poniedziałek, 2 stycznia 2017

BEST CHOICE 3: Wstęp


WSTĘP

   
   Wielkimi krokami zbliżało się lato. Pora słońca i komarów. Niemal zapomniałem, jak jeszcze przed chwilą deptałem po zimnym śniegu i zapragnąłem znów doświadczyć tego uczucia. Myślę, że zima nie będzie mi się kojarzyła z niczym przyjemnym. Zbyt wiele wspomnień wiązało się z tą porą roku. Tych niezbyt przyjemnych. Muszę mieć tylko nadzieję, że nie będę sobie przypominać nic podczas pierwszego corocznego śniegu.
   Wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zbyt piękne, aby było prawdziwe, a jednak. Wystarczyły mi tylko te dwie, bliskie memu sercu osoby. Patrząc na nich nadal nie mogłem we wszystko uwierzyć.
   - Chcesz kawy?
   Ten głos wybudził mnie z rozmyślań i uśmiechnąłem się sam do siebie. Siedziałem na krześle w kuchni, a on wstawiał czajnik. Przytaknąłem. Był to Shin. Denis jeszcze o tej porze spał, ale już niedługo po wakacjach będzie czekać go szkoła.
   - Za dwa dni zaczynasz wakacje - powiedział opierając się o blat stołu.
   - Poszukam sobie jakiejś pracy na ten czas.
   - Denis umrze z samotności - zażartował.
   Mój brat od zawsze był typem samotnika, więc doskonale wiedziałem, że da sobie radę sam.
   - Jak chodzę do szkoły to też jest sam.
   - Podwiozę cię dziś.
   Krótko po tym zaczęliśmy się zbierać. Zerknąłem jeszcze na chwilę do pokoju i zobaczyłem Denisa. Spał i owinął się w kołdrę niczym jakiś naleśnik. Westchnąłem. Chciałem go przytulić, ale wtedy nigdy nie wyszedłbym z mieszkania. Chwyciłem swoją torbę, założyłem ją na ramię i poszliśmy do jego samochodu. Niemal całą drogę milczeliśmy. Zaparkował niedaleko szkoły, obok małych bloków. Nikt nas nie widział i mieliśmy zawsze chwilę dla siebie.
   - Mówiłem, jak bardzo cię kocham? - spytał odpinając swoje pasy, a ja wywróciłem oczami.
   - Mówisz to codziennie.
   Pogłaskał mnie po włosach, a ja się do niego przytuliłem. Na prawdę nie mogę w to uwierzyć, że mam go obok siebie. Wszystkie te mury wydawały się być nie do pokonania, a mimo wszystko jesteśmy razem.
   - Ja ciebie też kocham.
   Kilka słów, a wystarczyło, żeby dzień od razu stał się lepszy. Moje ciało ogarniało ciepło i najchętniej bym nie szedł już na te lekcje tylko został z nim, ale to mi nic nie da, bo ma pracę
   - Chciałbym znów tam pojechać. Tam gdzie wszystko się zaczęło. 
   Shin spojrzał na mnie z dziwną miną, a ja wyjaśniłem, że chodzi mi o starą fabrykę.
   - Możemy się tam wybrać w weekend. To będzie nagroda za ukończenie szkoły - zaśmiał się i poczochrał mnie po włosach.
   Odpiąłem swój pas i znów się w niego wtuliłem. Uwielbiałem wąchać jego perfumy. Teraz to on został moim narkotykiem. Niczego lepszego nie mogłem sobie wymarzyć.
   - O której kończysz?
   - Piętnasta.
   - Będę dzwonić i uważaj na siebie - zawsze to powtarzał. Te słowa stały się rutyną - Bardzo cię kocham.
   - Ja ciebie też.
   Dałem mu buzi w policzek i wyszedłem z auta. Podczas drogi machałem co chwilę ręka w jego kierunku, aż w końcu zniknąłem mu z oczu. 
   Uśmiechnąłem się sam do siebie. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i poprawiłem torbę na ramieniu. Wystarczy przesiedzieć te kilka godzin, jest koniec roku, więc i tak będą luzy. Do szkoły miałem bagatela minutę marszu, a jeszcze Shin musi mnie minąć i pojechać w kierunku domu ojca. 
   Prawie nie zauważyłem, że czarny Mercedes zatrzymał się tuż obok mnie na ulicy. Stanąłem, a szyba pasażerska zaczęła się uchylać. Nie raz już podawałem komuś drogę, więc to nie było nic nowego. Gdy zobaczyłem, że w aucie mają porozwieszane różne urządzenia to przeszła mi myśl, że to policja i zaraz będę mieć jakieś problemy. Nie zauważyłem kiedy ktoś z tyłu wysiadł i bez najmniejszego wysiłku wrzucił mnie do auta. Zacząłem wrzeszczeć. Totalnie nie wiedziałem co się dzieje.
   - Co to ma być?! W tej chwili mnie wypuśćcie! 
   Było ich tylko dwóch. Kierowca, który właśnie odjeżdżał spod szkoły z piskiem opon i ten, który był ze mną na tyle. 
   - Natychmiast się zatrzymaj!
   Krzyczałem i biłem pięściami w szybę. Typ jednak szybko zablokował moje ręce i przytrzymał je z tyłu. Zacząłem się wierzgać i nie mogłem w nic uwierzyć. Mijaliśmy właśnie Shin'a, który postanowił zapalić sobie obok swojego samochodu. Nasze spojrzenia przez chwilę się spotkały i zniknął z mojego pola widzenia. Widziałem jego szok. Podniosłem się jakoś i w tylnej szybie zobaczyłem, że odpala auto. Postanowiłem nie dać za wygraną. Muszę sobie poradzić! Jest tylko ten jeden, bo drugi musi prowadzić. Zacząłem energicznie rozglądać się po aucie. Chciałem znaleźć cokolwiek, co nadało by się do obrony. 
   - Nawet o niczym nie myśl!
   Wtedy zastygłem, miałem takie wrażenie chociaż moje ciało trzęsło się jak galareta. Podłożył pistolet prosto do mojej prawej skroni. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Jestem niemal pewny, że to moje ostatnie chwile. W myślach miałem tylko słowa proszące Boga, aby tego nie robił.
   Chcę wrócić do Shin'a i Denisa w tej chwili! Nic przecież nie zrobiłem!
   - Kładź się! 
   Położyłem się na siedzeniu, a on wciąż trzymał ten pistolet. Miał nikt tego nie wiedzieć, bo szyby samochodu nie były przyciemniane. Czułem, że jedziemy bardzo szybko i nie stosuje się do żadnych zasad obowiązujących na drodze.
   Shin tylko nie jedź za nimi! Nie chcę, żeby coś ci się stało przez to.
   - Proszę weź ten pistolet! - wyjęczałem w strachu, ale nic nie zrobił - Weź go! Nic nie zrobiłem!
   - Zabierz to, bo jeszcze przypadkowo naciśniesz ma spust, a tego byśmy nie chcieli prawda? - rozkazał kierowca, a ten się lekko zaśmiał i zabrał broń.
   Delikatnie mi ułożyło, ale tylko na chwilę. Zaczęło do mnie dochodzić, że na prawdę zostałem porwany. Myślałem, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Nie wiedziałem co mam robić. Strasznie się bałem. Po chwili poczułem jak zawiązuje mi opaskę na oczach. Ewidentnie nie miałem widzieć gdzie jedziemy. Następnie dziwnie ukłucie na przedramieniu i powoli zaczynała ogarniać mnie senność. Próbowałem z tym walczyć, jednak nic z tego.



3 komentarze:

  1. uhuuh, ale się dzieje :D Szkoda, że tak szybko pożegnałeś go z Shinem >.< Czekam na kolejny rozdział! C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) pisz szybciutko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    ej co się dzieje? Czemu Teamin został porwany? i przez kogo? Podejrzewałam, że to Jack mógł wynająć bo wtedy jego ludzie pobili Teamina, ale nie sądzę, przecież wie o nich, więc kto? Tyle pytań...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń