaknęła. - Nie wierzyłam w to że mógłbyś kogoś zabić. Ludzie są okrutni roznosząc fałszywe informacje.
   - Taa... - Przypomniał sobie o osobie z anonimowych listów, więc coś już na ten temat wiedział.
   - Skręcam tutaj, widzimy się na stołówce pa! - uścisnęła szybko Taemina i ruszyła w przeciwnym kierunku.
     Szedł do sali gimnastycznej. Widział z daleka już swoją klasę, całe szczęście że był tam Haru. No tak przecież nie czekał na niego teraz koło szafek, bo nie chodził przez jakiś czas na zajęcia.
   - Nie dałeś mi znać żebym czekał! - skarcił rudego blondyn tuptając nogą. - Nawet nie napisał
eś sms'a.
   - Zapomniałem z tego wszystkiego, jak się sprawy miewają?
   - Chodzi Ci o to czy przyniosłem coś słodkiego?
   - Tak, to też może być - westchnął uśmiechając się z idiotyzmu Haru. Był niemożliwy i swoją głupotą poprawiał humor.
   - No wiesz dziś tylko czekolada milka o smaku kinderków - wyciągnął smakołyk z plecaka i po chwili schował za plecy ukazując groźną minę. - Tylko tym razem się ze mną podziel.
   - Przyniosłeś tylko jedną? - spytał z nadzieją licząc na więcej.
     Wtedy na swoich plecach poczuł ciężkie klepnięcie, zgarbił się szybko przecierając obolałe miejsce. Wcale się nie zdziwił widząc jednego z swoich nieprzyjaciół, odzwyczaił się od tego przez kilka dni spędzonych poza murami uczelni. Był to Patrick.
   - Co tam Taemiś?!
   - Zabierz te łapy z dala od mnie - wysyczał sucho rudy.
   - No coś ty! Przecież jesteśmy super kumplami, nie pamiętasz?
   - Jeżeli starasz się o względy to Ci nie wychodzi i nie wyjdzie. - prychnął udając urażenie i obrócił się w stronę zmieszanego blondyna.
   - Taemin... wydaje mi się że... - szepnął zdezorientowany Haru nie dokańczając wypowiedzi.
   - Ależ mi się nie śpieszy. - uśmiechnął się Patrick i stanął obok przyjaciela rudego chcąc zwrócić na siebie uwagę.
   - Też mi coś... - Był aż takim debilem że prezentuje to wszystko na oczach innych? Niby nikt się nie przyglądał, ale wszędzie ściany mają uszy. Kto wie co ma na myśli i czy bierze to na żarty czy też na poważnie, to strasznie denerwowało. Był zmieszany i nie miał ochoty teraz na żadne sprzeczki. - Gdzie twój lider? - zaczął rozglądać się z zaciekawieniem po korytarzu - Wygląda na to że puścił smycz i mu zwiałeś.
   - Na smycz to ja chętnie Ciebie mogę wziąć. - uniósł jedną brew zbliżając się do Taemina.
   - Przestań sobie żartować, nie mam na to ochoty - zrobił krok w tył i zderzył się ze ścianą.
   - Patrick!
     Usłyszał znajomy i nielubiany przez niego głos, ale cieszył się że akurat wybawił go z obecnej sytuacji. Ulotnił się z Haru wchodząc do szatni.
   - Już lecę na skrzydłach liderze! - zażartował Patrick widząc Shin'a.
   - Daruj sobie te swoje gierki - syknął na Patricka gdy ten znalazł się blisko jego osoby.
   - Dałeś mi wolną rękę o ile pamiętam.
   - Chyba nie brałeś tego na poważnie? - spytał już z bardziej poważną miną. - Nie rób scen przy całej szkole!
   - Shin... - zaczął niepewnie - Czy masz problem w tym że On mi się podoba? - słysząc te słowa niebieskooki cały się spiął.
   - Ty jesteś gejem? - zerknął na chłopaka niedowierzająco.
   - Żeby życie miało smaczek, raz dziewczyna raz chłopaczek. Jestem bi. - rzekł zdecydowanie.
   - Nie odwalaj Romea jak od niedawna jego brat leży w szpitalu,  widać że źle to znosi.
   - Widzisz? Ja nic o tym nie wiem, więc muszę częściej u Was bywać - Stwierdził poprawiając włosy. - Od kiedy się o niego martwisz?
   - Jednak twoje pierwsze wrażenie na nim nie wyszło, wątpię aby Ciebie kiedykolwiek polubił. - zmienił temat uciekając od pytania. Wcale nie było tak że się zamartwiał o Taemina, widział całe zdarzenie i jego zachowanie podczas wypadku i nikomu tego nie życzył.
   - Dowiedz się czegoś o nim co?
   - Chyba sobie jaja robisz?! - warknął niebieskooki zaciskając pięści.
   - Ja wyświadczam Ci przysługę to i Ty możesz mi pomóc - uśmiechnął się zakładając ręce  na kark.
- Czego mam się niby dowiedzieć?
- Podstawowych informacji. Zainteresowania, typ muzyki ...

      Po skończonych zajęciach siedział już w domu przed telewizorem, w dłoni trzymał pada i grał w swoją ulubiona grę. Rozmyślał nad sprawą wyciągnięcia z rudego jakiś informacji o sobie, niby jak ma to zrobić skoro obaj siebie wzajemnie nie cierpią? Patrick niezłe zadanie wymyślił, nie lubił ich już obu. Widząc krzątającą się postać po pokoju gościnnym zaryzykował.
   - Ej może chcesz pograć ze mną ? - spytał nie odrywając wzroku od telewizora.
   - Nie.
   - To choź... Co ?- Zdziwił się słysząc negatywną odpowiedź, w końcu kto nie lubił grać w gry ? - To co ty robisz całymi dniami w tym pokoju?
    - Nadrabiam zaległości w szkole.
   - Może ci pomóc ? 
   - Nie potrzebuje pomocy.
      Był na przegranej pozycji. Nie uda mu się nic wyciągnąć, skoro rudy nawet unika rozmów. Patrick będzie nieźle nabuzowany jak się czegoś nie dowie. Mógłby wymyślać jakieś kłamstwa, ale co jeśli ujrzy to wszystko światło dzienne? Wolał nie ryzykować i poczekać.
   - Jack wspominał o komisariacie. Kiedy chcesz tam jechać? Bo nie wiem na jaki dzień przygotować swoją kwestię. 

7 komentarzy:

  1. Opowiadanie zapowiada się ciekawie.. Niestety musze zwrócić uwagę na słowa „zapowiada się”, bo jak na razie mimo ilości rozdziałów trochę mało się dzieje. Poza tym twój twór jest o tematyce yaoi, a ja aż do tego rozdziału za dużo wzmianek na ten temat nie zauważyłam. Mimo tych małych minusików obserwuje i czekam na dalszą część, bo bardzo bardzo podoba mi się twój styl pisania. Zapraszam do siebie : ) Również na bloga yaoi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałem że zaczynam już nad tym poważnie pracować jak i to że nie chciałem tego tak szybko rozkręcać :D Mimo wszystko zacznę robić coś więcej w tym kierunku i dziękuję za opinię :D
      Również odwiedzę twojego bloga z chęcią ^^

      Usuń
    2. Ah, takie podejście strasznie frustruje. Rozumiem, że chcesz zbudować coś na wzór napięcia..? Wyczekiwanie na kolejny rozdział jest dla mnie udręką, ale rozumiem, że dla autora to też nie jest takie „hop siup”. Pochwale jeszcze wygląd bloga, bo jest naprawdę intrygujący. Życzę duużo weny :3

      Usuń
  2. Haha scena z kiblem była idealna XD aż sobie to wyobrazilam xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    och Patrick jest zainteresowany Teaminem i naprawdę jest bi, na początku myślałam, że to tamten gość stoi za tymi listami, ale teraz mi się tak nie wydaje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa historia. Osobiście nie przeszkadza mi, że powoli rozkręcają się tu sceny w stylu yaoi. To chyba magia Twojego stylu pisania. Lubię też, gdy bohater (zwłaszcza uke) ma pod górkę. W sumie kibicuje mu, żeby miał jeszcze gorzej.
    Powodzenia w pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    czyżby Patric był zainteresowany Teaminem? kto stoi za tymi listami, wydawało mo się, że to tamten koleś, ale już teraz nie jestem taka pewna...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń