wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział II


      Jechał szybko, od dawna był już spóźniony, a w dodatku był wściekły, ponieważ nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Prowadził spokojne życie bez żadnych lokatorów w domu. Piętro domu należało prawie że do niego, a teraz będzie musiał się z nim dzielić. Jednak najgorszą sprawą było to, że będzie mieszkał z homoseksualistą pod jednym dachem. Nikt nie może się o tym dowiedzieć!      Zaparkował na szkolnym parkingu i szybko biegnął w kierunku szkoły, w której miał odbywać się trening. Nikogo już nie zastał w szatni, więc przebrał się szybko w strój sportowy i udał się na boisko. Szukał wzrokiem swojego przyjaciela. Większość drużyny kopała już piłkę. Po chwili poczuł jak ktoś ciągnie go do tyłu za bluzkę.
  - Siema Shin! Już myślałem że nie dotrzesz! - uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
  - Oszalałeś Jeremy!? Tylko zaspałem i miałem zarazem ciężki poranek... - prychnął - Aż się cieszę, że tutaj jestem.
  - Ojj, czuję dzisiaj wycisk. Co jest?
  - Pamiętasz pedałka z wczoraj? No z tym jak mu tam, Haru? - szepnął.
  - Pamiętam taki rudy tam - stwierdził sucho
  - Wyobraź sobie, że dziś rano wstaję, biegam żeby zdążyć na trening i widzę tego pedała! Okazało się, że to syn Jacka i będzie teraz mieszkał u nas na chacie! - Mówiąc te słowa obejrzał się kilkakrotnie upewniając się czy nikt ich nie słyszy.
  - Żartujesz chyba?  - zaśmiał się.
  - A wyglądam na takiego co by żartował? - syknął na niego ze złości. - Nikt nie może się o tym dowiedzieć!
  - Okej masz moje słowo, ale co zamierzasz zrobić z tym faktem? Nie wykurzysz Go przecież z domu... -
  - Pomyślę.. Zabiję Cię jeśli komuś o tym powiesz.
  - Jestem twoim przyjacielem nie ufasz mi? - spytał poważnym tonem


                                                                          ****

        Siedział w kuchni jedząc płatki czekoladowe i analizował przebieg dzisiejszych porannych wydarzeń. Sam nie mógł jeszcze poskładać swoich myśli co do Shin'a. Puknął się w czoło chcąc odgonić myśli i sięgnął po telefon. Zadzwoni do Haru i opowie mu wszystko. Po kilku sygnałach usłyszał głos zaspanego kumpla.

  - Halo? Taemin jest sobota  10 rano... ludzie jeszcze śpią o tej godzinie...
  - Nie zgadniesz kogo mam na chacie. - przeszedł od razu do szczegółów.
  - No mów, nie chce mi się bawić w zgadywanki od rana... Mam takiego kaca, że...
  - Shin'a.
  - Że co!? - krzyknął tak jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody.
  - To syn kobiety mojego ojca, dopiero dziś się o tym dowiedziałem, i w sumie widać było po jego minie, że również nie jest zadowolony.
  - Tae! masz właśnie największe ciacho na chacie! - piszczał. - Ale również największego skurwiela.
 

                                                                                ***

   Był czwartkowy ranek. Minął zaledwie tydzień od przyjazdu bliźniaków do ojca, a w domu panował istny chaos. Gosposia nie nadążała ze wszystkim. Ledwo posprzątała jedno pomieszczenie, a po chwili znów był taki sam bałagan co przed chwilą. Taemin nie należał do rannych ptaszków, przez co musiał biegiem szykować się do szkoły. Schodził po schodach, po czym po chwili przewrócił się zahaczając o komodę i zwalając wszystko to co było na niej położone. Syknął z bólu i spojrzał za siebie. Winą całego zamieszania była piłka. - Cholerny Shin!
   - Nic Ci nie jest!? - usłyszał głos zatroskanej gosposi, która pomogła mu wstać. - Co się stało?
   -  To Shin... to znaczy... jego piłka.. - wskazał palcem na przedmiot.
   - Twoja ręka jest cała czerwona, będziesz mieć niezłego sińca, chodź posmarujemy to czymś.
   - Nie nadążam ze wszystkim, jesteście jak stado zwierzaków - zażartowała.
   - Ja wszystkie swoje rzeczy trzymam w pokoju - stwierdził.
  Shin który opierał się o barierki, widział całą sytuację i śmiał się do siebie w myślach - jak dobrze że nie zabrałem tej piłki, na coś się przydała. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze, po czym wziął klucze z skrzynki i ruszył w stronę auta, aby jechać na uczelnie. Nie jeździł razem z braćmi, nie chciał aby ktoś coś zauważył, dlatego dziękował matce, że pożyczała mu swój samochód.

                                                                           ***

      Odbywała się lekcja matematyki. Siedział w klasie obok Haru nudząc się i przycinając końcówki włosów nożyczkami szkolnymi. Stwierdzi że ma trochę zniszczone. Zaprzestał od razu czując na sobie wzrok nauczyciela, który rzeczywiście go obserwował przez dłuższy czas, stwierdził to po tym, że uczniowie z jego klasy gapili się również na niego.
   - Taemin Martinez wydaje się nie zainteresowany dzisiejszymi zajęciami nieprawdaż?
     Nie odpowiedział tylko lekko prychnął.
   - W takim razie zapraszam do tablicy.
   Haru spojrzał na swojego kolegę przerażonym wzrokiem. Wiedział jak profesor matematyki potrafił być wredny i złośliwy, przez co współczuł Taemin'owi. Rudy podniósł się podchodząc do tablicy zamyślając się się. To łatwe Taemin - mówił do siebie - przecież miałeś to w poprzedniej szkole, noo tak Jun wtedy miał nową koszulkę i pachniał tak niesamowicie... cholera! SKUP SIĘ! co było wtedy za jego plecami na tablicy...?  - uśmiechnął się do siebie biorąc kredę w dłoń i nucąc jakaś piosenkę pod nosem zaczął rozwiązywać zadanie.  Nie minęła chwila a równanie było skończone.
   - Skończyłem - odłożył kredę uśmiechając się.
   Nauczyciel patrzył na tablicę szukając jakiegoś błędu, nic jednak nie znalazł. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Myślał, że wystawi jakąś jedynkę, a jednak się mylił.
  - Wszystko się zgadza. - westchnął.
  - A co z moją oceną? - pochylił się nad dziennikiem.
  Profesor wziął długopis i zaczął coś bazgrać w dzienniku.
  - Tak się składa, że miałem to w poprzedniej szkole. Jak widać ta szkoła ma trochę opóźniony program nauczania. - stwierdził po czym usiadł szybko na swoje miejsce.
    Nauczyciel poczuł jak żyła na skroni zaczęła mu pulsować. Ten gówniarz go wkurzył. Kazał klasie robić jakieś zadania z podręcznika, bo nie miał już ochoty na prowadzenie dalszych zajęć.

     Po skończonych zajęciach udał się z Haru na zwiedzanie okolicy, blondyn nie odpuścił dopóki nie pokazał rudemu wszystkich ciekawych miejsc, po czym wrócił wykończony do domu. Zastanawiał się skąd Haru ma w sobie tyle energii, żeby tyle gadać i tyle chodzić. Udał się do łazienki i odkręcił kurek, wanna napełniała się wodą, a on w tym czasie pozbywał się swojego ubrania i wszedł do niej wzdychając z zadowolenia. Tego mu było trzeba. Mył swoje ciało, a następnie włosy. Nałożył na nie odżywkę zawijając w czepek i ręcznik. Jego włosy prosiły się o to, więc wykonywał tą czynność przynajmniej dwa razy w tygodniu. Wyszedł z wanny i zaczął wycierać swoje ciało. Gdy ubrał się opuścił łazienkę udał się na dół aby pooglądać TV. Amnabel oglądała swój ulubiony serial "Niemożliwe, a jednak". Cholera znowu te dziadostwo - przeklął  w myślach.
  - W lodówce masz obiad Tae więc podgrzej sobie. Domyśliłam się że wrócisz troszkę później. - uśmiechnęła się.
  - Dzięki.
   Wszedł do kuchni odgrzewając swoje danie i zobaczył wchodzącego Shina, który po chwili zaczął grzebać w lodówce. Gdy wyjął swoje jedzenie z mikrofali w futrynie drzwi zobaczył swojego brata z dziwną miną.
  - Tae Ty... - wskazał palcem na głowę rudego.
  - Nie pierwszy raz chodzę z ręcznikiem na głowie.
  - No tak.. ale nałożyłeś te mazidło....? - jąkał się
  - Tak
   Zauważył, że Denis spojrzał na Shin'a, który mroził go zabójczym spojrzeniem. Nie wiedział o co im chodzi i nie chciał w tym uczestniczyć.
  - Odpuście sobie, nie mam zamiaru bawić się w wasze gierki.
  - Zmyj to.
.
    Po tych słowach Taemina olśniło. Odłożył talerz z jedzeniem, który o mało co nie spadł na ziemię i ruszył do łazienki, nie wyrabiając przy tym zakrętów. Przecież tak nie pachniał jego balsam do włosów. Musiał być strasznie zmęczony, aby tego nie zauważyć. Odkręcił wodę, szybko ściągnął ręcznik wraz z czepkiem i spłukiwał preparat. Woda była lodowata, ale teraz nie zwracał na to uwagi. Modlił się do Boga prosząc, aby to nie była prawda. Spojrzał w odpływ i zobaczył duży pęk swoich włosów. Jęknął na ten widok i zacisnął mocno powieki, po chwili otworzył je i zobaczył, że włosów jest coraz więcej. Zakręcił kurek wycierając głowę w pierwszy lepszy ręcznik.. Gdy spojrzał w swoje odbicie krzyknął. Poczuł jak nogi robią mu się jak z waty i łzy zaczynają napływać mu do oczu ze złości. Zabiję Go! zabiję tego gnoja - te słowa cały czas krążyły mu w głowie. Wszedł do pokoju wroga, wkurzony do granic możliwości szukał Shin'a.
   Niebieskooki natomiast, gdy tylko zauważył rudego parsknął śmiechem. Zadanie wykonane, udało się - przeszło mu przez myśl. Nawet nie zauważył, kiedy dostał prawego sierpowego. Spojrzał przed siebie i zauważył zdenerwowanego Taemina, który znowu podnosił swoją rękę. Zareagował szybko i chwycił dłoń młodszego w nadgarstku wykręcając ją lekko, jeszcze tego brakowało aby połamał mu kości, miałby tylko nieprzyjemności z Jack'iem. Musiał przyznać, że młody miał siłę ale tylko zapewne z przypływu sporej ilości adrenaliny.
   Rudy szarpnął ręką chcąc uwolnić dłoń, ale Shin nie ustąpił to kopnął go między nogami, a ten zaczął zwijać się z bólu. Skrzyżował ręce na piersi chcąc dać znak, że osiągnął zwycięstwo, jednak Shin gdy tylko ocknął się z bólu wstał z groźną już miną i zaczął podchodzić do Taemina. Robił kroki do tyłu, aż nie spotkał się z ścianą. Przełknął głośno ślinę i w tym czasie Shin chwycił Go boleśnie za rękę wykręcając do tyłu, nie przestał nawet gdy usłyszał chrupnięcie jakiejś kości. Rudy zacisnął mocniej powieki nie chcąc oglądać twarzy swojego oprawcy. W tej chwili stracił całą pewność siebie i pojawił się strach. Shin uderzył Go kolanem w brzuch.
   - Powiem wszystko tacie - wyjąkał z siebie drżącym głosem.
  - Tak? Ciekawe co na to powie Jack jak dowie się, kto puszcza się w kiblu po imprezach! - syknął przez zęby.
  - To jest moje życie! - krzyknął. Nie było sensu tłumaczyć się, że między nim a tamtym gościem do niczego nie doszło. To by teraz nie zmieniło wcale sytuacji.
   Szukał dookoła siebie drogi ucieczki. Shin widząc to pchnął Go bardziej na ścianę, przez co jego głowa miała nieprzyjemne zderzenie z murem. Jęknął z bólu i poczuł łzy na policzkach, zakrył twarz w swoich dłoniach. Cała złość niebieskookiego zeszła widząc go płaczącego, wtedy też poczuł jak ktoś szarpie go za bluzkę.
  - Zostaw Go - syknął Denis, który pojawił sie znikąd. Odepchnął Shina, po czym wziął Tae za ręce nakazując mu aby wstał. Gdy ten wykonał tą prostą czynność chwycił Go za rękę kierując się do pokoju rudego i zamknął drzwi.
  - Dlaczego nie powiedziałeś mi!? - zaczął krzyczeć na brata.
  - Ja nie wiedziałem, że teraz pójdziesz się myć... to znaczy tak szybko...
      Rozpłakał się znowu widząc swoje odbicie w lustrze. Teraz włosy sięgały mu zaledwie do ramion w strasznym nieładzie. Miał szczęście, że znał się na nakładaniu takich preparatów i nałożył preparat na końce włosów, a nie na całej ich długości.
  - Co to było? co mi dolał?
  - Krem do depilac.... - nie dokończył.
  - Spalił mi włosy! - krzyczał rozzłoszczony i tupał nogą z poczucia bezradności.
   Denis dobrze wiedział ile dla jego brata znaczyły włosy, były jego główną atrakcją i był z nich dumny.
  - To też moja wina... mogłem Ci wcześniej powiedzieć... nie wiedziałem, że akurat dziś będziesz to nakładać, a Shin zakazał mi cokolwiek mówić Tobie, ale zmiękłem..
  - Grunt, że mi w ogóle powiedziałeś - westchnął - To nie była twoja wina,  kto wie co by się stało gdybym trzymał to cholerstwo dłużej na włosach...
  - Zapuścisz je znowu...
   Dopiero gdy emocje trochę opadły poczuł znów ból na ciele. Podniósł bluzkę do góry i zobaczył wielkiego fioletowego siniaka na swoim brzuchu.
  - O boże - Denis zakrył dłonią usta ze strachu.
  - Co się stało?
   Obaj spojrzeli w futrynę drzwi w których stał Jack z zszokowanym wyrazem twarzy, nie usłyszał odpowiedzi. Rudy szybko zakrył swój brzuch.
  - Denis? - spojrzał na starszego z braci - Mów.
  - No bo... Tae i Shin....
  - Pójdę porozmawiać z Shin'em, potem chcę porozmawiać z tobą Tae.


                                                                        ****

   Wysiadł z samochodu kierując się na barierki, przy których czekał na niego Haru. Wcześniej ustalili już swoje miejsce czekania na siebie przed szkołą. Nadal był zły w powodu wczorajszych wydarzeń i obmyślał już w głowie plan zemsty, który wyglądał ciężko do zrealizowania. Widząc swojego kumpla wyłączył myślenie.
  - Obciąłeś włosy!
  - Shin mi je spalił! Dodał mi kremu do depilacji do odżywki. - westchnął.
  - Nie wiedziałem! Przepraszam! - palnął się w głowę za swoją głupotę. - Chyba nie jest zadowolony twoim pobytem...
   - Zdążyłem to zauważyć...
   Zobaczył znajomy mu samochód. Shin z piskiem opon zaparkował na szkolnym parkingu, a potem wyszedł z niego. Po chwili podbiegły do niego dwie zafascynowane nim dziewczyny.
  - Chodźmy stąd nie mogę na niego patrzeć - powiedział  ruszając w kierunku szkoły.
  - Szkoda że nie jesteś na niego uczulony, nie musiałbyś wtedy z nim mieszkać!
    Odbywały się właśnie zajęcia W-fu na których nigdy nie ćwiczył. Przynosił zawsze zwolnienie przez co był zwolniony z zajęć, ale niestety musiał na nich uczestniczyć. Żeby to były jeszcze zajęcia prowadzone z sercem przez wuefistę, a nie przez całe dwie godziny rzucanie się na piłkę jak stado dzikich tygrysów, albo ping-pong. Dlatego nie widział sensu uczestniczenia na danych zajęciach. Po chwili usłyszał upragniony dzwonek i wraz z Haru udał się na korytarz. Zauważyli masę kartek poprzylepianych do ścian. Spojrzał na jedną z nich i zamarł widząc to co ona przedstawia. Jeszcze nie otrząsnął się z wczorajszych wydarzeń a znów miał kolejne.
   - Haru zdejmuj to! - krzyknął po czym zaczął zdejmować kartki.
    Blondyn gdy tylko ocknął się zaczął również je zdejmować. Słyszeli różnego rodzaju niezrozumiałe szepty jak i śmiechy. W oddali zobaczyli swoją znajomą Alice, która również zdejmowała kartki krzycząc co chwilę na każdego.
  - Taemin Martinez, Haru Mitsuka proszeni są do gabinetu dyrektora - rzekła sucho nauczycielka która pojawiła się znikąd.
   W ciszy udali się pod sekretariat. Wchodząc do niego nie przywitali się nawet z sekretarką, tylko od razu weszli przez drzwi które prowadziły do pokoju dyrektora. Haru widząc, że dyrektor trzyma jedną z kartek, które były w całej szkole, podbiegł do niego wyrywając rzecz.
   - Niech pan tego nie ogląda! - zapiszczał
     Nie zdziwił się zachowaniem swojego ucznia, znał go bardzo dobrze i nigdy nie potrafił odgadnąć jego trudnego charakteru.
   - I tak już wystarczająco widziałem. - westchnął.
    Owa kartka przedstawiała Taemina i Haru w wyzywającej pozie którzy przytulali się do siebie.
   - Chłopcy. - mówił dalej - Chyba zdajecie sobie konsekwencje z takich rzeczy?
   - Chyba nie myśli pan że to my to wywieszaliśmy! - piszczał cały urażony.
   - Dzwoniłem już do waszych rodziców.
   - Moi nie przyjdą pracują - powiedział Haru.
   - Wiem, dlatego porozmawiam z twoją mamą później, a twój tata Taemin zaraz tu będzie.
   - Super.. - szepnął, jeszcze ojca tutaj tylko brakowało.
   W międzyczasie do pomieszczenia wparował zdyszany Jack, widać było że się śpieszył.
   - Dzień dobry o co chodzi, że nie chciał mi pan tego wyjaśnić telefonicznie?
    Blondyn obojętnie podał Jack'owi plakat. Jack spojrzał na to przez ułamek sekundy po czym krzyknął
  - Co to ma być!? Co to do cholery jest Taemin!? - krzyknął na rudego pokazując kartkę.
  - Te zdjęcia były porozwieszane po całej szkole. - wyjaśnił pulchny mężczyzna.
  - Taemin wyjaśnisz mi to!?
  - Tato to nie jestem ja! Przyjrzyj się - jąkał się - Twarz jest moja ale nie ciało! To zdjęcie jest przerobione!
  Jack westchnął i spojrzał znów na kartkę ale znów tylko przez chwilę.
   - Nie wierzysz mi!? Myślisz, że byłbym w stanie sobie robić takie fotki!? - krzyczał na ojca.
   - Wierzę ci.
   - Haru? - spytał dyrektor.
   - No chyba nie myśli pan, że to moje ciało na zdjęciu! Również głowa jest tylko moja!
   - Panie dyrektorze, nie życzę sobie żeby takie rzeczy latały na temat mojego syna na tej placówce. To niedorzeczne!
  - Obiecuję, że postaramy się jak najszybciej rozwiązać tą przykrą sytuację.
  - No mam nadzieję, że to ostatni incydent ma się rozumieć?
  - Oczywiście! będziemy bardziej pilnować całej szkoły - przyrzekał.

     Po wyczerpującej rozmowie Jack wyszedł udając się do swojego biura. Nie zwolnił Taemina z zajęć, bo ten nie chciał, aby jego przyjaciel został sam w szkole. Razem są na tym zdjęciu to i razem wytrzymają dzisiejsze zajęcia. Mimo wszystko Haru gadał jak najęty snując swoje myśli, kto to mógł być, natomiast Taemin stracił chęci do wszystkiego.
   Kierowali się do sali w której odbywała się ich lekcja wtedy też nagle usłyszeli dzwonek i zmienili kierunek drogi na szkolną stołówkę, która była jeszcze pusta. Odebrali swoje danie i udali się do ich stolika.
  - Co to do cholery ma być? - spytał Tae, gdy unosił widelec z dziwnym jedzeniem, które runąło po chwili z powrotem na talerz.
  - Digidongi? Fu! - przytaknął również, po czym odsunął talerz jak najdalej od siebie.
    Stołówka była już pełna wygłodniałych uczni. Po chwili zobaczyli dwóch osiłków z drużyny Shin'a, którzy przysiedli się do nich. Jeden z nich wziął Haru za ramię przyciągając Go do siebie.
   - Niezłe zdjęcia widziałem dzisiaj na korytarzu - zażartował śmiejąc się.
    Haru odtrącił dłoń, po czym odsunął się jak najdalej niechcianego osobnika. Słyszał plotki, że ów człowiek ma zapędy zarówno jak i do kobiet i mężczyzn, ale kto wie ile w tym było prawdy.
    - Może to Wy porozwieszaliście to! - spytał unosząc jedną brew.
    - Ja? - wskazał palcem śmiejąc się - Myślałem, że to Wy lubicie bawić się w takie coś.
   Haru prychnął, po czym zaczął grzebać w swoim daniu chcąc skupić się na czymś innym.
    - Może gracie w jakiś pornolach, wyślij mi link na fejsie z chęcią popatrzę - powiedział tym razem do Taemina.
     - Masz rację, o niczym innym nie marzę jak o tym, abyś oglądał mnie w roli głównej. - Przeistaczał zawsze obelgi w żarty. Nie widział sensu w tym aby histeryzować. Przyzwyczaił się już do takich tekstów.
    - Słyszałem, że takie osoby jak wy nieźle jęczą.
    Znów usłyszeli śmiechy niechcianych dwóch osób. Taemin pochylił się po czym chwycił podbródek starszego zbliżając twarz do jego twarzy.
   - Twoja dziewczyna się przy mnie chowa, jak chcesz mogę dać jej parę lekcji - udawał zastanowienie - Ale po co? Skoro ja słyszałem że takie tępe napakowane świnie jak Wy mają małego?
   Puścił jego twarz i po chwili oparł się dumny o swoje krzesło. Starszy rozzłościł się i pociągnął Taemina za włosy stykając jego twarz z stolikiem, na to ten syknął. Denis zaczął piszczeć przez co zwrócił uwagę kilku zainteresowanych tym zdarzeniem osób.
  - Nie waż się ze mną zadzierać - wysyczał do rudego przez zęby plując się przy tym.
  - Patrick puść Go, albo będziesz mieć spotkanie z dyrektorem - powiedziała Alice stając po stronie swoich znajomych.
  - Obrończyni się znalazła? - zażartował mięśniak.
  - Nie będę się da razy powtarzać.
  - Taka ładna dziewczyna jak Ty, nie powinna trzymać się z takimi ciotami - wskazał palcem na Taemina i Haru.
  - Taki przerośnięty mięśniak jak Ty, nie robi z siebie bohatera znęcając się nad słabszymi. - podkreśliła wyraźnie swoje słowa.
    Po jej słowach do pomieszczenia wszedł Shin z swoim przyjacielem Jeremy'm. Nie zastanawiając się poszli w stronę winowajcy całego zdażenia.. Patrick widząc lidera swojej grupy puścił bez zastanowienia Taemina i odskoczył od niego jak poparzony.
   - Co Ty tu robisz? - syknął lider i kątem oka patrzył na rudego.
   - Przyszliśmy coś zjeść.
   - Nie ma na to czasu, nie odwalaj żadnych scen! - nie powiedział już ani słowa i nie czekał na odpowiedź, tylko od razu udał się w stronę drzwi, a cała święta trójca z drużyny udała się również za nim.
  - Pilnuj tych swoich przerośniętych małp. - krzyknęła Alice zanim zdążyli opuścić pomieszczenie i usiadła na krześle.
  - Dzięki Alice - uśmiechnął się krzywo Tae.
  - A ty co?! - wykrzyknęła w stronę zdezorientowanego blondyna - Stałeś tak jakby Cię zamurowało zamiast ratować sytuację!
  - Jaa... się wystraszyłem nigdy nie widziałem Go aż tak wkurwionego. Nie wiedziałem co robić! - zapiszczał jednym tchem Haru.
  - Nie ważne, Uważaj na niego - zwróciła się tym razem do Taemina - Krążą plotki że ten idiota jest niezrównoważony psychicznie! - Kto wie ile jest w tym prawdy - wzięła kęs swojego dania do ust.
  - Ty to jesz!? - wskazał palcem na ohydne jedzenie.
  - Jasne! jest pyszne! Może nie przyciąga wyglądem, ale jest wyborne. Nie chcesz? To mogę zjeść twoje.
  - Jedz... - przysunął talerz w stronę Alice.
  - No i są plusy siedzenia z Wami! 

3 komentarze:

  1. Hej,
    w końcu wracam z czytaniem, çoć nie wiem kiedy następny (brak kiedy czytać), aż mi tak smutno, Shin tak źle go traktuje, może miedyś się nawróci, są w lewnym sensie fodzina, i czemu jego ojciec nie przyszedł, co Shin mu nagadał, widać kto jest ważniejszy dla Jacka...
    a jeszcze korzystajac z okazji wesołych, spokojnych radosnych świąt życzę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    Shin tak bardzo źle traktuje Teamina, smutno mi, są rodziną może kiedyś się nawróci, czemu Jack nie przyszedł? widać kto jest dla niego ważniejszy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń